Dziewczyna, która czytała w metrze. Recenzja książki
Dziewczyna, która czytała w metrze jest nową książkę Christine Féret-Fleury, francuskiej pisarki. Wydawca obiecuje nam, że to powieść feel-good prosto z Paryża. To brzmi naprawdę zachęcająco. To książka, która zachęca nie tylko opisem, ale też intrygującą okładką. Od razu miałam ochotę na to, żeby zagłębić się w lekturze. A jakie uczucia towarzyszyły czytaniu i czy to faktycznie książką o Dziewczynie, która czytała w metrze? O tym za chwilę. 🙂
Dziewczyna, która czytała w metrze – czy książki zmieniają życie?
W książce Christine Féret-Fleury poznajemy Juliette, która jest tytułową dziewczyną czytającą w metrze. Jej życie jest dość nudne, ale cieszy się z tego, że przynajmniej jest uporządkowane i bezpieczne.
Bohaterka codziennie, o tej samej porze wsiada do paryskiego metra, żeby dojechać do agencji nieruchomości, w której pracuje. Podróż jest jej ulubioną częścią dnia. Juliett uwielbia czytać i w metrze zawsze ma ze sobą książkę. Ale podczas podróży, zamiast czytać, obserwuje innych podróżnych pogrążonych w lekturze. Jest ciekawa tego, kim są, po jakie książki sięgają i dlaczego. Codziennie spotyka kilku tych samych pasażerów, którzy ją niezwykle intrygują.
Pewnego dnia Juliett wiedziona, jakimś impulsem wysiada na wcześniejszej stacji niż zawsze. Ma trochę czasu, zanim zacznie pracę i postanawia się przejść. Podczas spaceru jej uwagę przyciągają uchylone drzwi, w których tkwi książka niepozwalająca na to, żeby się zamknęły. Ten moment, kiedy dziewczyna postanawia przez nie przejść, na zawsze zmieni jej życie. Myślę, że to dobre miejsce na to, żebym się zatrzymała. Jeszcze trochę i zepsuję Wam lekturę. 😉
Dziewczyna, która czytała w metrze. Recenzja książki
Dziewczyna, która czytała w metrze jest opowieścią o sile, jaką mają książki. O tym, że odpowiednia lektura może zmienić życie, rozbudzić stłumione marzenia i pasje, czy wyciągnąć z zakamarków pamięci wspomnienia z dzieciństwa. Dla każdego człowieka iskierką do zmiany jest inna książka. Dla kogoś może być to naukowy atlas z owadami, dla kogoś innego tradycyjna włoska książka kucharska. Książki mają moc sprawczą. Sprawiają, że czujemy i przeżywamy. Przywołują dobre emocje lub sprawiają, że zatracamy się w żalu:
(…) [Juliette] uzyskała pewność, że między kartkami książek kryją się i wszystkie choroby i wszystkie lekarstwa. Że spotykało się tam zdradę, samotność, morderstwo, obłęd, wściekłość – wszystko, co może chwycić za gardło i zmarnować ci życie, nie mówiąc o życiu innych ludzi, i że czasami płacz nad zadrukowaną kartką mógł ocalić komuś życie. Że znalezienie bratniej duszy na kartach afrykańskiej powieści lub koreańskiej baśni pomaga zrozumieć, jak podobne zło gnębi ludzi na całym świecie, jak bardzo są do siebie podobni i że być może potrafią ze sobą rozmawiać – uśmiechać się do siebie, pieścić, dawać sobie sygnały rozpoznawcze, nieważne jakie – żeby aż tak się nie ranić.
Christine Féret-Fleury napisała książkę lekką i optymistyczną, z ciekawym przesłaniem. Warto ją za to docenić. Tę książkę czyta się spokojnie, akcja toczy się powolutku, nigdzie się nie śpieszy i nie chodzi mi o to, że fabuła się wlecze, tylko o to, że jest refleksyjna.
Jednocześnie autorka jest oszczędna. Jest oszczędna w opisach Paryża, których mi brakowało. Tego, że większość akcji ma miejsce w Paryżu nawet na pierwszy rzut oka nie widać. Są nazwy stacji metra, nazwy ulic, kilka opisów widoków za oknem pociągu i tylko tyle.
Christine Féret-Fleury nie rozdrabnia się też w opisach bohaterów. Nie wiemy nawet, jak wygląda Juliette, wiemy, co widzi, jak myśli, co przeżywa. Innych bohaterów widzimy jej oczyma, chociaż narracja nie jest pierwszoosobowa.
Dziewczyna, która czytała w metrze – komu polecam
Dziewczyna która czytała w metrze jest lekką i nieskomplikowaną książką. Jej przesłanie jest jasne, a wydźwięk optymistyczny. Bohaterka wzbudza sympatię i nie jest trudno się z nią utożsamić. Książka ma kilka wad, o których pisałam wcześniej, ale sama idea tego, że książki mają moc zmiany ludzkiego życia, jest ciekawa. Momentami historia jest trochę magiczna: odpowiednie książki za pośrednictwem odpowiednich osób działających bardzo intuicyjnie, znajdują odpowiednich Czytelników.
Książkę polecam wszystkim, którzy cenią sobie refleksyjną prozę. Jeżeli ktoś woli misternie utkaną fabułę i wartką, pełną zwrotów akcję, to myślę, że Dziewczyna, która czytała w metrze może go trochę nudzić. Bardziej rozwiniętych wątków romantycznych, romansowych też w niej nie ma. To krótka powieść, którą z pewnością można przeczytać w podróży.
Jeżeli zainteresowała Was recenzja, to książkę Dziewczyna, która czytała w metrze znajdziecie tutaj.
Jak myślicie, czy książki faktycznie mogą zmienić życie? To motyw, który w literaturze pojawia się, co jakiś czas, w różnych odsłonach. Może, jakieś lektury trochę u Was namieszały?
Ocena Anety
-
6/10
-
7/10
-
6/10
-
9/10
Fragment recenzji
Dziewczyna, która czytała w metrze jest opowieścią o sile jaką mają książki. O tym, że odpowiednia lektura może zmienić życie, rozbudzić stłumione marzenia i pasje, czy wyciągnąć z zakamarków pamięci wspomnienia z dzieciństwa. Dla każdego człowieka iskierką do zmiany jest inna książka. Dla kogoś może być to naukowy atlas z owadami, dla kogoś innego tradycyjna włoska książka kucharska. Książki mają moc sprawczą. Sprawiają, że czujemy i przeżywamy.