Recenzja „Kiedy odszedłeś” Jojo Moyes – tylko po przeczytaniu „Zanim się pojawiłeś”!
Oto i ona! Kontynuacja genialnej książki autorstwa Jojo Moyes Zanim się pojawiłeś. Czekali na nią fani, krytycy, jak również Ci, którzy czytają tylko bestsellery, a także Ci, którzy oglądają tylko filmy. Jednym słowem czekali na nią wszyscy. Co dostali? O tym poniżej.
UWAGA: lektura chociaż drobnego fragmentu kontynuacji Zanim się pojawiłeś spoileruje wydarzenia z poprzedniej części.
Jojo Moyes słynie z lekkiego i niezwykle autentycznego pióra, mając ten rzadki dar wciągania Czytelnika w opisywaną historię tak, jakby sam był jej uczestnikiem i poznawania bohaterów w taki sposób, jakby byli jego przyjaciółmi. Fani stylu Jojo i tym razem nie będą zawiedzeni. Autorka po raz kolejny tworzy książkę, z którą można się utożsamiać, która pozwala rozwiązać czytelnikom ich całkiem prawdziwe problemy i podpowiada rozwiązania, z których sami mogą skorzystać.
Z drugiej jednak strony pozostaje odpowiedź na pytanie, jaki był cel napisania tej książki? Podobno naciskali na nią fani… Być może jest ona formą pocieszenia, rekompensaty za to, że pierwsza część nie kończy się szczęśliwie. Nie wiem jak Wy, ale ja naprawdę nie znoszę złych zakończeń.
W książce może dziać się źle, ale na koniec wszystko ma być tak jak trzeba 🙂
Książka w końcu powinna dawać ukojenie, być rozrywką, pozwolić miło spędzić czas, a nie przygnębiać i wpędzać w depresję. Tym bardziej, że z talentem Jojo Moyes możemy autentycznie popaść w jak najbardziej realne przygnębienie, święcie wierząc, że wszystko, co opisała zdarzyło się naprawdę. Jednak taka jest Jojo. Nie daje nam typowego romansu, gdzie wszystko jest ładne i posprzątane. W jej książkach czai się życie… a jak wiemy w życiu czasami brakuje dobrych zakończeń.
Dla osób, które oczekują podobnych emocji, jak te które towarzyszyły im przy czytaniu Zanim się pojawiłeś, książka może być rozczarowaniem. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że Lou poznaje nową miłość i jej życie zaczyna biec we właściwym kierunku. Nowa relacja nie jest tak ekscytująca, jak ta, która łączyła ją z Willem, a wydarzenia, w których bierze udział nie porwą Czytelnika tak, jak te z pierwszej książki.
Jednak Lou nadal jest zabawna i pomysłowa. Wciąż mamy wrażenie, że jest nam bliska i że naprawdę dobrze ją znamy. Książka leczy rany Lou, ale także nasze. W końcu pierwsza historia nie kończy się szczęśliwie, a my chcielibyśmy poczuć się lepiej, mieć nadzieję, że ta historia ma dalszy, pogodny ciąg.
W końcu Kiedy odszedłeś będzie doskonałą pozycją dla kogoś, kto próbuje uporać się ze stratą bliskiej osoby. Pomoże jej przejść przez trudny etap żalu, rozłąki i tęsknoty. Pokazać, że są osoby podobne do niej, które też przez to przechodzą i że nie jest w tym osamotniona. Jojo potrafi zaoferować takie pocieszenie. Jej książki wdzierają się do serca i chcą tam pozostać. Dlatego, jeżeli należycie do fanów Jojo i jej talentu, koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Tylko za nic w świecie nie porównujcie jej z pierwszą, bo czeka Was gorzkie rozczarowanie.