Recenzja książki Małe historie rodzinne
Hej, hej! Przed Wami recenzja książki Małe historie rodzinne, której autorem jest Tomasz Białkowski. Jakiś czas temu miałam okazję zapowiadać tę pozycję. Dziś jestem już po skończonej lekturze. Przyznam się szczerze, że bardzo chciałam przeczytać tę książkę i teraz cieszę się ogromnie, że mogę podzielić się z Wami swoimi wrażeniami. Czy liczne nagrody i wyróżnienia, które powędrowały na konto pisarza, są słuszne i można traktować je jako miarę talentu Białkowskiego? Z całą pewnością.
Recenzja książki Małe historie rodzinne – od ogółu do szczegółu
Warto tutaj wspomnieć, że w skład recenzowanej pozycji wchodzą aż trzy opowieści. Są to Zmarzlina, Pogrzeby oraz Teoria ruchów Vorbla. Pozwólcie jednak, że moja opinia na ich temat będzie ogólnym zarysem całego zbioru. Wszystko, dlatego że nie chcę psuć Wam całej zabawy z odkrywania kolejnych historii. Przy okazji zaznaczę, że wydanie opowieści, które miały już swoją oficjalną premierę kilka lat temu, w postaci jednej książki, to świetna sprawa. Taka forma jest szczególnie polecana wszystkim Czytelnikom, którzy mają ograniczony czas, a nie lubią przerywać opowieści w połowie. Gwarantuję, że każdą z tych historii skończycie w ciągu kilku godzin. Być może to kwestia ich długości, a raczej krótkiej formy. Ja jednak jestem skłonna powiedzieć, że to wszystko za sprawą talentu autora i mistrzowskiej narracji, przepełnionej akcją.
Trzy historie, kilku bohaterów, różne losy
Trudno odmówić Białkowskiemu talentu. Wydaje mi się, że jego twórczość można albo kochać, albo nie sięgać po nią wcale. Nie znam osoby, na której opowiadania tego pisarza nie zrobiłyby wrażenia. Ktoś mógłby powiedzieć: „Przecież to zwykłe historie, które dzieją się wszędzie, na co dzień”. Sama chciałam tak powiedzieć po pierwszym opowiadaniu, jednak w porę ugryzłam się w język.
Czy aby na pewno te historie są zwykłe? Nawet jeśli wydają się przerażająco okrutne i brutalne, to gdzieś z tyłu głowy przyświecała mi myśl, że takie rzeczy się zdarzają. Czasem, któreś z tych okrutnych wydarzeń ujrzy światło dzienne, dzięki upartemu dziennikarzowi, który drążył i nagłośnił temat. Jak jednak wiele jest historii, o których nigdy się nie dowiemy? Jak wiele z nich codziennie odgrywa się wokół nas? W jak wielu my sami jesteśmy uczestnikami?
Tomasz Białkowski w swoich opowiadaniach ukazuje niezwykły zmysł obserwatora. Jego historie nie muszą być odbierane dosłownie, nie trzeba doszukiwać się w otoczeniu bezlitosnych matkobójców. Ten zbiór ma za zadanie pokazać Czytelnikowi zupełnie coś innego. Mianowicie fakt, że ludzie potrafią przybrać maskę w każdej, nawet najbardziej krytycznej sytuacji. A Białkowski w doskonały sposób zagląda pod te maski i sprawdza, co naprawdę w takich chwilach czuje człowiek. Co więcej, potrafi wszystkie te emocje zamknąć w słowach. Potrafi tymi słowami namalować niesamowite obrazy, które kłębią się w głowie Czytelnika jeszcze długo po zakończeniu opowiadania. Sprawia, że odbiorca zatrzymuje się na chwilę, bierze głęboki wdech i poświęca odrobinę czasu na refleksje.
Podsumowanie
Dlaczego proza Białkowskiego tak silnie oddziałuje na Czytelnika? Dlaczego wzbudziła we mnie tyle emocji? Być może, dlatego że bohaterowie, chociaż fikcyjni, poruszają się w naszym świecie. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że na chodniku przechodzący nieznajomy to może być właśnie postać ze Zmarzliny, Pogrzebów czy Teorii ruchów Vorbla.
Rzeczywistość namalowana przez autora jest przejmująco prawdziwa, choć jakaś część mnie próbowała się bronić przed tym stwierdzeniem. Recenzja książki Małe historie rodzinne wbrew pozorom nie należała do najłatwiejszych, choć lektura była bardzo zajmująca.
Ta książka powinna znaleźć się na półce każdego Czytelnika, który od lektury oczekuje stymulacji umysłu. Gwarantuję Wam, że Białkowski skłoni Was do refleksji, chociaż jego wizja prawdziwej natury człowieka może być nieco przygnębiająca.
Jeśli zainteresowała Cię ta pozycja, zapoznaj się koniecznie z całą twórczością autora. Znajdziesz ją tutaj.
Ocena Pauliny
-
9/10
-
9/10
-
9/10
-
9/10
Fragment recenzji
Jego historie nie muszą być odbierane dosłownie, nie trzeba doszukiwać się w otoczeniu bezlitosnych matkobójców. Ten zbiór ma za zadanie pokazać czytelnikowi zupełnie coś innego. Mianowicie fakt, iż ludzie potrafią przybrać maskę w każdej, nawet najbardziej krytycznej sytuacji. A Białkowski w doskonały sposób zagląda pod te maski i sprawdza, co naprawdę w takich chwilach czuje człowiek.