Książki biograficzneRecenzje

Solo. Moje samotne wspinaczki – recenzja książki Krzysztofa Wielickiego

Solo. Moje samotne wspinaczki - recenzja autobiografii Krzysztofa Wielickiego

Celem wspinaczki jest zdobycie szczytu, ale to dopiero połowa drogi. Trzeba jeszcze zejść. Najlepiej o własnych siłach. Czym właściwie jest wspinaczka? Co kieruje człowiekiem rzucającym wyzwanie górze? Po co ryzykować życiem? Odpowiedzi na te pytania szukałem w nowej książce Krzysztofa Wielickiego – Solo, moje samotne wspinaczki.

Solo. Moje samotne wspinaczki recenzja autobiografii Krzysztofa Wielickiego

Solo – recenzja książki Krzysztofa Wielickiego

Muszę przyznać, że po raz kolejny, chętnie sięgnąłem po książkę o tematyce górskiej, ale niestety tym razem się rozczarowałem. Bardzo wciągnęły mnie publikacje o kobietach w górach, Kamienny sufit Anny Król czy Taterniczki Agaty Komosy-Styczeń. Ta książka jest jednak inna.

Aparat równie ważny jak czekan

– Tak, byłem. Mam kamienie, zdjęcia i mam hak z wyprawy Hannsa Schella.
– Nam to niepotrzebne, obserwowaliśmy cię przez lunetę. Przez te wszystkie dni, aż do szczytu.

Autor, zdobywając ośmiotysięcznik Nanga Parbat, zdobył jednocześnie ogromny szacunek wśród mieszkańców pakistańskiej wioski, którzy śledzili jego poczynania. Wdrapanie się na szczyt to jedno, zejście to drugie, a udowodnienie swojego osiągnięcia to trzecia, niezwykle istotna sprawa. Aparat staje się równie ważnym narzędziem jak czekan. No bo jak inaczej udokumentować zdobycie szczytu jeśli nie zdjęciem?

Po pewnym czasie kuluar kończy się pionową zerwą, robię więc ryzykowny skalny trawers przez następne żebro, do wąskiej rynny śnieżno-lodowej, która mnie puści na jakieś 40 metrów, bo znów wywiesza się blokiem skalnym.

Być może pasjonatów wspinaczki zachwyci taka narracja, ale dla laika będzie niezrozumiała. Na szczęście autor rzadko posługuje się żargonem i głównie operuje prostym językiem.

Po żołniersku: prosto, szorstko, sucho

Wielicki przeżył w górach mnóstwo ciekawych przygód, ale sposób, w jaki je przedstawiał, nie pozwolił mi wczuć się w jego historię. Pisze po żołniersku, prosto, szorstko, sucho. Podaje fakty, nazwiska i daty. Momentami miałem wrażenie, jakbym czytał równoważniki zdań, a nie zdania.

Sądząc po tym jak pisze, wydaje się być skrytym człowiekiem. Owszem ma swoje przemyślenia, ale mam wrażenie, że nie potrafi w pełni przenieść na papier swoich doświadczeń. Wrzuca czasem jakąś głębszą myśl, np. odnośnie tego czym jest wspinaczka, … bo alpinizm to nie góry, lecz ludzie, którzy ożywiają materię. Ale jedno takie zdanie wrzucone gdzieś w tekst od czasu do czasu to za mało, by ożywić tę książkę.

Inne miejsca, taka sama narracja

Szczególnie na początku często gubiłem wątek, bo każda historia wydawała się taka sama. Śnieg, lód i wiejący wiatr. Raz jest czucie w stopach, a raz go brak. Zmieniało się miejsce i czas, a opis drogi na szczyt był za każdym razem niemal taki sam.

W pewnym momencie czytanie praktycznie tego samego staje się ciężkie jak sama wspinaczka. Trochę czułem się, jakbym próbował jechać stacjonarnym rowerem treningowym – pedałuję, spalam kalorie, ale stoję w miejscu.

Plus: mnóstwo zdjęć i ciekawostki

Książkę czyta się dość szybko. Po części dlatego, że trochę się ją czyta, a trochę ogląda, bo Wielicki zamieścił w niej mnóstwo zdjęć. Do tego stopnia, że momentami przypomina album.

Pod zdjęciami natomiast można natknąć się na ciekawostki, np. takie, że w Pakistanie przystrojenie samochodu świadczy o statusie majątkowym i doświadczeniu kierowcy. Ja wiem, że to jest nieistotne przy wspinaczce, ale uważam, że ciekawe i takich króciutkich dygresji mogłoby być więcej.Solo książka Krzysztofa Wielickiego - okładka

Spory niedosyt, ale i dużo szczegółów

Po przeczytaniu tej książki wiem, że Wielicki jest zdecydowanie lepszym himalaistą niż pisarzem, bo ta pozycja pozostawiła spory niedosyt. Mam wrażenie, że z opisanych w niej historii można było wydobyć znacznie więcej.

Niemniej jednak myślę, że opowieść o samotnych wyprawach może się spodobać pasjonatom zgłębiającym temat himalaizmu. Książka Wielickiego zawiera dużo szczegółów. Nazw, nazwisk i dat oraz żargonowe opisy wspinaczki, co szczególnie mogą docenić znawcy tematu.

 

 

Krzysztof Wielicki to legenda himalaizmu. W 2019 roku otrzymał Złoty Czekan za całokształt wspinaczkowych dokonań. Ponadto jest autorem i współautorem kilku książek o wspinaczce. W tym roku, nakładem wydawnictwa Agora, ukazała się nowa książka jego autorstwa. Solo – moje samotne wspinaczki, i dostępna jest tutaj.

Autor recenzji: Łukasz Kozłowski

Sprawdź też:

Ocena Łukasza
  • 5/10
    Jak mocno książka mnie wciągnęła? - 5/10
  • 5/10
    Jak oceniam styl pisania, język i warsztat autora? - 5/10
  • 5/10
    Czy warto przeczytać tę książkę ponownie? - 5/10
  • 5/10
    Czy poleciłbym ją znajomym? - 5/10
5/10

Fragment recenzji

Muszę przyznać, że po raz kolejny, chętnie sięgnąłem po książkę o tematyce górskiej, ale niestety tym razem się rozczarowałem. Bardzo wciągnęły mnie publikacje o kobietach w górach, Kamienny sufit Anny Król czy Taterniczki Agaty Komosy-Styczeń. Ta książka jest jednak inna.

Sending
User Review
0/10 (0 votes)