To tylko dżuma – recenzja ksiązki
Wyobraź sobie kraj stojący na granicy II wojny światowej i reżim polityczny, któremu nie na rękę są wszelkie awarie dobrze naoliwionej aparatury władzy. Kiedy w 1939 roku w Moskwie wybucha epidemia dżumy, okazuje się, że widmo śmiertelnej zarazy może nie być najstraszniejszą rzeczą, jaka może przydarzyć się mieszkańcom. Więcej o książce Ludmiły Ulickiej w recenzji To tylko dżuma.
Akcja powieści
Przenieśmy się razem na moskiewski kongres naukowy z 1939 roku. Wydarzenia, które szybko z teoretyzowania na temat sposobu radzenia sobie z dżumą, stanie się zarzewiem pandemii pestis.
Jeden nieuważny gest przemęczonego naukowca w drodze na spotkanie naukowe w stolicy nieświadomie rozpoczyna gonitwę z czasem. Czasem, w którym personel medyczny będzie walczył o zdrowie i życie obywateli, a reżim o tajność operacji i jak najszybsze zażegnanie kryzysu.
Wraz z doktorem mikrobiologii, Rudolfem Meierem, nawiązujemy kontakt z wieloma pobocznymi postaciami. Te szybko staną się bohaterami dramatu rozgrywającego się na tle stalinowskiego terroru w oparach śmiertelnej choroby.
Główni bohaterowie, zarówno urzędnicy, jak i zwykli obywatele, zmuszeni będą do podporządkowania się reżimowi sanitarnemu, który szybko staje się przykrywką dla działań represyjnych i brutalności władzy.
Rozprzestrzeniająca się choroba staje się pretekstem do wprowadzenia surowych restrykcji, które na pierwszy rzut oka mają chronić obywateli. W rzeczywistości jednak służą jako środek do wzmocnienia kontroli nad społeczeństwem.
Jedno jest pewne, nie wszyscy wyjdą z tego cało. Koniec pandemii zaś nie będzie wystarczający, by poczuć ulgę z powrotu do rzeczywistości.
Witajcie w sercu radzieckiego reżimu
Ludmiła Ulicka jest rosyjską autorką, słynąca literacko z krytycznych analiz współczesnej Rosji oraz losów jej mieszkańców. Powieść To tylko dżuma, choć osadzona w latach 30. XX wieku, ma wyraźne nawiązania do współczesnych wydarzeń, zwłaszcza pandemii COVID-19.
Choć główną bohaterką powieści zdaje się być dżuma płucna, książka Ulickiej tak naprawdę opowiada o sposobie, w jaki państwa, zwłaszcza te autorytarne, reagują na zagrożenia zdrowotne. Wszystko to, by zamaskować własne błędy brutalnością.
Jak mówi w wywiadzie na końcu książki, do stworzenia historii zainspirowała ją autentyczna historia losów kilkorga bohaterów jej powieści. I choć akcja powieści toczy się w ZSRR, atmosfera represji, kontroli i wszechobecnego strachu jest niestety powracającym motywem wielu pokoleń w historii dziejów.
Główna narracja powieści koncentruje się na dramatycznych wyborach, które muszą podejmować jednostki w obliczu reżimowych decyzji. To tylko dżuma pokazuje jak ludzkie emocje, lęki i potrzeba przetrwania zderzają się z bezdusznymi mechanizmami państwa.
Powieść przedstawia również to, jak ludzka godność i życie są narażone na bezwzględne kalkulacje władzy. Bowiem w obliczu kryzysu kwestie medyczne i sanitarne mogą stać się narzędziem politycznym.
To tylko dżuma – recenzja książki
Powieść Ulickiej wpisuje się w literaturę komentującą wpływ pandemii na społeczeństwa, szczególnie w kontekście przemocy państwowej. Autorka poprzez wyolbrzymioną reakcji władz na epidemię dżumy tworzy paralelę do współczesnej sytuacji kryzysu epidemiologicznego i w konsekwencji reakcji państw.
Poprzez swoją historię rzuca światło na legitymizację kontroli i przemocy, podkreślając mechanizm ignorowania dobrostanu obywateli na rzecz własnych interesów. Niniejszy zabieg stanowi wyraźny komentarz do współczesnych autorytarnych praktyk Rosji.
Książka jest wciągającą lekturą nie tylko ze względu na jej uniwersalizm. Ulicka tka opowieść na zasadzie klatek filmowych.
Narracja książki To tylko dżuma jest niezwykle dynamiczna i barwna, przez co czułam się, jakbym oglądała film. Do tego rytm opowieści przywodził mi na myśl tempo pędzącego pociągu. Współgra to ze stukotem kół maszyny, w której na początku znajduje się nasz bohater (pacjent zero). Stanowi to bardzo ciekawy zabieg i odpowiada pośpiechowi działań aparatu władzy.
Dynamika powieści oraz towarzyszące lekturze napięcie sprawiły, że pochłonęłam ją za jednym razem. Co ciekawe, zakończenie powieści nie przynosi jednak ulgi. Choć zza chmur wychodzi słońce, a bohaterowie, którzy przeżyli wzruszają się widmem wolności, jest ono jedynie przejściem z jednej klatki (kwarantanna) do drugiej (autorytarny reżim).
Nie jest to więc lektura lekka, jednak zdecydowanie jest wciągająca. Jeśli więc szukacie powieści, która skłania do refleksji i tak jak ja lubicie krytykę polityczną, polecam Wam zmierzenie się z lekturą książki Ulickiej. Wiedzcie jednak, że nie czeka na Was prawdziwie szczęśliwe zakończenie.
Powieść To tylko dżuma znajdziecie tutaj.
Ania ocenia:
-
10/10
-
8/10
-
7/10
-
7/10
Fragment recenzji
Choć główną bohaterką powieści zdaje się być dżuma płucna, książka Ulickiej tak naprawdę opowiada o sposobie, w jaki państwa, zwłaszcza te autorytarne, reagują na zagrożenia zdrowotne. Wszystko to, by zamaskować własne błędy brutalnością.
Jak mówi w wywiadzie na końcu książki, do stworzenia historii zainspirowała ją autentyczna historia losów kilkorga bohaterów jej powieści. I choć akcja powieści toczy się w ZSRR, atmosfera represji, kontroli i wszechobecnego strachu jest niestety powracającym motywem wielu pokoleń w historii dziejów.