Recenzja Nic do stracenia. Początek. Naprawdę chciałam dać tej książce szansę. Ktoś nawet napisał, że to najlepsza książka Kirsty Moseley, znanej głównie z tytułu: Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno. Nie powiem, żebym była szczególną fanką tej autorki, ale generalnie nie jestem obojętna na prestiż, który podąża za jakimś nazwiskiem.
Z książką już od początku coś jest ostro nie tak. Dziewczyna (16l.) idzie ze swoim chłopakiem na imprezę. W kolejce do klubu zaczepia ją jakiś podejrzany chłopak, a właściwie mężczyzna. Nastolatka wpada w euforię, że gość pomoże jej szybciej wejść do klubu. Ta cała scena jest naprawdę dziwna. Widać w niej niedojrzałość małolaty i kompletny brak zainteresowania tym, co w momencie kiedy ona szczerzy zęby do nieznajomego dzieje się z jej chłopakiem, którego przecież tak kocha. Później jest tylko gorzej, cała scena dramatu w dyskotece i na zewnątrz jest napisana w taki sposób, że zastanawiamy się nad tym, gdzie ta dziewczyna ma rozum i dlaczego nikt im nie pomaga. To wszystko jest tak nierzeczywiste, że tak naprawdę jesteśmy obok tej historii i nie możemy uwierzyć, że ciągle to czytamy.
Recenzja Nic do stracenia. Początek – jak tu czytać dalej?
Ok, scena kolejna. Tym razem poznajemy perspektywę głównego bohatera, czyli Ashtona. Okazuje się, że właśnie ukończył szkolenie SWAT i to generalnie z najlepszymi wynikami. Teraz chłopak liczy na to, że będzie mógł wykorzystać zdobyte umiejętności w “akcji” i tu dziwna sprawa. Pierwsze zlecenie to ochrona córki jakiegoś ważniaka. No może nie jakiegoś, bo kandydata na Prezydenta US. Gość jest strasznie wkurzony, ale mówią mu, że jak podoła to od razu dostanie wymarzoną posadę w terenie. Ok, to co mnie uderzyło w tym wszystkim to znowu: brak realizmu. Widać, że książka jest pisana przez kogoś, kto trochę za mało czasu poświęcił na przeanalizowanie tego, jak funkcjonuje SWAT lub jakakolwiek jednostka specjalna.
Po prostu to wszystko jest jakieś dziecinne i niedojrzałe. No jak młody chłopak, kompletnie bez doświadczenia od razu dostaje zadanie ochrony kogoś ważnego? I opis wszystkiego, co robi, jak robi, naprawdę myślimy sobie: Kristy, czy ty w ogóle się przygotowałaś do pisania tej książki?
Następne rzeczy, które mnie odrzuciły. Zarówno dziewczyna jak i chłopak opisując siebie nawzajem w myślach używają czegoś takiego: On wygląda jak model, ona wygląda jak modelka. Ok. Naprawdę Kristy ma tylko jeden sposób opisywania kogoś? No, sorry, ale jak to możliwe, że oni oboje pomyśleli o sobie dokładnie to samo?
Podsumowując: język, sposób pisania, dialogi, zachowanie głównej bohaterki i bohatera, ta cała sytuacja to wszystko jest słabe. Przeczytałam zbyt wiele książek New Adult, żeby zachwycać się tym tytułem. Ale ogólnie książka jest wysoko oceniana na Goodreads, więc kto wie, może trafi w Wasze gusta. W moje niestety nie trafiła.
Ocena Agaty
-
2/10
-
2/10
-
1/10
-
2/10
-
2/10
Fragment recenzji
Z książką już od początku coś jest ostro nie tak. Dziewczyna (16l.) idzie ze swoim chłopakiem na imprezę. W kolejce do klubu zaczepia ją jakiś podejrzany chłopak, a właściwie mężczyzna. Nastolatka wpada w euforię, że gość pomoże jej szybciej wejść do klubu. Ta cała scena jest naprawdę dziwna. Widać w niej niedojrzałość małolaty i kompletny brak zainteresowania tym, co w momencie kiedy ona szczerzy zęby do nieznajomego dzieje się z jej chłopakiem, którego przecież tak kocha. Później jest tylko gorzej, cała scena dramatu w dyskotece i na zewnątrz jest napisana w taki sposób, że zastanawiamy się nad tym, gdzie ta dziewczyna ma rozum i dlaczego nikt im nie pomaga. To wszystko jest tak nierzeczywiste, że tak naprawdę jesteśmy obok tej historii i nie możemy uwierzyć, że ciągle to czytamy.