Pierwszy dotyk – erotyk, który dotyka nie tylko sensualną stronę czytelniczki
Dylematy miłośniczki erotyków
Kiedy zobaczyłam tę książkę na półce, małe pytanie zakiełkowało w moim umyśle: „Czy powinnam ją kupić?”. Jednak chwilę później od razu przyszła fala odpowiedzi w stylu: „Hello, czy cytryny są żółte? JASNE, ŻE TAK”. Ze skarbem w postaci świeżutkiej książki ruszyłam do domu. Moją twarz zdobił chytry uśmieszek kota, który dopadł i zjadł dorodną mysz. Ojej, nie było to zachowanie najwyższej klasy, ale ekscytowałam się jak mała dziewczynka. Co było potem? Przeczytałam Pierwszy dotyk i nie ukrywam, że po lekturze przepełniona jestem skrajnymi emocjami. Wszystkie dochodzą do pewnego ekstremum, ale tylko i wyłącznie w pozytywnych tego słowa znaczeniu. To taka książka, która na bardzo długi czas przyczepia się jak rzep do twojej duszy.
Pierwszy dotyk – jeszcze lepsza Paige
Oto szalenie erotyczna, mroczna i pokręcona powieść. Co prawda nie przypomina niczego, co wcześniej napisała Laurelin, ale jest… lepsze. Już od pierwszego zdania byłam kompletnie wciągnięta w wykreowane przez Paige realia i łaknęłam wrażeń coraz mocniej i mocniej… Przypomina to nieco rozkładanie umysłu na najdrobniejsze kawałeczki i trzęsienie nimi jak szejkiem. Tylko zamiast mleka jest nienasycona potrzeba wgłębiania się w tę niezwykłą fabułę.
Trochę ciężko napisać recenzję książki Pierwszy dotyk i nic wam nie zdradzić. Chciałabym, abyście wy – czytelniczki – poczuły tę samą mieszankę uczuć, co ja. Szok. Oniemienie. Tę drażniącą cię pod skórą sensację. Uczucie niesamowitej grozy i podejrzeń, bowiem ta książka zawiera również wątek kryminalny. Tak! Połączenie erotyka i kryminału – czy może być coś lepszego? Nie zabiorę wam rozkoszy wnikania w treść. Ale powiem coś innego…
Główni bohaterowie
Emily. Absolutna perfekcja. Kompletnie nieznany z wcześniejszych powieści Laurelin typ bohaterki. Dziewczyna, która doskonale wie, czego chce. I tylko jeden mężczyzna, Reeve Salis może jej to podarować. Aaaach, uwierzcie mi, podaruje jej to. 🙂 I to JAK! Pan Salis jest seksowny, wymagający, władczy, obsesyjnie kontrolujący wszystko i wszystkich. Szalenie dominujący… Samiec alfa, który jest moją nową książkową miłością. Sorry, panie Hudsonie Pierce… Ale w sumie – wszystko zostaje w AUTORSKIEJ rodzinie. 😀
Sexy, sexy i jeszcze raz sexy
Seks-eskapady mające miejsce na kartach książki Pierwszy dotyk są… zapierające dech w piersiach… Przekraczanie granic nabierze nowego znaczenia. Poczujecie, że wykraczacie poza własną strefę komfortu, ale bynajmniej nie będziecie z tego powodu ubolewać. To jest właśnie magia stylu Laurelin Paige. Posiada niezwykły dar – sprawia, że CZUJEMY. Czujemy całym sercem, duszą, no i oczywiście ciałem. Ale nie tylko o czucie samo w sobie tu chodzi. Konkretniej? Pragniemy. Chcemy. Łakniemy. Rzeczy, o których byś siebie nie podejrzewała, pojawiają się w twojej głowie. To jest… o kurczę, błyskotliwe, ciut ryzykowne, obłędne. W tej książce ma miejsce pewna, hm, scena… Scena tabu, scena bezgranicznie gorrrrąca.
Zakochałam się w tej książce, a wkrótce druga część…
Po jej przeczytaniu, oniemiałam. Pomyślałam, że coś jest ze mną nie tak. Ale to czar rzucany przez Laurelin na czytelników – to moje jedyne usprawiedliwienie. Jestem przekonana, że to najlepsza książka, jaką Laurelin stworzyła do tej pory. Ciężko mi to powiedzieć, bo jestem miłośniczką zarówno serii Uwikłani, jak i Połączeni. Ale serio, kobiety, zachęcam do sięgnięcia po tę miksturę jej najlepszych cech doprawioną bardzo pikantnymi składnikami. Stopi wam kolana, otworzy szeroko źrenice i zostawi ślad w postaci dreszczu na karku. Nie mogę doczekać się drugiej części… TO ZAKOŃCZENIE! Dosłownie krzyknęłam epickie: „Co jest DO CHOLERY?”. Może trochę wulgarniej, jeśli wiecie, co mam na myśli. Nie kłamię – Laurelin, lepiej nie pojawiaj się na Facebooku, masz robotę! Pisz, pisz i nigdy nie przestawaj!
Książka na polskim rynku wydawniczym pojawi się już w kwietniu!
Ocena Ani
-
8/10
-
9/10
-
9/10
-
8/10
-
10/10
Fragment recenzji
Oto szalenie erotyczna, mroczna i pokręcona powieść. Co prawda nie przypomina niczego, co wcześniej napisała Laurelin, ale jest… lepsze. Już od pierwszego zdania byłam kompletnie wciągnięta w wykreowane przez Paige realia i łaknęłam wrażeń coraz mocniej i mocniej… Przypomina to nieco rozkładanie umysłu na najdrobniejsze kawałeczki i trzęsienie nimi jak szejkiem. Tylko zamiast mleka jest nienasycona potrzeba wgłębiania się w tę niezwykłą fabułę.