Furia wikingów – recenzja debiutu Daniela Komorowskiego
Furia wikingów to debiut młodego pisarza, Daniela Komorowskiego, miłośnika historii. Poza kilkoma wzmiankami w podręcznikach, wikingów znam tylko ze świetnego swoją drogą serialu, stąd też chętnie chciałam swą wiedzę poszerzyć i sięgnęłam po tę książkę.
Furia wikingów – kilka słów wstępu
Gniewni wojownicy z surowej Północy zdają się nie znać litości. Organizują krwawe wyprawy, by poznać nowe tereny, ograbić je i zginąć w honorowej walce. Po to, by zasłużyć na wieczne życie w Valhalli, ucztując z innymi wielkimi wojownikami, wśród swych bogów. Ich przywódca, Ragnar, wraz z synami zdaje się nie wiedzieć, co to strach. Z rodzinnej Danii kierują się na Zachód, zostawiając za sobą krwawe ślady.
Furia wikingów – recenzja książki
W posłowiu autor wyjaśnia, że książka jest oparta na faktach historycznych, ale pojawiają się w niej również postaci i wydarzenia fikcyjne. Zmiany w chronologii wydarzeń czy chociażby wieku czy stopnia pokrewieństwa postaci są tylko na potrzeby Furii. Książka rządzi się swoimi prawami. Pan Komorowski ma nadzieję, że nie umniejszy to przyjemności z czytania książki. No cóż…
Rozdziały odwołują się do konkretnych czasów i miejsc. „Hedeby. Rok wcześniej”, „Parę godzin później”, czasem jest to różnica podawana w minutach. Trochę wprowadza to zamęt, ale w miarę czytania można się przyzwyczaić. Opisy walk (a tych jest tu co niemiara, wiadomo, taki naród) są naprawdę bardzo mięsiste, krwawe i… malownicze. Serio, czułam się jakbym tam była, wśród brzęczących mieczy, rzucanych toporów. Bardzo mi się te opisy podobały. Bardzo skrupulatne, kto kogo i czym zaatakował, z jakim skutkiem. Super!
Niestety mam kilka zastrzeżeń do tej powieści. Po części przez korektę, bo literówek czy błędów interpunkcyjnych jest naprawdę sporo. Nie wydaje mi się też, że wikingowie mieli „sparingpartnerów”, raziło mnie to słowo bardzo.
Jak wspomniałam wcześniej, autor tłumaczył zaburzenie pokrewieństwa i mieszanie postaci historycznych i wymyślonych. Po obejrzeniu serialu, postanowiłam poczytać kilka artykułów, żeby poukładać sobie w głowie kto jest kim. Ta książka zburzyła mój porządek. Postawiłam sobie pytanie, czy może zamiast „wałkowania” na różne sposoby tych samych postaci w różnych kombinacjach nie byłoby lepiej poświęcić książki bohaterom totalnie fikcyjnym, gdzie postaci stricte historyczne byłyby tylko tłem? Z pewnością po tej ziemi chodziło (lub mogłoby, od tego jest wyobraźnia) wielu Ivarów, Bjornów czy Sigurdów, którzy byliby świetnym materiałem na powieść.
Podsumowując – autor pisze bardzo barwnie, po jego kolejne książki też chętnie sięgnę, licząc na dobrą przygodę. Panu Komorowskiemu życzę wytrwałości i natchnienia, Wam przyjemnej lektury. A korektorom spostrzegawczości 😉
Moja ocena
-
8/10
-
7/10
-
5.5/10
Fragment recenzji
Gniewni wojownicy z surowej Północy zdają się nie znać litości. Organizują krwawe wyprawy, by poznać nowe tereny, ograbić je i zginąć w honorowej walce. Ich opisy (a tych jest tu co niemiara, wiadomo, taki naród) są naprawdę bardzo mięsiste, krwawe i… malownicze. Autor pisze bardzo barwnie, po jego kolejne książki też chętnie sięgnę, licząc na dobrą przygodę.