Wywiad z Amandą Prowse, autorką książki „Córka doskonała”
Dzisiaj przedstawiamy wywiad z Amandą Prowse, która urzeka stylem przypominającym Jojo Moyes oraz zaprasza do już drugiej powieści wydanej pod szyldem Wydawnictwa Kobiecego. Jeśli czytałyście Świąteczną kafejkę, doskonale wiecie, że literatura Prowse ma w sobie coś niezwykle ciepłego i pokrzepiającego. W tym wywiadzie, Amanda odsłania arkana tworzenia powieści Córka doskonała.
Czym inspirowała się Pani, pisząc tę powieść? Sprawy rodzinne to nie jest łatwa i lekka tematyka – co Panią skłoniło do podjęcia się tej kwestii?
Chciałam napisać książkę, w której każdy może odnaleźć cząstkę siebie i świata, który go otacza. Często rodzice myślą, że inni zawsze umieją wszystko zrobić, a oni zmagają się z wychowywaniem i nie zawsze trafiają w dobre rozwiązania. Fajnie by było, gdyby dzieci rodziły się z indywidualną instrukcją obsługi – wówczas nie czulibyśmy się tak winni po popełnieniu każdego błędu rodzicielskiego. Chciałam stworzyć powieść o zwykłej rodzinie, która przeżywa wzloty i upadki, mierzy się z wyzwaniami i lubuje się w dobrych chwilach. Rodzinę, którą spaja miłość – niezbędny składnik łączący wszystko w jedną całość.
Czy pisze Pani wyłącznie na podstawie swoich doświadczeń czy czerpie Pani inspirację również z aspektów Pani bliskich i znajomych?
Nie musiałam robić głębokiego researchu do tej powieści, bo jest to raczej proza z życia rodzinnego niż specjalistyczna książka. Oczywiście bazowałam na własnym doświadczeniu, zwłaszcza na byciu matką nastolatków. Inspiracją była też moja babcia, która cierpiała na demencję starczą – chorobę, która tak naprawdę dotknęła całą rodzinę. Kiedy kreuję bohaterów, w każdego wkładam coś z ludzi, których znam. „Podkradam” charakterystyczne, czasem nawet małe, cechy, a potem tworzę swoistą kombinację i tak powstają moje postaci!
Co było najtrudniejsze podczas procesu pisania tej książki?
Najtrudniej było zmierzyć się z trudnymi wspomnieniami z przeszłości. Nie było to komfortowe uczucie – przypominanie sobie, jak się czułam w najbardziej męczącej roli na świecie.
Z którym bohaterem powieści identyfikuje się Pani najbardziej?
Nie jest to trudne pytanie – najbliżej mi do Jacks – matki rodziny, która musi łączyć niezliczone, trudne aspekty życia. Jestem kobietą, żoną, matką, siostrą, córką i wszystkie te role wiążą się z konkretnymi zobowiązaniami. A jest jeszcze przecież chęć robienia kariery! Kiedy ogrom życia mnie przytłacza, podobnie jak Jacks łapię się tych małych momentów szczęścia. Ich potęga jest niezmierna.
Czy zdarzyło się Pani płakać podczas pisania którejkolwiek z powieści?
Bawi mnie to pytanie, bo płaczę podczas pisania każdej książki! Nie potrafię nie zaangażować się emocjonalnie w przeżycia moich bohaterów. Kiedy oni cierpią, cierpię i ja. Kiedy coś im się udaje i ja skaczę ze szczęścia.
Czy istnieją pisarki albo pisarze, którzy Panią inspirują?
Myślę, że każda, najmniejsza przeczytana przeze mnie książka ukształtowała sposób mojego pisania. Pamiętam, że kiedy miałam czternaście lat, czytałam Ptaki ciernistych krzewów i marzyłam o tym, jak cudnie byłoby napisać historię, która sprawi ludziom tyle emocji, co ta książka mi. Przykładowo Isabelle Allende tworzy atmosferę jak nikt inny, a Thomas Hardy nauczył mnie, że książka nie musi być przesłodzona i zakończona happy endem, aby być dobra.
Jakie jest główne przesłanie Pani książki?
Mam nadzieję, że czytelnicy po lekturze zrozumieją, że nie ważne jakich przeciwności losu doświadcza rodzina. Najważniejsze, że nigdy nie jest samotna. Wszyscy przechodzimy przez podobne traumy, próby i zmartwienia. Mam nadzieję, że to sprawi, iż ludzie poczują się bardziej komfortowo w swoich personalnych relacjach. Ale kto wie? Może ktoś wyniesie z tego inną lekcję.
Bardzo Pani dziękujemy. Niezmiernie lubimy Pani książki. Proszę nie przestawać pisać!
Bardzo dziękuję za te budujące słowa. Pisanie to wyjątkowe zajęcie i wspaniale wiedzieć, że Polki i Polacy uwielbiają to, co tworzę. Dziękuję Wam i ściskam serdecznie.