Recenzje

Recenzja: O zazdrości i innych szaleństwach z miłości – Zbigniew Lew Starowicz, Krystyna Romanowska

Recenzja: O zazdrości i innych szaleństwach z miłości - Zbigniew Lew Starowicz, Krystyna Romanowska

Recenzja: O zazdrości i innych szaleństwach z miłości - Zbigniew Lew Starowicz, Krystyna Romanowska

Czy widzieliście kiedykolwiek na czerwono? W sposób, w jaki świat musi postrzegać rozszalały, napędzany testosteronem byk? Komu ten opis wydaje się znajomy, prawdopodobnie przynajmniej raz w swoim życiu znalazł się we władaniu zazdrości.

O tym właśnie jest ta książka. To kolejna część cyklu rozmów – rzek dziennikarki Krystyny Romanowskiej z najbardziej bodaj znanym w Polsce seksuologiem, profesorem Zbigniewem Lwem Starowiczem. Po „O kobiecie” (ten wywiad przeprowadziła z profesorem Barbara Kasprzycka), następnie „O mężczyźnie”, „O miłości” i „O rozkoszy” przyszedł czas na rozmowę o jednej z najbardziej intensywnych emocji, jakich może doświadczyć człowiek (choć najprawdopodobniej nie tylko on).

Słowo o Starowiczu: starsi spośród czytających tę recenzję pamiętają, że nie zawsze byliśmy ofiarami powszechnej dziś bigoterii i dulszczyzny. Nie tak znów odległe są czasy, gdy raz na tydzień w porze obiadu z telewizyjnego ekranu elegancki pan w okularach udzielał krótkich a treściwych porad dotyczących… seksu. Tak, coś takiego było możliwe. Udzielającym wskazówek był profesor Starowicz, autor wielu prac naukowych z dziedziny seksuologii, razem z dr Michaliną Wisłocką odpowiadający za to, że w latach 70 i 80 młodzież miała jasny, pozbawiony pruderii i fałszywego wstydu stosunek do dziedziny seksualnej. Śmiem twierdzić, że ten tandem razem z  autorem poradników dla młodzieży, dr Andrzejem Jaczewskim, to jakaś emanacja renesansu na tle średniowiecza, które mamy dzisiaj.

Czym „O zazdrości” różni się od poprzednich części cyklu? Podobnie jak one nie jest typowym poradnikiem. Zachęcany przez rozmówczynię naukowiec dzieli się swoim przebogatym doświadczeniem, przytacza przykłady, z jakimi się spotkał i formułuje przydatne dla czytelnika wnioski. Niejeden zazdrośnik może odnaleźć swoją historię na kartach tej książki, niejeden będzie miał materiał do przemyśleń. Niejeden obiekt zazdrości odczyta ważne wskazówki, które powiedzą mu/jej, czy powinien zacząć obawiać się swojego partnera.

Mnie osobiście ujmuje wysoki stopień tolerancji profesora wobec całej palety ludzkich ułomności i przywar. Starowicz wzbudza zaufanie nawet jako rozmówca, cóż dopiero jako lekarz. Stąd nazwisk opisanych przez niego „przypadków” nie mamy szansy poznać. Ale nie nazwiska są tu najważniejsze, ważna jest snuta ciekawie diagnoza ludzkiej kondycji takiej, jaka naprawdę jest.

Irytację feministek mogą zaś wzbudzić nieco anachroniczne poglądy profesora na temat gwałtu. Naukowiec zmierza raczej ku tradycyjnemu poglądowi, według którego kobieta prowokuje, a mężczyzna nie może się powstrzymać. Cóż, przyznaję: czytając postanowiłam, że złożę to na karb wieku profesora. Wszak jesteśmy wszyscy dziećmi czasów, w których żyjemy.

Wracając do porównań książki z jej poprzedniczkami w cyklu, to zdecydowanie w „O zazdrości” Zbigniew Lew Starowicz otworzył się najbardziej. Korzystajmy z tego, nikt bowiem nie wie więcej niż ten człowiek o sztuce kochania, bliskości i zazdrości.

Sprawdź książkę w księgarni TaniaKsiazka.pl >>