Wszyscy słyszeli jej krzyk – recenzja książki Ryszarda Ćwirleja
Wszyscy słyszeli jej krzyk to już 6 tom nagradzanej (m.in. Wielkim Kalibrem, Grand Prix Festiwalu Kryminalna Warszawa) serii z Antonim Fisherem. Morderstwo, rozboje, włamania i motywy charakterystyczne dla powieści szpiegowskich — to wszystko można znaleźć w nowym kryminale retro Ryszarda Ćwirleja.
Autor w książce Wszyscy słyszeli jej krzyk przenosi czytelników do 1929 roku. Większość akcji ma miejsce w Poznaniu w trakcie trwania Powszechnej Wystawy Krajowej. Okazuje się, że takie wydarzenie przyciąga do miasta nie tylko tłumy zwiedzających i przedsiębiorców, ale też chętnych, by przyjezdnym oskubać kieszenie. Nocą na gości PeWuKi napada zamaskowany mężczyzna, którego ludzie Fishera usilnie próbują wytropić.
Tymczasem komisarz daje się wciągnąć magii radia. Kiedy gości w lokalnej rozgłośni, w czasie trwania radiowego koncertu zostaje zamordowana śpiewaczka. Wszyscy mogli usłyszeć jej krzyk. — Stąd tytuł książki.
Wszyscy słyszeli jej krzyk – recenzja książki
Na początku byłam trochę przytłoczona mnogością postaci i wątków. Ryszard Ćwirlej tak szybko wprowadza czytelnika do swojej historii, że momentami byłam zagubiona. Nie mogłam połapać się, kto jest kim i dlaczego robi to, co robi. Jednak mimo tego początkowego zamieszania dość szybko dałam się wciągnąć historii. Tym bardziej że ta mnogość postaci i wątków wcale nie jest przypadkowa. Autor wraz z biegiem akcji wszystkie sprawnie łączy, jednocześnie niejednokrotnie zaskakując czytelnika.
Lekkość i humor
Ćwirlej pisze dowcipnie. Dowcip w tej książce utrzymuje się nie tylko w sferze żartów językowych. Autor sięga też po humorystyczne rozwiązania fabularne i robi to w taki sposób, że momentami wychodzi mu kryminalna komedia omyłek. Choćby jak wtedy, gdy pijany w sztok Maciejewski, komisarz z Lublina, wskutek nierozgarnięcia poznańskich policjantów, trafia do aresztu.
W język, jakim posługują się bohaterowie, autor wplata słówka regionalne, gwarowe i archaizmy. Zatem do Poznania schyłku lat 20. przenosimy się nie tylko za sprawą opisów świata przedstawionego, ale też możemy posmakować przeszłości na poziomie języka. — Doceniam.
Antoni Fisher i Zyga Maciejewski
W swojej nowej książce Ryszard Ćwirlej wykorzystuje opowiadanie, które napisał do książki Gliny z innej gliny Marcina Wrońskiego. Ta antologia z bohaterem kryminałów retro Wrońskiego — Zygą Maciejewskim, była ciekawą formą pożegnania autora z bohaterem i serią. Wroński zaprosił wtedy do współpracy Ryszarda Ćwirleja, Roberta Ostaszewskiego i Andrzeja Pilipiuka.
W opowiadaniu Podwójny nelson Ćwirleja Zygmunt Maciejewski przyjeżdża na urlop do Poznania, ale zamiast wymarzonego odpoczynku trafia w środek sprawy kryminalnej, którą pomaga rozwiązać Fisherowi. Podobało mi się, że we Wszyscy słyszeli jej krzyk autor postanowił wrócić do tej historii i bardziej się w nią zagłębić.
Jestem pewna, że ta „wędrówka” bohaterów między autorami spodoba się zwłaszcza fanom kryminałów retro.
Smaczki dla fanów gatunku
Podsumowując, w książce Ćwirleja nie brakuje smaczków dla fanów gatunku. Autor łączy powieść kryminalną ze szpiegowską, przyprawia ją porządnym mordobiciem i okrasza humorem. Znajdziemy w niej charakterystycznych i ciekawie skrojonych bohaterów oraz historię tak zaplątaną, że momentami może przyprawić o zawrót głowy i to wcale nie w złym kontekście. Akcja toczy się wartko, a autor przerzuca czytelnika między przedwojennym komisariatem, mieszkaniami w kamieniczkach, podłymi szynkami… Słowem — jest klimat.
Nową książkę Ryszarda Ćwirleja, Wszyscy słyszeli jej krzyk możecie znaleźć w tym miejscu.
Sprawdź też:
-
8/10
-
8/10
-
7/10
-
9/10
Fragment recenzji
Ćwirlej pisze dowcipnie. Dowcip w tej książce utrzymuje się nie tylko w sferze żartów językowych. Autor sięga też po humorystyczne rozwiązania fabularne i robi to w taki sposób, że momentami wychodzi mu kryminalna komedia omyłek.