Harry Potter i Przeklęte Dziecko – recenzja książki
Nie mogłam już dłużej czekać. Chciałam być jak ci angielscy fani, którzy nocują pod księgarnią, żeby dorwać książkę Harry Potter i Przeklęte Dziecko. Chciałam poczuć tu i teraz tę potterowską gorączkę i w końcu zacząć czytać ósmą część przygód Harry’ego Pottera, czarodzieja, który rzucił na mnie przynajmniej kilka zaklęć. Chwyciłam więc na za angielską wersję i wiecie co? Już wiem, o co tyle szumu.
Harry Potter i Przeklęte Dziecko recenzja. Gładko przez skrypt
Czytaliście kiedyś skrypt sztuki? Tak, ja też nie. W pierwszej chwili możecie być lekko zaskoczeni. Jeżeli w kolejnych zapowiedziach książki umknęła Wam informacja, że najnowsza część przygód Pottera to skrypt, to teraz szybko sobie to przypomnicie. Jednak bez obaw. Rowling to mistrzyni i wszystko, czego się dotknie zamienia się w złoto. W jej przypadku dosłownie 🙂 Skrypt czyta się naprawdę rewelacyjnie, mimo iż oczywiście na początku czujecie się nieco nieswojo. Nie martwcie się, dialogi są po prostu genialne, wiec każdy szybko się przyzwyczai. A na koniec z dumą stwierdzicie: Oto ja, przeczytałem/am sztukę! 🙂
Harry Potter i Przeklęte Dziecko recenzja. A teraz do rzeczy, jak było, o czym i czy warto?
Zacznę od końca: po stokroć warto. Nie będziecie sobą, jeżeli nie dowiecie się jak potoczyły się dalsze losy najpopularniejszego czarodzieja na świecie. To, za co ja kocham Harry’ego, to ten magiczny, nieco mroczny klimat i… angielska architektura. W tej części znowu wracamy do naszych starych przyjaciół: Harry’ego, Rona i Hermiony. Spotykamy ich na dworcu King’s Cross, kiedy już jako dorośli ludzie, żegnają swoje dzieci przed wyjazdem do Hogwartu.
Pewnie zastanawiacie się, do jakiego domu trafił Albus? Hmm, oczywiście nie będę spoilować, ale jestem pewna, że będziecie zaskoczeni. To, co zaskoczy Was jeszcze bardziej to postawa młodego Pottera, który delikatnie rzec ujmując, jest raczej niesfornym dzieckiem, które neguje wszystko wokół siebie i nie potrafi przyjąć do wiadomości, że sam jest częścią przeszłości swojego ojca, która będzie miała wpływ także na jego losy.
Harry Potter i Przeklęte Dziecko recenzja. Harry jako ojciec
“Albus: byłeś biedną sierota, która nas wszystkich ocaliła. Więc, że tak powiem, teraz wyrażę swoją wdzięczność w imieniu całego czarodziejskiego świata za twój niezwykły heroizm. Czy mam się teraz ukłonić, czy lekkie kiwnięcie wystarczy?”
Co do fabuły, to żeby nie psuć Wam przyjemności z odkrywania wszystkich smaczków na własną rękę powiem tylko, że książka jest o wiele bardziej dojrzała, niż poprzednie części Harry’ego. Nie skupia się aż tak intensywnie na świecie magicznym, za to dużo uwagi Rowling poświęciła relacji Harry – Albus. Możemy obserwować jak związek ojciec – syn rozwija się i dojrzewa i czego obaj (Harry i Albus) uczą się od siebie nawzajem. Może gdyby na ojcowskie problemy było jakieś zaklęcie…
Harry Potter i Przeklęte Dziecko recenzja. Przyjażń Albusa i Scorpiusa
W książce ważną postacią jest także Scorpius, syn Draco Malfoya. Szybko zorientujecie się, że Draco to już nie ten sam wredny nikczemnik, którego znamy z poprzednich części. On, podobnie jak jego szkolni koledzy, wydoroślał i w przeciwieństwie do swojego ojca, zmienił się… na dobre. Jest zdecydowanie przyjemniejszy w obyciu i być może niektórzy zatęsknią z starym, wrednym Malfoyem. Ja zdecydowanie się do nich nie zaliczam. Albus i Scorpius zostaną przyjaciółmi, co będzie dosyć nietypowym zwrotem akcji w stosunku do przeszłości ich ojców. Ich przyjaźń będzie naprawdę niezwykła i niejednokrotnie chwyci Was za serce.
Harry Potter i Przeklęte Dziecko recenzja. Zupełnie nowa bajka
W nowym Harrym wiele rzeczy jest inaczej, na opak. Możecie poczuć się nieco obco, jakbyście chcieli powrócić w stare, znane miejsce, którego już nie ma na mapie. Ale wiecie co? Nie martwcie się. W nowym Harrym znowu spotkacie Rona, Hermionę i Harry’ego, przy okazji poznacie także wiele innych wspaniałych postaci. Rowling naprawdę spisała się na medal, udowodniła, że nie jest jednoformatowa, że potrafi patrzeć za horyzont, szukać nowych rozwiązań i że nie zamyka się na nowe pomysły. Wy także, czytajcie nową część Pottera z otwartym umysłem i szykujcie się na wspaniałe przeżycia, dużą dozę (o dziwo) wspaniałego humoru, trochę mrocznych intryg i trochę naszej ukochanej magii.