Hejo! Dziś przed Wami recenzja książki Boskie zwierzęta, której autorem jest Szymon Hołownia. Przyznam szczerze, że kiedy pierwszy raz dowiedziałam się o tej pozycji, pomyślałam, że to dość modny temat. I doskonały pomysł na książkę, która ma przynieść jakiś zysk. Do tego znane nazwisko i proszę, przepis na sukces murowany. W związku z tym, kiedy tylko pojawiła się możliwość zrecenzowania tego tytułu, chętnie po niego sięgnęłam. Byłam naprawdę ciekawa, co do powiedzenia na temat ma Hołownia, niekryjący się ze swoimi poglądami, katolik-publicysta.
Miałam okazję poznać autora na białostockich targach książki i wysłuchać tam jego ciekawych opowieści. Czytałam też parę innych książek Hołowni oraz przesłuchałam kilka wywiadów. Do lektury tej pozycji podeszłam jak do wielu innych. Bez uprzedzeń, bez gromadzących się oczekiwań. Towarzyszyła mi jedynie czysta ciekawość i zainteresowanie poglądami autora na dany temat. Ponieważ kiedy już udało mi się zagłębić w jakieś wywiady z Hołownią, odkrywałam, że ma całkiem sporo mądrych rzeczy do powiedzenia. I odpowiada mi jego sposób narracji, chociaż nieodłącznym elementem jego wywodów była religia.
Recenzja książki Boskie zwierzęta – pierwsze wrażenie
Cóż, trudno ukryć mój zachwyt tą książką, więc nie będę lała tu wody. Rozmawiałam o niej z narzeczonym jeszcze przez trzy dni po skończonej lekturze. Przypominało mi się coś ciekawego i od razu wciskałam mu ją pod nos. Obiecał, że przeczyta. Ale chyba nie ma już sensu, bo zafundowałam mu dokładne streszczenie. W każdym razie ja znalazłam tam tylko jedną rzecz, która nie przypadła mi do gustu. Był to wstęp.
Co takiego raziło moje oczy? Nieco krzywdzące, moim zdaniem, założenie autora, że „po łbie dostanie” od wszystkich tych, którzy znajdą w tej książce niewygodne fakty. Niewygodne fakty dla tych, którzy w jakiś sposób usprawiedliwiają przemysłową hodowlę zwierząt i masowe eksploatowanie zasobów Ziemi. Nie myśląc o tym, jak na tej planecie przyjdzie żyć naszym wnukom czy prawnukom. Miałam takie poczucie, że taki wstęp od razu wyklucza te osoby z dyskusji. Jakby autor powiedział: „jesteście hipokrytami i bezmyślnymi mordercami, nigdy się nie zmienicie”. A przecież, w moim odczuciu, takie książki jak ta, skłaniają do refleksji. Co za tym idzie, dają szansę na to, że właśnie te osoby, od których Hołownia miałby „dostać po łbie”, otworzą oczy i powoli zaczną zmieniać swoje zdanie. Oczywiście trudno liczyć na cud w niektórych, zatwardziałych przypadkach, do których trudno dotrzeć w jakikolwiek sposób.
Tak czy inaczej, jako czytelnik z otwartym umysłem, mam cichą nadzieję, że ci, którzy sięgną po tę książkę, nie zrobią tego tylko po to, by później „wieszać psy” na autorze. Dlatego też moim zdaniem wykluczanie ich z dyskusji na wstępie oraz uznanie, że i tak nie zmienią zdania, jest nieco krzywdzące.
Recenzja książki Boskie zwierzęta – mnóstwo ciekawych informacji
Przede wszystkim na ogromny plus zasługuje tu ilość interesujących i ważnych faktów, a także brak „lania wody”. Wraz z bibliografią książka ma 265 stron, jest więc stosunkowo krótka. Jednak wiedza w niej jest tak skondensowana, że niemal z każdego zdania czytelnik dowiaduje się czegoś ciekawego i intrygującego. Tym samym strona po stronie zasób mojej wiedzy się poszerzał, a mózg zmagał się z kolejnymi nasuwającymi się refleksjami. Takie książki cenię. Widać tu, że autor ewidentnie miał do powiedzenia wiele istotnych rzeczy i solidnie przygotował się do tej publikacji.
Co ciekawe, nie przeszkadzał mi nawet kontekst religijny prowadzonego monologu autora. Oczywiście, wszystko zależy od tego, na jakim poziomie jest Wasza wiara i jak podchodzicie do tematu religii. Ja mogę poświadczyć, że nawet jeśli ktoś jest sceptycznie nastawiony do chrześcijaństwa i zalicza się do grupy niepraktykujących katolików, znajdzie tu wiele interesujących rzeczy. Bo chociaż, jak już wspomniałam, autor odnosi się do korzeni chrześcijaństwa i na tym buduje swoją narrację, robi to spójnie i ma to sens. Więc nawet ja, osoba, która niekoniecznie uznaje Boga w takiej formie, jaką proponuje nam chrześcijaństwo, widzę tu spójną całość. Hołownia jest niezwykle pewny swoich religijnych uczuć, a co więcej, jest niezwykle świadomym katolikiem.
Recenzja książki Boskie zwierzęta – podsumowanie
W związku z powyższym, jeśli uważacie, że religia to nie Wasza bajka, nie skreślajcie tej pozycji. Napiszę więcej. Tym bardziej po nią sięgnijcie! Okazuje się, że tak drażliwy temat, jakim obecnie jest ekologia i wszystko, co z nią związane, w tym także wegetarianizm i weganizm, może być poruszony w sposób merytoryczny i kompetentny. Autor prezentuje tu swoje poglądy i nie kryje własnego zdania na dane kwestie. Książka jest wyrazista i niesie ze sobą mnóstwo interesujących (i nierzadko szokujących) faktów.
Myślę, że to jeden z ciekawszych głosów na temat obecnej sytuacji zwierząt, które żyją na tej planecie tuż obok nas. I na temat ogólnej kondycji ludzkiego sumienia i tego, co człowiek robi z błękitną planetą. Z Ziemią, która jest przecież nie tylko naszym domem, ale i mnóstwa innych stworzeń.
Ocena Pauliny
-
10/10
-
10/10
-
10/10
-
10/10
Fragment recenzji
Przede wszystkim na ogromny plus zasługuje tu ilość interesujących i ważnych faktów, a także brak „lania wody”. Wraz z bibliografią książka ma 265 stron, jest więc stosunkowo krótka. Jednak wiedza w niej jest tak skondensowana, że niemal z każdego zdania czytelnik dowiaduje się czegoś ciekawego i intrygującego.