Manwhore +1 – jeden więcej ma znaczenie
O matko, Katy Evans ZNOWU to zrobiła! Nie wiem jak to się dzieje, ale ta kobieta doskonale wie jak mnie ruszyć. Śledzę wszystkie jej książki, jakie ukazują się na rynku – również zagranicznym, więc czuję się naprawdę kompetentną osobą do wydania opinii na temat książki Manwhore+1.
Manwhore + 1 – zwroty akcji i sexy styl
Szczerze? Nigdy nie mam dość słownych i oczywiście cielesnych potyczek głównych bohaterów oraz szalonych zwrotów akcji. To, o czym pisze Evans jest jednocześnie zabawne i sexy w swoisty, pełen klasy, nienachalny sposób. Co więcej właśnie te szalone zwroty akcji, czyli specjalność Manwhore+1, pozostawiają za sobą znany miłośniczkom erotyków przyjemny niedosyt – oczekiwanie na następną część… Na kolejne uniesienia.
Pierwsza i druga część – niezły duet
Malcolm i Rachel są ukazani, jako pozornie kontrastujące osobowości. On – milioner, playboy, mężczyzna, który bierze wszystko, czego tylko zapragnie. Ona? Dziennikarka, która zawarła z współlokatorką niepisaną umowę, że nigdy nie zwiąże się z żadnym facetem. Ale coś jednak łączy tę nieustępliwą damę i niesfornego playboya… Pamiętacie jak to się zaczęło. Jej kontakt z Malcolmem zainicjowała żądza wybicia się. Tak, nie ukrywajmy, że Rachel jawiła się jako karierowiczka pełną parą… Szkoda tylko, że nic nie poszło zgodnie z planem. Ale to wiemy z pierwszej części tej elektryzującej serii. Teraz sprawy nabierają tempa i barw. Gorące emocje wprost emanują z każdej strony obu części Manwhore’ów.
Czy Rachel zostanie Panią+1?
Katy Evans mnie nigdy nie zawiodła. Przysięgam, mogłabym wejść do Manwhore+1 i świadkować tym wszystkim mega-seksownym wydarzeniom. Głębia w opisie sylwetek bohaterów jest tak intensywna, że czułam się jakbym znała ich osobiście. Kocham czytać o wewnętrznej walce bohaterów. O tym, jak Rachel stara się pokazać, że może być uroczą i jednocześnie dziką panią +1. O trudnej lekcji zdobywania zaufania. O tym, jakie emocje grają w sercu obydwojga bohaterów. Jaram się maksymalnie!