Czarodziej śmierci – recenzja

Czy sięgnęliście już po nową serię z Leną Silewicz autorstwa Katarzyny Bondy? Ja właśnie przeczytałam drugi tom: Czarodziej śmierci i wow! Lena jest moją nową ulubienicą!

Czarodziej śmierci

Katarzyna Bonda rozkochała mnie w sobie na nowo tą nową serią, która dała mi to, co kocham w kryminałach bardzo mocno – oprócz kryminału mamy tu warstwę obyczajową. I tak właśnie, po raz drugi spotykamy się z Leną i towarzyszymy jej w jej pracy i prywatnej codzienności.
Czarodziej śmierci to drugi tom serii, a ja już niecierpliwie czekam na więcej!

Instagram @ruda_czyta

Lena dostaje nową sprawę.  Ma działać bez ujawniania w jakiej roli tak naprawdę przyjechała na Podlasie do Rębiszewa. Szybko okazuje się, że miasteczko do którego trafiła młoda policjantka kryje wiele mrocznych tajemnic, a sprawa, którą ma zbadać Lena, to tylko wierzchołek góry spraw, które powinny być ujawnione, a sprawcy ukarani. I mimo, że Lena przyjechała do Rębiszewa, w zupełnie innej sprawie, to nie byłaby sobą gdyby nie zaczęła grzebać… Nie ma pojęcia, że rozgrzebuje coś naprawdę dużego i poważnego… Kiedy okazuje się, że na polu bitwy o prawdę i sprawiedliwość zostaje sama, dołącza do niej Noa. Czy razem znów mają szansę na sukces?

Historia oparta na prawdziwych wydarzeniach

Czarodziej śmierci to kumulacja zagadek, niewyjaśnionych spraw i zbrodni, które nigdy nie powinny się wydarzyć, a które w końcu ujrzały światło dzienne. Niesamowicie wciągająca akcja, która pędziła na łeb, na szyję nie pozostawiając czytelnikowi chwili na oddech!
A fakt, że sprawa, którą rozwiązuje Lena inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami dodaje też książce jeszcze więcej mocy!

Nie zawaham się stwierdzić że Lena i Noa, to duet idealny. Ich relacja i współpraca to świetny materiał na serial! Uwielbiam ich w akcji! I chcę więcej! Czarodziej śmierci czeka na Was TUTAJ>>