Boska ziemia – recenzja książki ojca Jaromiego
Boska ziemia autorstwa Stanisława Jaromiego ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. Opis z tyłu okładki stawia wiele pytań, na które odpowiedź w niej znajdziemy:
Czy Biblia mówi o wycinaniu lasów? Skąd się wziął mit, że ekologia to lewacka mrzonka, z którą katolikom jest nie po drodze? Po co papież zajmuje się zmianą klimatu? I co zrobić z tezą, że człowiek jest koroną stworzenia i może do woli eksploatować planetę?
Boska ziemia – trochę o książce
Z pewnością ogromny szacun dla ojca Stanisława za to, że podjął się tego tematu, z takiego właśnie punktu widzenia. Bo faktem jest, że ekologia kojarzy się raczej z, wyżej już wspomnianym, lewactwem. A przecież jednym z pierwszych ekologów był św. Franciszek z Asyżu. On to w piękny sposób nazywał stworzenia bratem lub siostrą, bo pochodzą od tego samego Stwórcy. I to praktycznie może być odpowiedzią na przytoczone przeze mnie wyżej pytania. Autor podkreśla, jak istotne jest, byśmy traktowali Ziemię jako swój dom, dar. A to że na hasło ekologia może nam cierpnąć skóra, jest spowodowane zachowaniem niektórych grup ekologicznych, które czasem bywają zbyt radykalne. A przesada nigdy nie jest dobrym wzorem do naśladowania.
Książka jest naprawdę różnorodna. Zawiera trochę liczb, szacowania, co niekoniecznie jest ekscytujące. Ale mnie cieszyły wstawki w rozdziałach. Są to zarówno rozważania, modlitwy, dobre rady. A nawet coś na kształt rachunku sumienia. Niewątpliwie często i gęsto cytowaną postacią jest papież Franciszek. Możemy tu znaleźć osiem jego tekstów o ekologii. W jednym z nich proponuje nową listę uczynków miłosierdzia, uzupełnioną o zachwyt nad pięknem stworzenia i dbałość o świat, nasz dom wspólny. Cytowany jest też Jan Paweł II, który wyjaśniał, że nakaz Czyńcie sobie ziemię poddaną nie oznacza, że mamy do cna ją wyeksploatować. Ale abyśmy współpracowali z naturą, oddając w ten sposób cześć Stwórcy, dbając o to, czym nas obdarował.
Boska ziemia – recenzja książki
Nie zachwyciła mnie jednak tak do końca, jak chociażby recenzowana niedawno książka Na ratunek. Brakowało mi tu lekkości i luzu, być może właśnie ze względu na patos, jaki niesie ze sobą religia. Kilka wstawek politycznych też się tu znalazło.
Pod względem graficznym i tematycznym, Boska ziemia przypomina trochę Boskie zwierzęta Szymona Hołowni. Cieszy mnie, że książki o takiej tematyce są wydawane coraz częściej. Jeszcze bardziej cieszę się właśnie z tego, że ojciec Jaromi patrzy przez pryzmat teologii. Być może dzięki temu, sens książki trafi do większej ilości ludzi. I odczarujemy mit, że o środowisku mówią tylko ci z lewej strony.
Moja ocena
-
6/10
-
8/10
-
8/10
Fragment recenzji
Ogromny szacunek dla ojca Stanisława za to, że podjął się tego tematu, z takiego punktu widzenia. Bo faktem jest, że ekologia kojarzy się raczej z lewactwem. A przecież jednym z pierwszych ekologów był św. Franciszek z Asyżu. On to w piękny sposób nazywał stworzenia bratem lub siostrą, bo pochodzą od tego samego Stwórcę. Cieszę się, że ojciec Jaromi patrzy przez pryzmat teologii. Być może dzięki temu, sens książki trafi do większej ilości ludzi. I odczarujemy mit, że o środowisku mówią tylko ci z lewej strony.