
Komiksowa adaptacja klasycznej powieści Raya Bradbury’ego w wykonaniu Tima Hamiltona to ciekawa próba przeniesienia jednej z najważniejszych dystopii XX wieku na język obrazu. Jak autorzy poradzili sobie z tą materią? Przed Wami recenzja komiksu 451 stopni Fahrenheita.
Klasyka powieści w nowej odsłonie
Historia, znana z oryginalnej powieści, pozostaje niezmieniona. Akcja, podobnie jak w książce, rozgrywa się w przyszłości, w której czytanie jest karalne, a władza chce zniszczyć wszelkie przejawy zakazanej wiedzy. Główny bohater, Guy Montag, początkowo jest lojalny wobec systemu. Wkrótce jednak zaczyna kwestionować sens swojej pracy i dostrzegać absurd oraz okrucieństwo systemu, któremu służy.
Tim Hamilton w dużej mierze pozostaje wierny oryginałowi. Komiks nie stara się na siłę unowocześniać fabuły. Zamiast tego skupia się na przełożeniu atmosfery opresji i niepokoju na język obrazu. Zachowano więc zarówno przesłanie lektury jak i wierność samym dialogom. Dzięki temu komiks ma nie tylko charakter narracyjny, ale i literacki, co sprawia, że adaptacja zachowuje charakter dzieła Bradbury’ego.
Warstwa graficzna jest oszczędna i surowa, co nie każdemu przypadnie do gustu. Niemniej styl ten doskonale podkreśla klimat opresyjnego świata. Ciemne barwy, dominacja czerni, czerwieni i brązów sprawiają, że atmosfera staje się duszna i przytłaczająca.
W szczególności wrażenie robią sceny pożarów, w których ogień staje się nie tylko symbolem destrukcji. To również alegoria oczyszczenia dającego nadzieję na to, że w tym mrocznym świecie może jeszcze zatli się iskra wolności.

Fot. A. Alimowska
Recenzja komiksu 451 stopni Fahrenheita
Komiks nie zastępuje oczywiście oryginalnej powieści. Trudno bowiem w pełni oddać głębię psychologiczną i filozoficzną rozważań Montaga w krótszej formie graficznej.
Nie da się ukryć, że w porównaniu z powieścią komiks jest uproszczony, jednak dzięki ilustracjom sama opowieść staje się bardziej bezpośrednia i sugestywna. To czyni z tej adaptacji świetny pomost między literaturą a kulturą wizualną.
To również dobry punkt wyjścia dla młodszych Czytelników albo dla tych, którzy niechętnie sięgają po książki. Jest to bowiem ciekawy sposób, by zapoznać się z przesłaniem powieści Bradbury’ego.
Będzie to więc zarówno dzieło, które sprawdzi się jako punkt wyjścia do sięgnięcia po klasykę Bradbury’ego, jak i jako samodzielna lektura.
451 stopni Fahrenheita w wersji komiksowej to zatem adaptacja wierna, mocna w swoim klimacie, choć uproszczona w warstwie refleksyjnej. Jest to jednak dzieło, które warto przeczytać, zwłaszcza jeśli chce się spojrzeć na klasykę literatury dystopijnej z innej perspektywy.
Uniwersalizm powieści
Czytając komiksową wersję 451 stopni Fahrenheita, trudno nie złapać się na tym, że Bradbury, choć pisał w połowie XX wieku, mówi równie dobrze o nas, tu i teraz. W świecie Montaga książki płoną, bo władza boi się wolnej myśli. Bradbury przestrzegał więc przed społeczeństwem, które świadomie rezygnuje z myślenia, a Hamilton wizualizuje to w dosadny sposób.
I może właśnie w tym tkwi siła tej adaptacji. Komiks nie tylko opowiada historię sprzed lat, ale działa jak lustro, w którym odbija się współczesność, w której długie teksty czy głębsze dyskusje przegrywają z krótką, błyskawiczną treścią.
Komiks ten warto więc przeczytać nie tylko jako uzupełnienie powieści, ale jako aktualny komentarz do świata, w którym żyjemy. Bradbury ostrzegał, Hamilton przypomina, a my możemy tylko zadać sobie pytanie – czy przypadkiem nie jesteśmy już o krok od tego, żeby ogień zapłonął naprawdę?
Jeśli zainteresowała Was recenzja komiksu 451 stopni Fahrenheita, swoją powieść graficzną nabędziecie m.in. tutaj.
Ania ocenia
-
9/10
-
10/10
-
9/10
-
9/10
Fragment recenzji
Komiks nie zastępuje oczywiście oryginalnej powieści. Trudno bowiem w pełni oddać głębię psychologiczną i filozoficzną rozważań Montaga w krótszej formie graficznej.
Nie da się ukryć, że w porównaniu z powieścią komiks jest uproszczony, jednak dzięki ilustracjom sama opowieść staje się bardziej bezpośrednia i sugestywna. To czyni z tej adaptacji świetny pomost między literaturą a kulturą wizualną.