Od paru miesięcy cała Polska żyje sprawą Tomasza Komendy, człowieka który, skazany na 25 lat więzienia wyszedł na wolność po upływie 18 lat, bo… był niewinny. W tej sytuacji książka była tylko kwestią czasu. Kilka dni temu nakładem wydawnictwa ZNAK ukazała się pozycja 25 lat niewinności. Szokująca opowieść o największej ofierze w wymiarze sprawiedliwości wolnej Polski, autorstwa dziennikarza Grzegorza Głuszaka.
Prawda sobie, a sąd sobie
W pierwszy dzień roku 1997 w podwrocławskich Miłoszycach znaleziono ciało piętnastoletniej Małgosi. Została ona brutalnie zgwałcona i pozostawiona na mrozie, gdy wracała z sylwestrowej zabawy. Dziewczyna zmarła na skutek poniesionych obrażeń, a w lutym rozpoczęły się badania znalezionych przy niej dowodów. Wśród nich bielizny, czy też czapki mordercy, jak się później okazało.
Przez trzy lata śledztwo stało w miejscu, aż ktoś rozpoznał Tomasza Komendę na portrecie pamięciowym. Maszyna ruszyła. Nikt nie wziął jednak pod uwagę faktu, że mężczyzna nigdy nie był w Miłoszycach. Na domiar tego sylwestrową noc spędził w domu, co potwierdziło dwunastu świadków. Bardziej wiarygodne okazały się zeznania sąsiadki babci Tomasza, mimo że nie uchodziła ona za osobę godną zaufania, bo była w przeszłości karana. Wariograf wykazał, że kłamała, ale mimo to została nazwana kluczowym świadkiem. Cóż, widocznie opinia publiczna domagała się wskazania i zamknięcia mordercy, przecież minęły już trzy lata!
Zatem – postanowione. Tomasz Komenda został w pierwszej instancji skazany na 15, a po apelacji i drugim procesie – na 25 lat pozbawienia wolności (więcej możecie na ten temat przeczytać tutaj).
Na całe szczęście znaleźli się ludzie, którzy postanowili przyjrzeć się sprawie zdecydowanie bardziej dokładnie. Dzięki temu w maju tego roku Tomasz, jako czterdziestoletni mężczyzna, został uniewinniony. Po 18 latach. Obecnie mówi się o tym, że jego adwokat, profesor Ćwiąkalski, były Minister Sprawiedliwości, walczy o ogromne odszkodowanie. Po milionie za każdy niesłusznie spędzony w więzieniu rok. Nie sądzę jednak, by istniały takie pieniądze, które zwróciłyby Tomaszowi młodość spędzoną w kryminale. Które wynagrodziłyby mu krzywdy, jakich doznał od współwięźniów. Które zrekompensowałyby rozłąkę z rodziną i samotność.
25 lat niewinności – recenzja książki
Żadna z przeczytanych ostatnimi czasy książek tak mnie nie zszokowała. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to nie jest absolutnie fikcja literacka. Autor przytacza tu fragmenty przesłuchań, ale również swoje prywatne rozmowy zarówno ze świadkami, jak i z najbliższymi Komendy. Ciężko jest mi pisać wyłącznie o książce, choć jest to, moim zdaniem, kawał dobrej roboty. Brakowało mi jednak rozdziału na temat rodziny Małgosi. Czy oni również otrzymali/otrzymają pomoc od państwa? Zadośćuczynienie? Oczy mi się szkliły, gdy czytałam wspomnienia Tomasza dotyczące pobytu w więzieniu, o zachowaniu współwięźniów, jak również o jego przepustce na pogrzeb babci.
Była to zbrodnia systemu dokonana na młodym człowieku skazanym przez sąd pierwszej instancji na 15 lat pozbawienia wolności, które kolejna instancja tylko podwyższyła do 25 lat bezwzględnej odsiadki.
Zbrodnia ta stała się symbolem beznadziejnej walki jednostki z aparatem władzy, w której człowiek, o czym na własnej skórze przekonał się Tomasz Komenda, nie ma żadnych szans.
Pozostaje jedynie wierzyć, może naiwnie, w to że w polskim sądownictwie taka sytuacja nie będzie mieć już miejsca. Przede wszystkim jednak w to, że pan Komenda zazna wreszcie szczęścia i spokoju. A prawdziwy sprawca trafi tam, gdzie już dawno powinien.
Moja ocena
-
8.7/10
-
7.8/10
-
7.5/10
-
10/10
Fragment recenzji
Żadna z przeczytanych ostatnimi czasy książek tak mnie nie zszokowała. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to nie jest absolutnie fikcja literacka.Niewinny człowiek został skazany na 25 lat pozbawienia wolności na podstawie niepewnych dowodów i nierzetelnych świadków. W maju tego roku po 18 latach wyszedł na wolność.