Edward Carey Mała - recenzja

O Madame Tussaud zapewne słyszeliście nie raz. A kto z Was słyszał o Marie Grosholtz, zwanej Małą? Tutaj grono pewnie się zawęzi – a to przecież jedna i ta sama osoba! Drogę, jaką przebyła od sieroctwa, przez służbę w szwajcarskich i paryskich domach (a nawet w Wersalu!), aż do otwarcia własnego gabinetu figur woskowych w niezwykły sposób opisał Edward Carey. Przed Wami recenzja jego powieści biograficznej pt. Mała. 

Edward Carey Mała - recenzja

Edward Carey Mała – recenzja

Życie Marie Grosholtz było pełne perturbacji, zarówno prywatnych, jak i historycznych.

Osierocona w wieku ośmiu lat, trafiła pod opiekę ekscentrycznego i wycofanego doktora Curtiusa. To właśnie on, jeszcze gdy oboje mieszkali w Szwajcarii, wprowadził dziewczynkę w świat ludzkiej anatomii, zaznajamiając ją z woskowymi modelami, które wykonywał dla szpitala. Pod jego opieką Marie nauczyła się fachu: rysunku, przygotowywania gipsowych form i pracy z woskiem.

Po jakimś czasie przenieśli się do Paryża, gdzie doktor rozpoczął współpracę z despotyczną wdową, madame Picot. Kobieta nie darzyła Marie ani sympatią, ani szacunkiem: zrobiła z niej swoją niewolnicę, zatrzymując dokumenty dziewczyny i nie wypłacając jej wynagrodzenia za wykonywaną pracę.

Po latach, które spędziła w domu wdowy i Curtiusa, o Małą upomniał się… Wersal. Sława gabinetu figur woskowych doktora dotarła bowiem aż do księżniczki Elżbiety. Siostra króla zażyczyła sobie, aby Marie zamieszkała w pałacu i uczyła ją rzeźbienia w wosku.

Potem nadszedł czas, kiedy o Wersal upomniała się… rewolucja i jej dzieci: żądny krwi tłum Paryżan. Jak w tym wszystkim odnalazła się Marie? Jak bardzo poturbowały ją bezlitosne tryby historii? Tego oczywiście nie zdradzę.

Edward Carey Mała - recenzja. Niezwykła opowieść o Madame Tussaud

Źródło: zdjęcie własne

Jakie wątki i tematy przeplatają się w powieści?

Mała to książka o przemianach: i tych wewnętrznych, które rozgrywają się w bohaterach, i tych dziejowych, które odwracają losy świata.

To opowieść o bezlitosnych trybach historii, które nie pytają o zgodę i nie czekając na nic, pochłaniają wiele niewinnych istnień. Pojawiające się i znikające z gabinetu sław Paryża figury woskowe są doskonałą ilustracją tego, jak łatwo spaść ze szczytu koła fortuny i popaść w skrajną niełaskę.

W Małej znajdziemy także opisy różnych, często niełatwych obliczy miłości. I to nie tylko uczuć, które żywiła Marie: śledzimy także rozterki pobocznych postaci, np. wiecznie nieszczęśliwego doktora Curtiusa.

Wiele stron wypełnia również śmierć, w rozmaitych odsłonach. Z pewnością możecie sobie wyobrazić, że w czasie rewolucji, gdy gilotyna nie nadążała stygnąć, Marie miała pełne ręce głów roboty. Ktoś musiał przecież uwiecznić w wosku historyczne wydarzenia.

Wszystko to na tle obrazu XVIII-wiecznego Paryża, utkanego z małych portretów jego mieszkańców: od ulicznych nędzarzy, po samego króla i przywódców rewolucji.

Edward Carey Mała - recenzja. Niezwykła opowieść o Madame Tussaud

Źródło: zdjęcie własne

Edward Carey Mała – recenzja

Mała ciałem, wielka duchem

Marie jest opisana w książce jako drobna osoba, o zakrzywionym nosie i wystającym podbródku. Zdecydowanie nie wpisywała się w kanony piękna swoich czasów, i choć wygląd przysparzał jej czasem trudności, nie przeszkodził jej jednak w upartym dążeniu do celu, którym był własny gabinet figur woskowych.

Mała w swoim życiu przez wiele lat sama była tratowana jak woskowa figura: przestawiana z miejsca na miejsce, pozbawiona zarobku i prawa do decydowania o sobie. W Wersalu mieszkała… na korytarzu, w szafie (!), aby być jak najbliżej księżniczki, która mogła wezwać ją w każdej chwili.

Żywe w martwe i martwe w żywe

W powieści nadawanie cech rzeczy ludziom – i vice versa – ma miejsce wiele razy, co uważam za bardzo ciekawy zabieg. Z jednej strony mamy Marie, przestawianą jak figurę, której odmawia się prawa do uczuć. Na drugiej szali możemy położyć np. figurę męża Henriego Picota, którą wdowa przebierała i stawiała w punkcie z widokiem na cały dobytek. Niesamowite wrażenie robi też „żywy” Małpi Dom, w którym mieścił się gabinet:

– Rzeczywiście, to prawda, połknąłeś mnie! A ja zamierzam, o duży domu, pożywić cię, zdrowo działać na twoje wielkie trzewia. Nasycić cię! Choć wiem, że skromna ze mnie kolacja […]

Sama nie wiem, czy było to wytworem mej bujnej wyobraźni, czy nie, ale wtedy dom jakby lekko odetchnął i bez wstręu pozwolił, bym go dotykała i poznawała wszystkie jego zakamarki.

Tego typu przykładów można mnożyć, szukać w nich symboliki i przesłania, do czego Was zachęcam. Mnie ogranicza nieco objętość recenzji. 😉

Ciało

Kolejny element, który szczególnie przykuł moją uwagę, to rola, jaką w powieści pełni ludzkie ciało.

Och, te nosy! Te nosy! Och, te piegi na czołach, te pomarszczone wargi, tak doskonałe, tak spierzchnięte, tak zabarwione winem. […] Ach, te pieprzyki, te rumieńce, ta biel, ta zieleń. O odcienie różu, o czerwienie, o błękity i żółcie! Jestem wzruszony! Szyje! Ileż ja łez przelałem nad karkami! Wargi! I jeszcze raz wargi! […] O szczęście niepojęte! Oto jest życie!

Ciało to oś książki, wokół której kręci się życie Marie: od pierwszego odlewu jej własnej głowy, wykonanego przez Curtiusa, poprzez gabinety pełne znamienitych woskowych postaci, po szkolenie księżniczki i rzeźbienie dziękczynnych wotów oraz rewolucję, która ludzkie ciała zmienia niemal w kawałki szatkowanych tuszy. Narracja Marie i „jej” rysunki często skupiają się na cielesności.

Źródło: zdjęcie własne

Edward Carey Mała – recenzja: podsumowanie

Absolutnie nie dziwi mnie, że Mała otrzymała tytuł Książki Roku magazynu The Times.

Edward Carey operuje przepięknym, bardzo plastycznym językiem, bogatym w szczegółowe, oddziałujące na wyobraźnię opisy. W tym miejscu brawa dla tłumacza Tomasza Wilusza, który moim zdaniem świetnie wykonał swoją pracę.

W książce urzekła mnie jej nieco groteskowa atmosfera, miejscami makabryczna, miejscami wzruszająca. Klimat trochę z pogranicza baśni, i mam tu na myśli te mroczne, oryginalne opowieści, spisywane wprost z przekazów ludowych, w których niesamowitość miesza się z grozą.

Zdecydowanie na plus działa także forma wydania książki. Zawarte w treści rysunki/ryciny sprawiają, że miałam wrażenie, jakbym zaglądała do szkicownika Marie.

Według mnie jest to powieść, o której śmiało można powiedzieć: „książka z duszą”.

Edward Carey Mała – recenzja: komu polecam?

Komu polecam tę książkę? To, że miłośnikom historii, zwłaszcza XVIII wieku, rozumie się samo przez się.

Myślę, że Mała spodoba się także poszukiwaczom nowych perspektyw i nieszablonowych spojrzeń na historie oparte na faktach. Postaci, które dziś znamy tylko z rycin, dagerotypów, obrazów czy jedynie z przekazów ustnych, na stronach powieści nabierają charakteru i osobowości. Z „dopowieści” autora do suchych faktów wyłania się fascynująca narracja.

Przekonajcie się sami!

Recenzowaną książkę znajdziecie TUTAJ >>

Zobacz także:

Moja ocena
  • 10/10
    Jak mocno książka mnie wciągnęła? - 10/10
  • 10/10
    Jak oceniam styl pisania, język i warsztat autora? - 10/10
  • 9/10
    Czy warto przeczytać tę książkę ponownie? - 9/10
  • 10/10
    Czy bohaterowie są wiarygodni? - 10/10
9.8/10

Fragment recenzji

W Małej znajdziemy także opisy różnych, często niełatwych obliczy miłości. I to nie tylko uczuć, które żywiła Marie: śledzimy także rozterki pobocznych postaci, np. wiecznie nieszczęśliwego doktora Curtiusa.

Wiele stron wypełnia również śmierć, w rozmaitych odsłonach. Z pewnością możecie sobie wyobrazić, że w czasie rewolucji, gdy gilotyna praktycznie nie przestawała działać, Marie miała pełne ręce głów roboty. Ktoś musiał przecież uwiecznić w wosku historyczne wydarzenia.

Wszytko to na tle obrazu XVIII-wiecznego Paryża, utkanego z małych portretów jego mieszkańców: od ulicznych nędzarzy, po samego króla i przywódców rewolucji.

Sending
User Review
6.5/10 (1 vote)