House of Cards & Gra o tron – książka vs. film
Intryga, zdrada, walka o władzę…
Intryga, zdrada, walka o władzę za wszelką cenę. Motyw, który w ostatnich kilku latach stał się przepisem na światowej sławy serie książek oraz fenomenalnych seriali. Nie od dziś wiadomo, że za rewelacyjnym filmem czy serialem zazwyczaj kryje się rewelacyjny pierwowzór literacki. Kinomaniacy uparcie ścierają się z miłośnikami literatury, która wersja jest lepsza, ciekawsza, bardziej wciągająca – filmowa czy literacka? Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Film i książka to zupełnie inne środki wyrazu, inny rodzaj sztuki, pobudzający inne emocje. Faktem jest to, że w książkach zazwyczaj odnajdziemy więcej szczegółów, bardziej rozbudowane historie, których nie da się w pełnej formie przenieść do studia filmowego. Miłośnicy literatury wręcz uwielbiają wytykać wady filmów nakręconych na podstawie książek.
Miłośnicy kina z kolei przekonują, że często to właśnie sława filmu wynosi na wyżyny popularności autora i samą książkę. Często mamy do czynienia z sytuacją, w której książka i sam jej autor zdobywają uznanie dopiero po tym, jak powstaje film. Ponadto nakręcenie filmu sprawia, że szersze grono publiczności będzie miało okazję zapoznać się z dziełem, gdyż przeciętny odbiorca sztuki, częściej jednak sięga po film niż dzieło pisane.
House of Cards
„House of Cards” to jeden z najpopularniejszych seriali XXI wieku, który całkowicie odmienił życie gwiazdora Kevina Spaceya. Aktor zdobył tytuł najlepszego aktora w najlepszym serialowym dramacie politycznym. W świecie pełnym intryg politycznych, człowiekiem kieruje wyłącznie strach i egoizm. Zdobycie najwyższej władzy w kraju nie wiąże się z osiągnięciem spokoju, gdyż w każdej chwili można wszystko stracić. Twórcą Francisa Urquharta, głównego bohatera „House of Cards” jest Michael Dobbs, pisarz i były polityk, który od podszewki poznał zasady przejmowania władzy i zdobywania najwyższych pozycji na scenie politycznej. Miłośnicy serialu przekonują o wyższości filmu nad książką. Fascynaci literatury oponują – w książkach znajduje się o wiele więcej szczegółów niż w filmach. Dotarcie do prawdy jest niemożliwe. Można jedynie wyrobić sobie własne zdanie, a w tym celu powinno się zarówno przeczytać książki, jak i obejrzeć wszystkie odcinki serialu.
Gra o tron
Polityka XXI wieku niczym nie różni się od te stosowanej w średniowieczu, o czym przekonujemy się w serialu „Gra o tron”. Te same intrygi, ta sama pogoń za władzą i stołkiem najwyższego monarchy. Już od pierwszego tomu serii „Pieśni lodu i ognia” wyczuwa się, że George R.R. Martin jest przypadkowym pisarzem, produktem marketingu wydawniczego. Autor powołuje do życia fantastyczny świat, w którym życiowym celem członków rodów z podbitych niegdyś Siedmiu Królestw jest zdobycie fotela króla. I znów ścierają się miłośnicy opowieści serialowych z książkowymi. Zaczynają się rozważania o wyższości kina nad literaturą, i na odwrót. Fani książek Martina są wręcz podirytowani, mówiąc, że w kolejnych odcinkach serialu pojawia się zbyt wiele odstępstw od oryginału. Fani książek nie mogą darować twórcom filmowym spłycenia obrazy wielu postaci, usunięcia niektórych bohaterów, pominięcia ważnych scen, a także ośmieszenia niektórych postaci, na przykład króla Stannisa, jedynego prawowitego władcę Westeros. Brak kluczowych w historii wątków to chyba najważniejszy powód, dla którego jednak warto próbować przeczytać 8 pokaźnych tomów Martina.