Dziedzictwo przemocy. Historia imperium brytyjskiego – recenzja

Bicie pałkami kolczastymi, gwałty, przypalanie ogniem oraz przymusowe obcinanie genitaliów… Choć trudno jest w to uwierzyć, imperialistyczna narracja jest w stanie rozgrzeszyć nawet największe zbrodnie, czy kryzysy humanitarne, jeśli są one środkami do celu. Taki sposób opowiadania historii towarzyszył nam od zawsze. Na pohybel ugładzonej narracji o imperialistycznej przemocy staje Caroline Elkins ze swoją wnikliwą analizą na kartach Dziedzictwo przemocy. Historia imperium brytyjskiego.
Systemowa opowieść o przemocy
Czy mieliście kiedyś szansę na rozprawienie się w kontekście etycznym z tematami kolonizacyjnymi na lekcjach historii? Czy europejskie podboje stawały się tematem krytyki w czasach szkolnych?
Moje doświadczenia z tematyką wielkich odkryć geograficznych, czy historii podbojów militarnych, czy religijnych zaczęły się wcześnie w szkole podstawowej. Jednak ani razu przez okres szkolny przemoc nie została nazwana po imieniu. Brak ćwiczenia umiejętności krytycznego myślenia w zestawieniu z propagandą, mogą stać się zaś bronią masowego rażenia. Takie narracje wzmacniają bowiem nastroje nacjonalistyczne, rasistowskie, czy ksenofobiczne. Dlatego tak ważne jest uczciwe przyjrzenie się przeszłości, żeby móc trzeźwo ocenić rzeczywistość.
Caroline Elkins, laureatka Nagrody Pulitzera i autorka Imperial Reckoning, w swojej książce Dziedzictwo przemocy. Historia imperium brytyjskiego oferuje jedno z narzędzi do rozprawienia się z brutalną historią jednego z europejskich imperiów. Elkins proponuje bowiem poruszającą i bezkompromisową analizę brytyjskiego imperializmu.
Autorka wykonała gargantuiczną pracę na rzecz walki z dekolonizacji pamięci historycznej. Jej książka, momentami przypominająca reportaż historyczny, ukazuje przemoc, która nie była zaskakującą anomalią ani wynaturzeniem systemu kolonialnego, ale jego fundamentem.
Książka obfituje w szczegółowe i niejednokrotnie wstrząsające przykłady brutalności. Dobrze udokumentowane przypadki tortur w Kenii w czasie powstania Mau Mau (lata 50.), czy represji wobec Irlandczyków po Wielkanocy 1916 roku, stanowią idealny przykład instytucjonalnej przemocy oraz jej skalę.
Czarno na białym – historyczne dowody zbrodni
To, za co szczególnie cenię sobie ten tytuł, to skuteczne obalanie romantycznego obrazu imperium jako łagodnego zarządcy świata. Autorka wbrew pozytywnym sentymentom wielu współczesnych Anglików pokazuje na licznych przykładach, jak imperium generowało globalne nierówności, których skutki są odczuwalne do dziś.
Elkins skupia się w swojej książce na mechanizmach imperialnego panowania od końca XIX wieku aż do połowy XX stulecia. Bada w niej m.in. działania w Indiach, Irlandii, Palestynie, Kenii, Malezji i innych terytoriach kontrolowanych przez Brytyjczyków. Książka opiera się na licznych materiałach źródłowych. Autorka bowiem korzysta w swojej pracy z archiwów, wcześniej utajnionych dokumentów rządowych, a także relacji ofiar kolonialnych represji.
Według niej przemoc była nie tylko reakcją na kryzysy imperialne, ale również stałym narzędziem utrwalania władzy i porządku społecznego w koloniach. Biurokratyczna machina administracji kolonialnej nie tylko tolerowała, ale systematyzowała tortury, eksterminacje, przymusowe przesiedlenia i obozy internowania. Późniejsze próby ich tuszowania były zaś częścią oficjalnej strategii.
Autorka w Dziedzictwie przemocy przedstawia interesujące studium nad liberalnym imperializmem. Analizuje jak wartości oświeceniowe, prawa człowieka i narracja o misji cywilizacyjnej były wykorzystywane jako narzędzia uzasadniające brutalną dominację nad ludami uznanymi przez brytyjskich imperialistów za niższe cywilizacyjnie.
Dlaczego nazywanie zbrodni po imieniu wywołuje kontrowersje
Elkins nie zostawia miejsca na szarości, co sprawia, że jej interpretacja momentami przypomina akt oskarżenia, nie zaś chłodną analizę. Brytyjscy urzędnicy, żołnierze, reformatorzy są najczęściej przedstawiani jako bierni wykonawcy systemowej przemocy. Dlatego też nie każdemu książka może przypaść do gustu. Niemniej Dziedzictwo przemocy to pozycja zarówno ważna, dosadna, jak i kontrowersyjna. Wpisuje się w szerszy nurt rewizjonizmu postkolonialnego, który próbuje zrozumieć historię imperiów z perspektywy ich ofiar, a nie sprawców.
Osobiście w konflikcie między sprawcą przemocy, a jego ofiarą nie widzę nic kontrowersyjnego w stawaniu po stronie ofiar. Zwłaszcza przy procederze na tak dużą i drastyczną skalę. Rozumiem złożoność świata i to, że w kwestii etyki czy oceny nic nie jest czarno-białe. Jednak imperializm w swojej zachłanności, arogancji i poczuciu wyższości był ułaskawiany, a nawet gloryfikowany wystarczająco długo, by móc wreszcie otwarcie i uczciwie rozmawiać o cieniach przeszłości.
Caroline Elkins przypomina, że przeszłość wcale nie minęła. Jej echa widać również w dzisiejszych napięciach społecznych, migracjach, a nawet strukturach władzy globalnego Południa i Północy.
Dla wielu Czytelników będących mieszkańcami lub potomkami osób pochodzącymi z podbitych terenów, książki takie jak Dziedzictwo przemocy stanowią akt potwierdzenia doświadczeń. Te zaś przez dekady były marginalizowane lub wręcz wypierane z głównego nurtu historii, dlatego tak ważny jest ten odważny głos w sprawie. Nawet jeśli to, co usłyszymy, nie będzie łatwe do przyjęcia.
Dziedzictwo przemocy – recenzja książki
Elkins konsekwentnie prowadzi Czytelnika przez wiele scen globalnego zasięgu przemocy, ukazując je jako elementy spójne z logiką brytyjskiego systemu zarządzania. Przemoc ta nie była, jak twierdzono wcześniej, lokalną samowolą, lecz efektem zatwierdzonych z góry protokołów, mających stłumić tubylczy bunt. Autorka zwraca również uwagę na reinterpretację prawa, by zalegalizować stosowanie przemocy wobec tych, którzy nie zostali formalnie oskarżeni. Mogli jednak stanowić zagrożenie dla systemu.
Jednymi z ciekawszych rozdziałów były te opisujące działania w Irlandii. Stanowiły one bowiem swoiste laboratorium narzędzi opresji, z którego później czerpano pełnymi garściami m.in. na terenie Indii lub które eksportowane do innych kolonii.
Innym ważnym aspektem jest obszerne omówienie buntu w Malajach (lata 1948–1960). Brytyjczycy stworzyli tam bowiem program przymusowego przesiedlania całych społeczności do nowych wiosek otoczonych drutem kolczastym, kontrolowanych przez wojsko i poddanych intensywnej propagandzie. Choć oficjalnie miało to być działanie prewencyjne, w praktyce oznaczało pozbawienie ludzi ziemi, samowystarczalności i swobody.
Ciekawym uzupełnieniem narracji są również mniej znane, lecz równie dramatyczne doświadczenia, takie, jak chociażby polityka głodu w Bengalu (1943), podczas której decyzje władz kolonialnych pogłębiły katastrofę humanitarną, prowadząc do śmierci ok. 3 milionów ludzi. Elkins wskazuje w swojej książce na obojętność i rasizm jako fundamenty brytyjskiej polityki gospodarczej w regionie.
Te wszystkie przykłady, dalekie od bycia przypadkowymi incydentami, tworzą obraz imperium, które nie upadło w wyniku słabnącej pozycji geopolitycznej. Raczej zamiast tego rozpadło się pod ciężarem własnych sprzeczności i systemowego okrucieństwa. Książka Elkins ukazuje to zaś z chirurgiczną precyzją.
Jeśli zaintrygowała Cię książka Dziedzictwo przemocy. Historia imperium brytyjskiego, znajdziesz ją tutaj.
Ania ocenia:
-
10/10
-
10/10
-
10/10
-
10/10
Fragment recenzji
(…) Rozumiem złożoność świata i to, że w kwestii etyki czy oceny nic nie jest czarno-białe. Jednak imperializm w swojej zachłanności, arogancji i poczuciu wyższości był ułaskawiany, a nawet gloryfikowany wystarczająco długo, by móc wreszcie otwarcie i uczciwie rozmawiać o cieniach przeszłości.
Caroline Elkins przypomina, że przeszłość wcale nie minęła. Jej echa widać również w dzisiejszych napięciach społecznych, migracjach, a nawet strukturach władzy globalnego Południa i Północy.
Dla wielu Czytelników będących mieszkańcami lub potomkami osób pochodzącymi z podbitych terenów, książki takie jak Dziedzictwo przemocy stanowią akt potwierdzenia doświadczeń. Te zaś przez dekady były marginalizowane lub wręcz wypierane z głównego nurtu historii, dlatego tak ważny jest ten odważny głos w sprawie. Nawet jeśli to, co usłyszymy, nie będzie łatwe do przyjęcia.