Recenzja książki Inwazja z Ganimedesa
Recenzja książki Inwazja z Ganimedesa jest dla mnie dość trudna. Powieść tę napisało dwóch Panów: Ray Nelson oraz Philip K. Dick, którego większość pewnie kojarzy jako autora Blade Runnera. Gdy po raz pierwszy zobaczyłem okładkę miałem mieszane uczucia. W żaden sposób nie potrafiłem zidentyfikować co przedstawia, a gdy przeczytałem czego dotyczy treść stwierdziłem, że to nie książka dla mnie. Lubię fantasy, ale nie tego rodzaju. Z początku pomyślałem, że może jednak nie warto poddawać się pierwszemu wrażeniu, bo w końcu jest to książka autora Blade Runnera. Tego samego, którego tak chwalą i uznają za klasykę gatunku. Zawiodłem się i cieszę się, że trwało to niecałe 240 stron.
Recenzja książki Inwazja z Ganimedesa – czyli telepatyczne robale w akcji
Najeźdźcami z kosmosu okazały się przybysze wyglądem przypominające wielkie robaki, posiadające do tego telepatyczne zdolności. To dzięki nim udało się osiągnąć główny cel, a więc zdobycie Ziemi. Moje pierwsze skojarzenie to Dystrykt 9. Jednak tam obcy zostali wtrąceni do zamkniętej enklawy, a tutaj mamy sytuację całkowicie odwrotną.
Akcja dzieje się w dalekiej przyszłości. Ludzkość niesamowicie rozwinęła technologię do etapu zaawansowanej sztucznej inteligencji, latających samochodów i ciekawostek w stylu gadających pokoi hotelowych. Do tego coś, do czego zmierza obecna moda, a więc rezygnacja z podziału na płeć. Na taki świat postanowili najechać kosmici. Co więcej z początku nawet zastanawiali się czy atakować, czy może przylecieć i zasymilować się z ludźmi. Na koniec wybrali jednak wojnę. Wygrali łatwo, tym bardziej, że niektórzy postanowili się do nich przyłączyć. Jak choćby Doktor Balkani, który stworzył urządzenie zdolne powstrzymać obcych, ale go nie używa, bo nie ma pewności czy nie jest im lepiej tak jak jest. Przynajmniej ja tak to odbieram. Oczywiście mamy ruch oporu i ich walkę oraz próbę zdobycia maszyny.
Pomysł na fabułę kojarzy się z wieloma produkcjami filmowymi, więc nie powinno być źle, prawda? Tym bardziej, że od razu pomyślałem o klimatycznym Dystrykcie 9. Niemniej jednak filozoficzne wstawki oraz sposób przedstawienia akcji jest tak nieprzystępny, że kilkukrotnie odkładałem książkę na bok. Przez kreację świata i bohaterów miałem wrażenie, że mam styczność z kimś kto przesadził z narkotykami. Da się to odczuć podczas czytania i nie pamiętam kiedy ostatni raz czytałem coś tak kiepskiego.
Recenzja książki Inwazja z Ganimedesa – krótko podsumowując
Przyznaję, że nie miałem wcześniej okazji znać twórczości Philipa K. Dicka. Nie znam również Blade Runnera – ani starego filmu, ani jego kontynuacji z zeszłego roku. Może ktoś zarzucić mi, że nie potrafię docenić tego dzieła i nie znam się na science fiction. Proszę bardzo. Jednak bez względu na kwestie poruszane przez autora, filozoficzne rozwodzenie się nad tym, w jakim kierunku zmierza ludzkość, książkę czytało mi się wyjątkowo topornie. Nie wciągnęła mnie i zapewne szybko o niej zapomnę. Inwazja z Ganimedesa jest jak okładka tego tomu, nic ze sobą nie gra, nie wiem skąd pomysł na niektóre elementy i trzeba lubić tego rodzaju tematykę, żeby przeczytać ją za pierwszym razem. Zdecydowanie NIE polecam i tylko zniechęciłem się do obejrzenia Blade Runnera.
Ocena Marcina
-
1/10
-
2/10
-
1/10
-
3/10
Fragment recenzji
Akcja dzieje się w dalekiej przyszłości. Ludzkość rozwinęła niesamowicie technologię do etapu zaawansowanej sztucznej inteligencji, latających samochodów i ciekawostek w stylu gadających pokoi hotelowych. Do tego coś do czego zmierza obecna moda, a więc rezygnacja z podziału na płeć. Na taki świat postanowili najechać kosmici. Co więcej z początku nawet zastanawiali się czy atakować, czy może przylecieć i zasymilować się z ludźmi. Na koniec wybrali jednak wojnę.