Chcecie wiedzieć, jakie wrażenia przyniosło mi czytanie Pamięci wszystkich słów, czwartej części opowieści z meekhańskiego pogranicza? Zapraszam do lektury niniejszej recenzji!
Z nielicznymi wyjątkami, nie lubię krótkich form literackich. Czytelnik nie zdąży poznać i polubić bohaterów. Wiadomo, że akcja będzie miała krótkie rozwinięcie. Preferuję długie narracje – nawiązywanie mocnych relacji z bohaterami, poznawanie ich oraz świata, w którym spędzę co najmniej kilka godzin. W związku z tym rzadko kuszę się na czytanie opowiadań. Na szczęście przygody meekhańskich pograniczników są na mej półce chlubnym wyjątkiem.
Wyjątek ten objął więc oba tomy opowiadań – Opowieści z meekhańskiego pogranicza tom 1. Północ – południe i Opowieści z meekhańskiego pogranicza tom 2 Wschód – zachód – oraz część 3 Niebo ze stali. Wszystkie trzy książki pozostawiły po sobie silne uzależnienie od Meekhan i innych mieszkańców wykreowanej przez Wegnera krainy. Kibicowałam praktycznie wszystkim i nie było historii, którą uznałabym za nudną. Co więcej, raz na jakiś czas zdarzało mi się wracać do opowieści. Dlatego cały cykl Roberta Wegnera oceniłam notą najwyższą. Możliwością pozostania w mej biblioteczce, by po kres swych dni służyć jako “przedmiot do nękania” każdej osoby, której wzrok spocznie na mych książkach (“Nie znasz? MUSISZ przeczytać!”).
W związku z powyższym, Pamięć wszystkich słów tego samego dnia, gdy się o niej dowiedziałam, trafiła na listę książek, które “muszę mieć koniecznie”. W nieodległej przeszłości definiowanej przez “4 dni wstecz”, książka trafiła w me dłonie. Jak się zapewne, na skutek klasycznie przydługiego wstępu, domyślacie, jedynie obowiązki niemożliwe do przełożenia oraz potrzeby natury fizjologicznej stały na przeszkodzie w czytaniu.
Moim subiektywnym zdaniem, zdaniem osoby całym sercem przekonanej do fantastyki, Pamięć wszystkich słów, podobnie jak poprzednie części, robi wrażenie. Jak najbardziej pozytywne.
Jeśli chcesz zacząć przygodę z książkami Wegnera od tej części – myślę, że odnajdziesz się i możesz śmiało zacząć od Pamięci wszystkich słów ALE pierwszych kilkadziesiąt stron minie Ci dość opornie, gdyż ciężko będzie zrozumieć, co się dzieje. Gdybym miała porównać początek historii dla tych, którzy świata meekhańskiego nie znają – powiedziałabym, że to jak łagodniejsza wersja Ogrodów księżyca Stevena Eriksona, tomu pierwszego Malazańskiej Księgi Poległych. Coś komuś ktoś, lecz nie bardzo wiadomo co, komu i dlaczego. Po pierwszych kilku rozdziałach sytuacja się rozjaśnia i dasz się porwać cudownie wciągającej powieści fantasy.
Jeśli poprzednie tomy są Ci znane, zdecydowanie polecam Ci tę książkę już od pierwszych stron. Czasami z historiami rozwijanymi przez kilka tomów bywa tak, że nie wciągają równie intensywnie. Na szczęście tom czwarty Opowieści z meekhańskiego pogranicza zdecydowanie dał radę. Powieść była wciągająca. Również “dynamiczna” jest dobrym przymiotnikiem ją opisującym. Na wydarzenia patrzymy kilkoma parami oczu, które poznaliśmy w poprzednich Opowieściach. Jeżeli któreś oczy nie wydadzą Ci się interesujące – ja tak nie miałam! – wystarczy przecze(y)kać do rozdziału przygód sympatyczniejszego bohatera.
[źródło grafiki: Wydawnictwo Powergraph]
To, co niezwykle przypadło mi do gustu w trakcie czytania książki, to fakt, że Wegner świetnie przedstawia różne kultury. Wydaje Ci się, że wiesz, co jest dobre, a co złe. Kiedy jednak poznasz zestawienie obyczajów, historii i ogólnie światopoglądu bohatera, okazuje się, że nic nie jest oczywiste. Nie wszyscy mamy w sobie instynktowną świadomość, że to, co inne i niezrozumiałe, niekoniecznie jest złe.
Cieszę się, że autor Pamięci wszystkich słów, podetknął pod nosy (oczy) Czytelników kilka morałów oraz wskazał zalety i wady wielokulturowości. Pokazał skutki odosobnienia i zacietrzewienia. Nie zawsze rozumiemy w pełni sytuację, bo emocjonalne podejście i subiektywizm naszą cechą jest (stylistyka na tzw. Yodę). Posiadanie tak zwanej inteligencji emocjonalnej, wczuwanie się w emocje innych uczestników zdarzeń jest prawdziwą sztuką.
Spodobał mi się również humor imć Wegnera. Myślę, że nie pogniewa się, gdy porównam go do pratchettowego. Kilka razy zdarzyło mi się prychnąć radośnie i czytać kilkakrotnie zwroty w stylu “idź ich uprzedź, że będzie niezapowiedziana inspekcja”.
Gdybym miała wymienić minusy lektury, powiedziałabym, że jest z 500 stron za mało. Pozostaje mieć nadzieję, że chwała, jaką zbierze autor po oficjalnej premierze książki, która “dla wszystkich” brzmi “6 maja 2015”, sprawi, że natchnięty inspiracją spłodzi kolejny tom Opowieści z meekhańskiego pogranicza – czy to w formie opowiadań, czy powieści (powieści, powieści!), który będzie rozmiarem porównywalny do na przykład Drogi królów. Czego sobie i Wam życzę.
Podsumowując: Jestem na tak. W mym mniemaniu książka Pamięć wszystkich słów otrzymuje mocne 9.5 / 10 punktów w skali fantastyko-maniaczki.
Książkę Pamięć wszystkich słów można kupić tutaj w Najfajniejszej Księgarni we Wszechświecie. 🙂