Jestem właśnie po lekturze książki Zrozumieć szaleństwo Susannah Cahalan i to z recenzją właśnie tej książki dziś do was przybywam. Sama zapowiedź od wydawcy brzmi naprawdę intrygująco! W związku z tym sięgnęłam po ten tytuł, spodziewając się naprawdę ciekawej i wciągającej lektury. Jak moje wrażenia?
Zrozumieć szaleństwo – o czym jest książka?
Autorka postawiła przed sobą zadanie wyjaśnienia czytelnikom, na czym polegał jeden z głośniejszych eksperymentów w dziedzinie psychiatrii. Chodzi tu o badania prowadzone przez doktora Rosenhana. Kilkoro jego studentów udając chorych psychicznie, przedostali się do szpitali psychiatrycznych. Jak przekonuje autorka, eksperyment udowadnia, że psychiatrzy nie mają usystematyzowanych sposobów diagnozy. W związku z tym maluje czarną wizję tego, że każdy może trafić do szpitala źle zdiagnozowany – sama z resztą była takim przypadkiem. Zanim wykryto u niej chorobę autoimmunologiczną, stawiano, że cierpi na zaburzenia psychiczne.
Co otrzymuje czytelnik?
Podczas lektury tej książki nasuwały się mi różne myśli i prawda jest taka, że w moim odczuciu książka jest ledwo średnia. Po pierwsze, jak dla mnie Cahalan jest mocno subiektywna w swoich ocenach, kieruje się emocjami, ponieważ sama została źle zdiagnozowana. Jak wiadomo powszechnie, zwłaszcza w przypadku psychiatrii sprawa nie jest taka prosta i oczywista.
Po drugie autorka narzuca czytelnikowi swoją wizję, nie pozostawiając czytelnikowi pola do własnych przemyśleń i konkluzji. Forsuje na siłę przekonanie antypsychiatryczne, posiłkując się przy tym – co zabawne – źródłami i przykładami nawet sprzed 60 lat. Nie uwzględnia przy tym postępu nauki i najnowszych odkryć i ustaleń w dziedzinie psychiatrii. Tym samym pokazuje czytelnikom tylko jedną stronę medalu i „wciska”, że psychiatria jest zła i w ogóle nie ma prawa bytu.
Jak widzę to ja?
W moim odczuciu autorka po prostu wyrzuca w tej publikacji po prostu swoją frustrację. Owszem, dziedzina psychiatrii ma sporo luk, myślę, że jak każda dziedzina. W medycynie również zdarzają się przypadki, kiedy to ktoś błędnie stawia diagnozę. Lekarze czasem po prostu nie są w stanie stwierdzić, co dolega pacjentowi, a leczenie przebiega „na czuja”.
Autorka miała szansę zrobić z tego naprawdę ciekawą pozycję, prezentując czytelnikom nieznane dotąd zapiski i nieopublikowaną książkę doktora Rosenhana, która traktuje o intrygującym eksperymencie. Jednak naginanie faktów pod własną teorię, ignorowanie osiągnięć medycyny i współczesnej psychiatrii, w moim odczuciu, kompletnie gasi potencjał tego tytułu.
Zrozumieć szaleństwo – podsumowanie
Cóż, jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o wspomnianym eksperymencie, warto sięgnąć po tę książkę. Jest to jednak pozycja dość trudna dla osób, które nie ignorują faktów, nauki i postępu. Owszem, dobrze jest zaznajomić się z problemami i wątpliwościami, jakie może nasuwać psychiatria i diagnozowanie pacjentów w tej dziedzinie. Jednak wydanie książki, która z miejsca krzyczy, że „cała psychiatria to kpina i koniec!” moim zdaniem nie jest dobrym sposobem na to, by zwrócić i zainteresować szerszą publiczność tym problemem.
Książkę Zrozumieć szaleństwo znajdziecie tutaj.
Ocena Pauliny
-
5/10
-
5/10
-
5/10
-
5/10
Fragment recenzji
Autorka miała szansę zrobić z tego naprawdę ciekawą pozycję, prezentując czytelnikom nieznane dotąd zapiski i nieopublikowaną książkę doktora Rosenhana, która traktuje o intrygującym eksperymencie. Jednak naginanie faktów pod własną teorię, ignorowanie osiągnięć medycyny i współczesnej psychiatrii, w moim odczuciu, kompletnie gasi potencjał tego tytułu.