Recenzja: Skrawki intelektu – George Carlin
Skrawki intelektu – George Carlin
Gdyby spytać każdego z Was czy posiada poczucie humoru pewnie wszyscy odpowiedzieliby twierdząco. I prawidłowo. Niesłuszne jest bowiem przekonanie, że istnieją ludzie pozbawieni tej cechy. Kolega na Wasz popisowy żart zareagował grobowym milczeniem? Widocznie nie trafiliście w jego gust! Poczucie humoru bowiem ma każdy, jednak u każdego jest ono inne, przejawia się w odmienny sposób i ma różne granice. Przez to nieraz jest powodem niejasnych sytuacji, zwłaszcza jeżeli trafimy na osobę, której poczucie humoru kończy się w chwili, gdy żarty zaczynają dotyczyć jej samej. Dystans do siebie bowiem powinien iść w parze z naszym dowcipem, o ile nie iść przodem. Jak to trafnie ujął Nietzsche: „Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból”.
Z pewnością kojarzycie niedawną aferę związaną ze stand-upem Kabaretu „Limo”, po której w mediach ruszyła zagorzała dyskusja o wolności słowa, sensie demokracji, wydawaniu publicznych pieniędzy na niepoważne parlamentarne twory, a przede wszystkim o zdrowym dystansie do siebie i tego co nas pośrednio dotyczy. Sytuacja bowiem pokazała, iż dość duże grono naszych rodaków nie potrafi najprościej rzecz ujmując „wrzucić na luz” i mentalnością sięga czasów świętej inkwizycji. Dość przerażające.
Przy tym wszystkim zapomniano zwłaszcza o istocie stand-upu, którego formuła bazuje przecież na tematach kontrowersyjnych i za cel ma wyśmianie tego co nas boli lub irytuje, i na co jedyną możliwą reakcją jest śmiech. Scena stand-upowa nie uznaje poprawności politycznej i nie oszczędza nikogo. Rządzą na niej absurd i groteska. Tu żarty z homoseksualistów, Żydów, księży-pedofilów, polityków, religii czy cudzoziemców są na porządku dziennym. Hulaj dusza! Fakt, niejednokrotnie ich poziom sięga bardzo nisko, jednak najważniejsze to osiągnąć cel – zaszokować publiczność. I rozśmieszyć oczywiście. Dla Polaków jednak wyśmiewanie tabu to nowość, która może się nie przyjąć tak łatwo jak w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, gdzie sztuka ta jest znana od wielu lat, ma rzesze wiernych fanów i może już pochwalić się kultowymi postaciami. Woody Allen, Bob Hope, Robin Williams czy Richard Pryor to komicy, do których poziomu nasi rodzimi prześmiewcy szybko nie dorównają. Jednak niekwestionowaną legendą, której występy stanowią niedościgniony wzór sztuki stand-upu był amerykański komik George Carlin.
Carlin nie uznawał żadnych kompromisów. W jego stand-upach słowa krytyki pod pierzynką satyry trafiały głównie w amerykańskie społeczeństwo i jego kulawe podejście do świata. Nie rzadziej obrywało się też religii, z której komik szydził często i gęsto wytykając jej niedorzeczność. Archiwalne nagrania jego skeczy mogą aktualnie pochwalić się milionami wyświetleń. Carlin śmieszył dziesięć lat temu i w równym stopniu robi to do dziś. Jednak gdyby za życia odwiedził Polskę i zaprezentował jeden ze swoich kultowych skeczy pewnie w zamian otrzymałby dożywotni zakaz wjazdu do naszego kraju.
Osobiście hołduję grotesce, zatem Georga Carlina lubię bardzo, zaśmiewam się w głos oglądając jego występy i zachwycam jego zdolnościami aktorskimi. A on zrobił coś takiego. Napisał książkę. „Skrawki intelektu” w polskiej wersji ukazały się po szesnastu (!) latach od wydania oryginału i stanowią zbiór przemyśleń, tekstów i fragmentów skeczy Carlina z przestrzeni lat. Część z nich ujrzała wcześniej światło dzienne na scenie, jednak większość to notatki i „złote myśli”, które pierwotnie miały jedynie oglądać dno szuflady. I (stwierdzam to z niemałym bólem) może to by było lepsze rozwiązanie.
Dwie rzeczy. Po pierwsze, tak jak sceniczną twórczość Carlina cechuje uniwersalność, tak większość tekstów w książce jest nakierowana głównie na czytelnika amerykańskiego. Pełno tu odniesień i nawiązań do spraw, które odbiorcy niewtajemniczonemu w amerykańskie życie codzienne będą nieczytelne, ergo nie mają prawa go śmieszyć. Po drugie, książka ta przypomina bardziej uporządkowany notatnik z masą przypadkowych tekstów. Oczywiście autor może w swoim dziele zawrzeć co tylko zapragnie, jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że Carlin rozmienił się w nim na drobne prezentując czytelnikowi masę swoich słabych tekstów, które być może w przyszłości posłużyły jako zalążek lepszej całości. Biorę poprawkę na to, że książka ukazała się w roku 1997, jednak Carlin z 97’-go stojący na scenie przecież mnie śmieszy. Nie może to więc być wina czasów i przedawnienia humoru. Może po prostu do całokształtu brakuje mi jego głosu, gestów i min? Może stand-up ma prawo bycia jedynie na scenie, a na papierze traci swoją moc? Bardzo prawdopodobne.
Muszę jednak przyznać, że kilka dobrych momentów książka posiada. Są to zwłaszcza fragmenty, w których Carlin szydzi z wysławionej na cały glob idei „american dream”, a trzeba powiedzieć, że robi to dosadnie i za każdym razem trafia w punkt. „Termin ‘amerykański sen’ ma właśnie takie brzmienie, ponieważ wiadomo, że nikt przytomny by w niego nie uwierzył.”1 Podobnie sprawa ma się z historią i tradycyjnymi wartościami USA. W tym temacie autor, jak zawsze szczery do bólu, wytyka rodakom „ludobójstwo, agresję, (…) hipokryzję oraz uwielbienie wygody i towarów konsumpcyjnych”, a „krzyż, piwo, dolar i pistolet” wskazuje jako „klucze do zrozumienia Stanów Zjednoczonych”2. Zresztą większość książki to bezceremonialna krytyka Ameryki, która według komika „utraciła duszę”. Ciekawa jestem z jakim przyjęciem dzieło Carlina spotkało się w jego rodzinnym kraju.
Bez wątpienia „Skrawki intelektu” są pozycją skierowaną do osób obeznanych ze stylem bycia i specyficznym podejściem do świata George’a Carlina. Ponieważ ktoś mający z nim styczność po raz pierwszy dopiero podczas czytania książki może sobie pomyśleć, że trafił na dzieło narwanego aspołecznego ateisty ze skłonnościami do ludobójstwa. Serio. Pozwolę to sobie podsumować w stylu Pana Carlina. Po „Skrawki intelektu” sięgamy zatem tylko i wyłącznie spełniając dwa, a właściwie trzy warunki. Pierwszy – znamy jego postać i nietuzinkowy stosunek do życia, dobrze by było być entuzjastą jego twórczości. Drugi – nie jest nam obcy absurd, irracjonalność i groteska, odnajdujemy się w czarnych humorze, wiemy jakimi prawami rządzi się sztuka stand-upu. Trzeci – w promieniu stu kilometrów spłonęły wszystkie biblioteki i księgarnie i jest to aktualnie jedyna książka jaką możemy przeczytać.
1 G. Carlin, Skrawki intelektu, Wydawnictwo FILIA, Poznań 2013, s. 103.
2 W tymże, s. 119, 186.