Jak napisać bestseller?
Okazuje się, że aby w tym sezonie pisarz znalazł się na szczycie New York Timesa, musi przestrzegać jedynie kilku prostych zasad. Sukces zapewni mu rachunek prawdopodobieństwa. Do kosza z indywidualizmem twórczym! Chcesz coś sprzedać? Pisz pod wzór.
Nie trzeba być bacznym obserwatorem rynku wydawniczego, aby zauważyć, że książkowe listy bestsellerów również podlegają modzie. Wystarczy jeden nowatorski pomysł, by zaraz znalazła się cała rzesza naśladowców, chcących kontynuować dobrze sprzedający się trend. Czytelnicy mają duży apetyt na historie podobne do tych, które już raz ich zachwyciły. A wydawcy i autorzy zrobią wszystko, aby zaspokoić ten głód.
Historia szyta na miarę
We wrześniu na półki księgarń trafi The Bestseller Code – nowatorska książka byłej tropicielki pisarskich talentów Jodie Archer. Ta zdolna redaktorka, obecnie doktorantka uniwersytetu Stanford, stworzyła specjalny algorytm, który określa prawdopodobieństwo znalezienia się danej książki na szczycie listy bestsellerów New York Timesa. W tym roku, aby osiągnąć międzynarodowy sukces i podbić sprzedaż swojego tytułu należy przestrzegać prostego wzoru:
- Po pierwsze – umieścić w tytule słowo dziewczyna i oczywiście uczynić z niej główną bohaterkę. Najlepiej niezamężną kobietę przed trzydziestką, szczęśliwą posiadaczkę psa.
- Po drugie – unikać scen łóżkowych. Pięćdziesiąt twarzy Greya i wszystkie jego kopie ponownie zaczynają ustępować miejsca kryminałom i tzw. literaturze young adult, przeznaczonej dla młodych dorosłych.
- Po trzecie – trzymać się realizmu i dobrze wyważyć proporcje. Na razie fantastyka nie jest w cenie. Liczy się to, co współczesne i chociażby z pozoru autentyczne.
- Po czwarte – odpowiednio dobrać temat. Najlepiej, jeśli przypadnie do gustu nastolatkom lub będzie dobrym, psychologicznym thrillerem.
- Po piąte – nie zamęczyć odbiorcy wielowątkowością. Jeden lub dwa dobre tory opowieści w zupełności wystarczą, by zadowolić i wciągnąć czytelnika.
Nos do gustów
Ten z pozoru idealny przepis na sukces wydawniczy ma jednak swoje słabe punkty. Podobnie jak moda bywa kapryśna, tak samo upodobania czytelników mogą zmienić się dosłownie w każdej chwili. Algorytm analizuje jedynie obecną sytuację na rynku książki i nie może przewidywać przyszłości. A rynek prędzej czy później nasyci się kopiami wydawniczych złotych strzałów. Popularność erotyków, książek o czarodziejach, kryminałów naśladujących prozę Larssona czy thrillerów w stylu Dziewczyny z pociągu musi maleć, by ustąpić miejsca czemuś nowemu. W poszukiwaniach kolejnego debiutu roku nie weźmie udziału żaden komputer. Musi to zrobić sprytny wydawca z dobrym nosem do światowych czytelniczych nastrojów i trendów.