Recenzja książki Świetlana przeszłość
W końcu jest! Recenzja książki Świetlana przeszłość będzie zawierała z pewnością kilka spojlerów. Jednak postaram się zrobić to w taki sposób, żeby nie popsuć zabawy tym, którzy jednak zdecydują się sięgnąć po tę powieść. Autorką historii jest Danielle Steel, która serca Czytelniczek podbiła wieloma znanymi romansami i powieściami obyczajowymi. Przyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie miałam okazji przeczytać jej książek. Świetlana przeszłość jest pierwszą pozycją tej pisarki, którą mam właśnie w rękach. Jakie są moje wrażenia? Tego dowiecie się, czytając dalej!
Recenzja książki Świetlana przeszłość – słowo do Czytelników
Książka zaczyna się od słów pisarki, które kieruje ona bezpośrednio do Czytelnika. Coś w rodzaju listu. Błędem było, że w ogóle to przeczytałam, ale w sumie nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś podobnym w powieściach. Otóż we wspomnianym liście Steel zdradza fabułę książki i tłumaczy, dlaczego właśnie postanowiła obrać taką tematykę oraz co z grubsza spotka bohaterów tej historii. Przyznam szczerze, że list zepsuł chyba część emocji, jakie mogłyby pojawić się podczas czytania. Oczywiście, łatwo przewidzieć, że aby działo się coś więcej, to w końcu musi dojść do przeprowadzki. Ale zawsze gdzieś tam z tyłu głowy czai się myśl, że może coś nieznacznie się zmieni, albo zaskoczy odbiorcę. W tym wypadku takie uczucia nie miały nawet szansy się narodzić. Co więcej! Pierwsze rozdziały niezwykle mnie nudziły i drażniły. Wszystkie spory małżeńskie, wszystkie opisy intensywnych poszukiwań i sprzeczek z tym związanych były dla mnie bez sensu. W końcu i tak wiedziałam, że się przeprowadzą i to na pewno nie do mieszkania, jakiego poszukiwał główny bohater…
Idealna historia wymykająca się ramom racjonalizmu
Tak, wiem, że historia ma w sobie pewne fantastyczne elementy w postaci nadnaturalnych bohaterów. Wcale mi to jakoś nie przeszkadzało, koncepcja wydawała się ciekawa. W oczy razi natomiast coś innego. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Życie tych bohaterów, czyli małżeństwa Sybil i Blake’a. Tu przyszła mi do głowy pewna analogia ze Zmierzchem, a właściwie ostatnim tomem tej serii. To znaczy, w książce Przed świtem już za dużo było wszystkiego. Super specjalistyczny szpital w domu Cullenów, ich niezwykłe bogactwo itp. Ja wiem, że było na to jakieś tam wytłumaczenie, w końcu byli nieśmiertelni, mieli czas, żeby to wszystko nagromadzić… Jednak w jakiś sposób nadawało to pewnej komiczności całej historii.
Wracając do Świetlanej przeszłości – tu jest podobnie. Małżeństwo jest bogate, chociaż nie są jeszcze milionerami. W pracy odnoszą same sukcesy, są rozchwytywani, mają przepiękny dom, idealne życie, idealne dzieci. Osiągnęli pewien etap komfortu i nie chcą wychodzić z tej strefy. Serio, bardzo bił po oczach ten przepych, w którym się obracali i te wszystkie superlatywy, w jakich byli prezentowani przez autorkę. Piękni, rozchwytywani w swoim fachu, piękny dom, piękne dzieci…
Bohaterowie, czyli Sybil i Blake
Moja recenzja książki Świetlana przeszłość skupi się na tej dwójce, bo właściwie to główni bohaterowie tej historii.
Na pierwszy ogień idzie Blake. Nie będę wchodzić tu w szczegóły, żeby nie zdradzać za dużo. Mężczyzna w swoich rozważaniach wielokrotnie podkreśla, że pieniądze są im niepotrzebne, zaznacza to również żona, że mają wystarczający budżet. Jednak w każdych wahaniach potem pojawia się motyw pieniędzy, tzn. jako główny argument w rozmowach z żoną zawsze pojawiają się pieniądze… Skoro nie były dla nich najważniejsze, to jak inaczej miałyby osiągnąć status ważnego argumentu? O tyle, o ile rozumiałam pobudki Blake’a do zmiany otoczenia i rozpoczęcia nowej pracy, bo chciał w sumie się rozwijać, to w ogóle nie pojmowałam zachowania Sybil.
Teraz skupię się właśnie na tej postaci. Sybil jest niezwykle irytującą osobą. Idealna żona wspierająca męża, ale jednak nie do końca. To znaczy okej, w powieści niejednokrotnie było podkreślone, że dobrze im tak, jak jest. Nie podejmowali żadnych pochopnych decyzji, zawsze o wszystkim dyskutowali i wspólnie podejmowali racjonalne decyzje. Jednak kiedy mąż naprawdę dostaje propozycję życia i mocno się nią ekscytuje, kobieta patrzy tylko na siebie i swój komfort. Pojawia się moment, gdzie rozumie jego zachowanie i z jednej strony uważa, że nie może go hamować w rozwoju… Jednak zaraz znów spogląda na siebie. Miałam wrażenie, że to, o czym wcześniej była mowa, czyli wspólne podejmowanie decyzji wygląda tak, że to jedynie pozorne dyskusje. Koniec końców decyzje mogły być podjęte tylko takie, które ostatecznie pasowały Sybil.
Tak, oczywiście, w końcu poszła na rękę mężowi i przenieśli się tam, gdzie miał nową pracę. Jednak ciągle w powietrzu wyczuwałam ten cień związany z jej egoistycznymi rozmyślaniami i tym, że jedyne słuszne decyzje to te, które ona podejmuje i akceptuje.
Recenzja książki Świetlana przeszłość – podsumowanie
Cóż, naprawdę ciężko mi ocenić tę powieść. Promowana jest, jako absolutna klasyka powieści obyczajowej… Międzynarodowy sukces autorki również wskazuje na to, że ma ona grono wiernych i oddanych Czytelniczek. Mnie osobiście, akurat ta książka, w ogóle nie urzekła. Z pewnością też nie polecę tej powieści znajomym, bo jestem pewna, że zapomnę o niej zaraz po tym, jak odłożę książkę na regał.
Ocena Pauliny
-
5/10
-
6/10
-
4/10
-
5/10
-
5/10
Fragment recenzji
Przyznam szczerze, że list zepsuł chyba część emocji, jakie mogłyby pojawić się podczas czytania. Oczywiście, łatwo przewidzieć, że aby działo się coś więcej, to w końcu musi dojść do przeprowadzki. Ale zawsze gdzieś tam z tyłu głowy czai się myśl, że może coś nieznacznie się zmieni, albo zaskoczy odbiorcę. W tym wypadku takie uczucia nie miały nawet szansy się narodzić.