Jak szpiegowałam sąsiadkę, czyli wywiad z Mairi Wilson
Mairi Wilson – niezwykle ciepła postać i autorka wielokrotnie nagradzanej powieści List z przeszłości – opowiada Kate ze słynnego Writes and Reads o swojej podróży pisarskiej i codziennym życiu.
Wywiad z Mairi Wilson
Kate: Mairi, uważam, że List z przeszłości jest naprawdę pięknie i ciekawie opowiedzianą historią z zagadką w tle. Moje gratulacje.
Mairi Wilson: Dziękuję Kate. Także za to, że zaprosiłaś mnie na tę rozmowę. Wspaniale będzie przeczytać wywiad ze sobą na Twoim blogu. 🙂
Kate: Chcę ci pogratulować także zdobycia prestiżowej nagrody Sunday Mail Fiction Prize, którą oczywiście jury przyznało tej cudnej powieści, List z przeszłości. Mogłabyś nam powiedzieć coś więcej o książce? Czy wysłałaś do wydawnictwa już ukończony tekst?
Mairi Wilson: Nie sądzę, żeby ktoś mógł być bardziej zaskoczony niż ja, gdy dowiedziałam się, że przyznano mi tę nagrodę – to był taki mój kawałek szczęścia, w który nadal nie mogę uwierzyć i jestem za niego niezwykle wdzięczna sędziom. W tym miejscu chcę i Tobie podziękować, ponieważ pierwszy raz usłyszałam o tym konkursie właśnie dzięki informacjom zawartym na Twoim blogu.
Wracając do książki i tego jak to wszystko się potoczyło. Akurat przebywałam w Hiszpanii w Domu Any, o którym dowiedziałam się dzięki Sanom, członkowi EWC. Po raz pierwszy, po trzech latach rozpisywania scen, sekwencji zdarzeń, ciągłego poprawiania i rozwijania bohaterów, nareszcie udało mi się połączyć wszystko w całość. Nie było to łatwe, bo gonił mnie czas. Deadline na złożenie pracy w konkursie minął dzień albo dwa po tym, jak wróciłam do kraju. Mimo to oddałam tekst. Na wygraną nie liczyłam. Swój poślizg trochę usprawiedliwiałam chęcią najlepszego obrobienia tekstu, tym bardziej że wydawnictwo Black and White zobowiązało się do przeczytania mojego manuskryptu. Chciałam więc mieć wszystko dopięte na ostatni guzik.
Kiedy potem w oficynie spytano mnie, czy mam pełny manuskrypt, odpowiedziałam dumnie, że tak, oczywiście! Choć i tak całą noc przeglądałam swoje zapiski, przepisywałam fragmenty i usuwałam dziesiątki przepisów.
Kate: Jak wymyśliłaś tę historię? Najpierw w głowie ułożyła Ci się fabuła czy skonstruowałaś bohaterów?
Mairi Wilson: Najważniejsze są dla mnie postacie, i tak było i tym razem przy pisaniu Listu z przeszłości. Historia zaczęła kiełkować już kilka lat temu, kiedy mieszkałam w Londynie. Moja sąsiadka, starsza pani, która była przełożoną pielęgniarek w lokalnym szpitalu, sama stała się pacjentką oddziału geriatrycznego. Gdyby wiedziała, co się z nią wówczas działo, byłoby to dla niej na pewno upokarzające.
Zastanawiałam się, jaka była ta kobieta w czasach swojej młodości i jaką ma przeszłość. Na tych rozważaniach oparłam swoją opowieść. W tym samym czasie prowadziłam również zajęcia z kreatywnego pisania, podczas których jednym z zadań było napisać wspomnienie. Napisałam więc o niej (swoją drogą, moja sąsiadka była przekonana, że ją szpiegowałam i chciałam ją zabić). I tak powoli rozwijałam całą historię, a potem ukształtowała się oś, wokół której rozwijała się fabuła. Ostatecznie niemająca nic wspólnego ani z sąsiadką, ani z pierwotnym zamierzeniem.
Na początku miał to być romans, ale tego typu literatury nie czytam zbyt często. Odkryłam nawet, że napisanie dobrego romansu jest trudniejsze, niż się wszystkim wydaje. Na co dzień czytam sagi rodzinne, powieści obyczajowe, a szczególne miejsce w mojej biblioteczce domowej zajmują thrillery i kryminały. Nikogo więc pewnie nie dziwi taki charakter Listu z przeszłości. Kiedy ukończyłam mniej więcej 75% książki, nagle wszystko się zatrzymało i nie umiałam „pociągnąć” fabuły. Aż któregoś pięknego dnia pomyślałam o nowym bohaterze i załatałam tę brakującą część 🙂
K: Książka to podróż przez wiele miejsc – Lexy jest np. w Szkocji i Malawi. Byłaś kiedykolwiek w Afryce? W jaki sposób udało Ci się tak realistycznie oddać to miejsce?
M: Niestety, nigdy nie byłam w Afryce, co do dziś mnie martwi. Chciałam to nadrobić tej jesieni, jednak ze względu na publikację książki nie starczyło mi czasu. Na szczęście, w Internecie jest mnóstwo informacji o Afryce – można je wyczytać z blogów ornitologów, w archiwach gazet, na stronach stowarzyszeń botanicznych. Wskazówki, jak pisać, i dane odnośnie do szczegółów, pochodziły z wielu nieprawdopodobnych źródeł. Wciąż jednak chce odwiedzić Malawi, choć trochę niepokoję się, że w ten sposób odkryję błędy w książce. Albo – o zgrozo – ktoś inny mi je wskaże. Na swoją obronę mam to, że jest to fikcja! 🙂
Mairi Wilson – nad czym pracuje obecnie?
K: Wpadłaś już w tzw. rutynę pisania? Nad czym obecnie pracujesz?
MW: Nie piszę codziennie, większość czasu wykorzystuję na układaniu w głowie zarysu historii. Zauważyłam, że właśnie to jest najważniejsze – trzymanie wciąż żywej historii w głowie tak długo, aż zacznie się w nią wierzyć. I tak mijają dnie, tygodnie. Napisanie Listu z przeszłości zajęło mi trzy lata.
Obecnie pracuję nad nową powieścią. Zaczęłam od skrystalizowania ogólnej idei, nakreślenia trzech najważniejszych postaci i przypisania książce wartości. Po napisaniu 70 tysięcy słów, zatrzymałam się. Już wiem, że ta historia będzie potrzebowała przekonstruowania i przepisania, udoskonalenia. Muszę przyznać, że bywają chwile, że nawet nie wiem, co chce napisać, dopóki nie zostanie to napisane. I – co ciekawe – nie wszystko potem przepisuje od nowa. Zdarza się, że to, co powstanie ad hoc, jest naprawdę dobre.
Fabuła mojej następnej powieści toczy się w Hiszpanii – w popularnym hrabstwie, które będzie mi łatwiej odwiedzić niż Malawi. Historia dotyczy dwóch kobiet, które poznają się na studiach językowych i zostają przyjaciółkami. Obie próbują zostawić za sobą trudną przeszłość. Kiedy jedna z nich niespodziewanie znika, druga – próbując ją odnaleźć – trafia do półświatka flamenco, zbrodni i zemsty. Niezwykle mnie cieszy pisanie tej powieści. I oczywiście zapisałam się już na zajęcia flamenco, jem tapas i kosztuję hiszpańskie wino tak często, jak to możliwe! 😉
Wywiad Kate z Writes and Reads: http://katewritesandreads.blogspot.com/2015/11/interview-with-mairi-wilson.html.