Bursztynowy miecz

iesety

Bursztynowy miecz Marty Mrozińskiej to druga część przygód Wszebory Lapis, dzielnej wojowniczki z niezwykłą mocą, związana ze Starym Ludem.

Parę słów wprowadzenia – o czym jest Bursztynowy miecz?

Jak zapewne pamiętacie z pierwszej części, Jeleni sztylet, Bora została oskarżona o zdradę i skazana na śmierć. Na dodatek wyroku dokonywał ktoś, komu zaufała podczas nauk we Włóczni. Na szczęście egzekucja nie przeszła pomyślnie, Bora trafiła pod opiekę swojej babki, Tarniny. I to pod jaką opiekę! Wymienię tu na przykład mięciutkie łóżko, służbę na każdym kroku, wspaniałe suknie… Któż nie chciałby dochodzić do siebie w takich warunkach, jakby luksusowych? 😉 Otóż to, właśnie nasza Bora. Naprawdę tęskniła za dziewczynami z Włóczni, za Sławką, Bogną. I oczywiście za ciocią Oleną, której babka nie chce widzieć na oczy. Radek robi to, co kocha najbardziej – studiuje księgi. Borę nachodzą myśli, że brat zostawił przeszłość za sobą i wsiąkł w nową religię i towarzystwo. Niestety, nawet Dola, biała kotka działająca na nerwy, nie odwiedza jej często, wskutek czego dziewczyna czuje się kompletnie pogubiona i opuszczona.

Bora ma szansę wkupić się w łaski króla, toteż Tarnina dwoi się i troi, by nauczyć dziewczynę etykiety dworskiej, ale nie jest to opowieść na miarę Pamiętnika księżniczki! Co to, to nie! Nie dla Bory balowe suknie! Pozostaje sobą, czym doprowadza babkę do furii. Ale niech nie będzie Wam żal starszej pani! Tarnina ma swoje za skórą, chce wykorzystać wnuczkę do swoich celów. A przede wszystkim nie może się pogodzić z tym, że matka Bory związała się z kimś takim jak jej ojciec, słynny namiestnik, Bronisław Lapis. Poszukiwany obecnie w związku ze zdradą ojczyzny i współpracę z wrogiem. Ciągle daje dziewczynie do zrozumienia, że nie jest godna swego pochodzenia.

Bora dostaje misję odnalezienia królewskiego insygnium. Ma to być szansa na pokonanie przeciwnika i zakończenie wojny. Jednak ani król, ani Tarnina nie wiedzą, że Bora planuje ucieczkę… Ale plany mogą się pokomplikować. Nie każdy okaże się godny zaufania.

Recenzja książki Bursztynowy miecz

Z niecierpliwością oczekiwałam na kontynuację przygód walecznej Bory. Bursztynowy miecz moim zdaniem jest dość mroczną opowieścią. Nasza bohaterka wie więcej na temat swego daru, który pozwala jej widzieć i czuć Stary Lud. Zjawy, upiory wszelkiej maści mogą być skuteczne w walce z wrogiem, z czego wojowniczka doskonale zdaje sobie sprawę. Inni bohaterowie dochodzą tu również do głosu, poznajemy ich bliżej. A jest kogo poznawać, oj jest!

Podsumowując – styl pisania pani Mrozińskiej to coś niebywałego. Akcja jest tak dynamiczna, że kartki przewraca się raz, dwa! I zanurzałam się w zapachu ogniska w lesie, czujnie nasłuchiwałam dźwięków łamanych gałązek. Czy to wróg, lis, czy może sam Leszy? I cóż począć, jak tylko cierpliwie czekać na kontynuację? Często mówi się, że kontynuacje książek wypadają słabiej w porównaniu do pierwszej części, ale tutaj zdecydowanie tak nie jest!

Jeśli nie poznaliście jeszcze przygód Wszebory (najpewniej dałaby mi w czerep za używanie tej formy jej imienia!) Lapis, to sięgnijcie najpierw po Jeleni sztylet, a potem po Bursztynowy miecz. Może już jesteście po lekturze? Dajcie znać, co o niej myślicie.

Książkę znajdziecie tutaj.

Moja ocena
  • 10/10
    Jak mocno książka mnie wciągnęła? - 10/10
  • 10/10
    Jak oceniam styl pisania, język i warsztat autora? - 10/10
  • 10/10
    Czy opisana historia wciąga czytelnika? - 10/10
10/10

Fragment recenzji

Bursztynowy miecz to niesamowita książka. Styl pisania pani Mrozińskiej to coś niebywałego. Akcja jest tak dynamiczna, że kartki przewraca się raz, dwa! Często mówi się, że kontynuacje książek wypadają słabiej w porównaniu do pierwszej części, ale tutaj zdecydowanie tak nie jest.