PolecamyRecenzje

Stukostrachy – recenzja książki mistrza grozy

Stukostrachy Stephena Kinga to książka, która od pierwszych stron buduje niepokojącą, duszną atmosferę – typową dla autora, który już przecież od tylu lat mistrzowsko rozgrywa emocje swoich licznych czytelników. Dodatkowo, wydawnictwo Prószyński i S-ka wydaje jego powieści w niesamowicie pięknych, retro okładkach, więc sami rozumiecie… Musiałam ją mieć. Choć powiem szczerze, słyszałam kilka niezbyt zachęcających opinii na temat tego tytułu. Podobno nawet sam autor nie jest z niej do końca zadowolony. Ale hej – nie wyrobię sobie własnej opinii, jeśli nie sprobuję, prawda?

Stukostrachy – recenzja książki

Zapytacie, czym/kim te stukostrachy są. Otóż zgodnie z legendami czy opowiadanymi podaniami, to albo olbrzymy drążące podziemne korytarze, albo duchy, zarówno nawiedzające opuszczone kopalnie, jak i duchy górników, którzy w kopalniach zginęli.

Akcja toczy się w małym miasteczku Haven w stanie Maine – jak często u Kinga, pozornie zwyczajna, senna społeczność skrywa coś bardzo niepokojącego. Główna bohaterka, pisarka Bobbi Anderson, natrafia w lesie na tajemniczy przedmiot… i od tego momentu wszystko zaczyna się zmieniać. Niby powoli, ale z każdą stroną bardziej niepokojąco.

To, co zdecydowanie przykuwa uwagę, to język – plastyczny, obrazowy, ale chwilami rozwlekły. King snuje historię szeroko, z dbałością o detale, co może być zarówno plusem, jak i przeszkodą – szczególnie jeśli ktoś oczekuje dynamicznej akcji od samego początku. Przyznaję, że momentami lektura była dla mnie wymagająca, ale też nie pozwalała tak po prostu odłożyć książki na półkę. Po prostu jest coś magnetycznego w tej opowieści – może to właśnie realizm podszyty grozą.
Dla fanów Kinga – obowiązkowa. Dla tych, którzy lubią długie, powoli rozkręcające się opowieści z elementami science fiction i psychologicznego horroru – zdecydowanie tak. Jeśli jednak ktoś oczekuje typowych ciarek od pierwszych stron, może się nieco rozczarować. To raczej opowieść, która wciąga jak bagno – powoli, ale nieuchronnie.

Stukostrachy – podsumowanie

Na sam koniec mogę powiedzieć, że King jak zwykle nie zawodzi, jeśli chodzi o stopniowanie napięcia i umiejętne budowanie niepokoju. Niemniej jednak nie jest to moja ulubiona książka tego autora, a kilka już zdążyłam w swoim życiu przeczytać. Na moje recenzje możecie spojrzeć tutaj albo tutaj.

A czy Wy macie w planach sięgnąć po ten tytuł? Może już jesteście po lekturze?

Książkę znajdziecie w tym miejscu.

Moja ocena
  • 7/10
    Jak mocno książka mnie wciągnęła? - 7/10
  • 8/10
    Czy książka trzyma w napięciu? - 8/10
  • 7/10
    Czy książka nadaje się na prezent? - 7/10
7.3/10

Fragment recenzji

Stukostrachy Stephena Kinga to książka, która od pierwszych stron buduje niepokojącą, duszną atmosferę – typową dla autora, który już przecież od tylu lat mistrzowsko rozgrywa emocje swoich licznych czytelników. To raczej opowieść, która wciąga jak bagno – powoli, ale nieuchronnie.