Recenzja książki Mały Oświęcim będzie krótka, jak w przypadku takich reporterskich publikacji. Trudno tu bowiem coś więcej napisać ponad to, co udało się ustalić autorom. Warto zatem wspomnieć, że książkę Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi napisał duet: Jolanta Sowińska-Gogacz oraz Błażej Torański.
Recenzja książki Mały Oświęcim – ogrom emocji
Mam za sobą naprawdę sporo tytułów, związanych z tematyką obozową. Szczerze jednak muszę was ostrzec, jeśli zamierzacie sięgnąć po tę pozycję, szykujcie się na ogromne emocje. Zeznania i opowieści świadków poruszają najbardziej wrażliwe struny w ludzkiej duszy. Wyobraźnia próbuje się bronić, jednak na próżno. Przeszywający smutek i niewyobrażalne przygnębienie towarzyszyły mi podczas tej lektury.
Dzieci – istoty tak niewinne, zupełnie niegotowe na piekło wojny i to, co zgotowali im oprawcy w obozie w Łodzi przy ul. Przemysłowej. Kiedy myślimy o dorosłych w tej samej sytuacji, jest trochę inaczej. Dorosły już widział coś w swoim życiu, nauczył się odnajdować w trudnej rzeczywistości, ma jakieś doświadczenie, inaczej, dojrzalej patrzy na świat. Co z dziećmi? Zasmarkane, zapłakane, oderwane od rodziców, przestraszone i wrzucone do obozu. Niektóre z nich miały 2 lub 3 lata. Nikt ich nie nauczył żyć. Zostały wyrwane z rodzinnego ciepła, odebrano im bezpieczną przystań…
Recenzja książki Mały Oświęcim – zeznania świadków
Dobrą sprawą jest to, że w książce czytelnicy znajdą materiały, do których sami nie mieliby łatwego dostępu. Być może większości nigdy by nie otrzymali. Ponieważ są to nie tylko archiwalne zeznania świadków podczas procesów, czy cytaty z przesłuchania. To również rozmowy z bezpośrednimi ocalałymi z obozu, ich bliskimi, krewnymi, rodzinami. W związku z tym książkę czyta się bardzo szybko.
Jedyna rzecz, jak mi tu przeszkadzała, to czasem niepotrzebne wtrącenia autorki. Myślę, że już zeznania i wyznania świadków są wystarczająco szczere i wymowne. Nie potrzeba tu dodatkowych opisów, by wzbudzać grozę lub projektować uczucia czytelników na to, że przeżywali oni okropne katusze. Część reporterska, pod koniec książki, ma podobny ton. Jak dla mnie ten fragment książki mógłby w sumie nie istnieć, bo nie jest jakoś szczególnie ciekawy i nie wnosi nic konkretnego do całości. To po prostu opis, jak autorzy dotarli do materiałów, a nie wiem, czy kogoś interesuje ich droga… W końcu w tej książce chodzi o kogoś zupełnie innego.
Ponadto czytelnicy znajdą tu również mnóstwo zdjęć, które są dopełnieniem tekstu. I powiem wam, że są to zdjęcia, na których widok człowiek dostaje dreszczy i czuje, jak okropne było to miejsce.
Recenzja książki Mały Oświęcim – podsumowanie
Zdecydowanie książka ważna. Dziecięcy obóz w Łodzi i jego ofiary zasługują na to, by usłyszał o nich świat. I dobrze, że ktoś w jednym miejscu zebrał te zeznania procesowe i wspomnienia świadków. Czytelnikowi nie pozostaje nic innego jak usiąść i czytać – wszystko podane na tacy.
Ocena Pauliny
-
8/10
-
7/10
-
10/10
-
10/10
Fragment recenzji
Dobrą sprawą jest to, że w książce czytelnicy znajdą materiały, do których sami nie mieliby łatwego dostępu. Być może większości nigdy by nie otrzymali. Ponieważ są to nie tylko archiwalne zeznania świadków podczas procesów, czy cytaty z przesłuchania. To również rozmowy z bezpośrednimi ocalałymi z obozu, ich bliskimi, krewnymi, rodzinami.