Teoria opanowywania trwogi. Recenzja książki Organka
15 maja w księgarniach pojawiła się książka Tomasza Organka. Publikacja od razu wzbudziła zainteresowanie, bo przecież jej autor jest znanym muzykiem, kompozytorem i co kluczowe – autorem tekstów. Tekściarzem Organek jest świetnym, dlatego tak bardzo byłam ciekawa jego książki. Nie ukrywam, że sięgnęłam po nią pełna wysokich oczekiwań. Tym bardziej że Teorię opanowywania trwogi dość szybko określono mianem powieści pokoleniowej, o dzisiejszych trzydziestokilkulatkach. Czy słusznie? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w recenzji książki.
Z lęku przed śmiercią
Zacznę od tego, czym jest teoria opanowywania trwogi. To termin, który funkcjonuje w psychologii. Sama teoria polega na tym, że nasze, ludzkie motywacje i część z naszych przekonań są naznaczone lękiem wynikającym ze świadomości o nieuchronności śmierci. Człowiekiem jednocześnie rządzą dwie siły – jedną jest dążenie do przetrwania, a drugą – świadomość śmierci, to właśnie takie zestawienie wyzwala potencjał trwogi, czyli podstawowy lęk egzystencjalny. Przed tym lękiem ludzie się bronią. Próbują go opanować przy pomocy światopoglądu, w tym też religii oraz samooceny.
Zatem jak przed tym lękiem bronią się bohaterzy książki Tomasza Organka? Lub szerzej – jeżeli będziemy jego powieść rozpatrywać jako pokoleniową – jak radzą sobie z nim ówcześni trzydziestokilkulatkowie?
Teoria opanowywania trwogi. Recenzja książki
Narratorem jest 39-letni Borys, którego poczucie beznadziei ogarnęło już dawno. Pracuje w portalu plotkarskim, którego właścicielem jest jego kolega ze studiów. Swojej pracy nie szanuje, nie widzi w niej sensu, a nawet brzydzi się tym, że jego artykuły są rozrywkową papką dla mas w świecie bez etyki i moralności. Jednocześnie Borys nie ma w sobie za grosz motywacji, żeby coś ze swoim życiem zrobić, coś zmienić. Od lat studenckich jest zakochany w Anecie. Mówi o niej „Nieta” (nie ta, nie teraz, nie dla niego…).
Aneta z kolei ma świetną pracę, zarabia dużo, ale też niezbyt odnajduje się w tym, co robi. Co więcej, okazało się, że facet, z którym była kilka lat (kolega z pracy), od dawna ma żonę i tak długo udawało mu się to trzymać w tajemnicy…
Podróż, akcja i rozmyślanie
Osnową fabularną akcji jest podróż, którą Borys odbywa z Anetą. Jadą razem na pogrzeb jej ojca. Czytając tę książkę, miałam wrażenie, że to nie fabuła jest w niej najważniejsza. Kolejne wydarzenia są pretekstem do wewnętrznych monologów i przemyśleń Borysa. Jednak chciałabym się na chwilę zatrzymać na akcji – to powieść z wątkiem niemal sensacyjnym. Wiem, że to się wielu z Was może spodobać.
Chcielibyśmy, żeby podczas podróży Borys przeszedł przemianę, żeby znalazł w sobie siłę i motywację do tego, żeby coś ze swoim życiem zrobić. Czy tak się dzieje? Tego Wam nie zdradzę.
Dawno nie czytałam tak dobrej książki
Powiem Wam, że dawno nie czytałam książki, która tak mi się podobała. Czytam dużo i wiele książek mnie zachwyca, ale dawno żadna książka nie zachwyciła mnie tak na poziomie językowym. Teoria opanowywania trwogi jest świetnie napisana. Znajdziecie w niej mnóstwo odwołań do literatury, czy pop kultury. Organek ma wielką wrażliwość językową, sprawnie wykorzystuje to, że język polski jest wieloznaczny. Bawi się dookreślaniem. To właśnie te dookreślające ciągi słowne są dla tej książki bardzo charakterystyczne. Taka mała próbka:
Szansa na tunel ze światłem nie zdarza się codziennie, a ja właśnie straciłem okazję przećwiczenia tego przejścia w terminie zerowym, na sucho, w symulatorze lotu, zupełnie bez ryzyka poznania jakiejś absolutnej prawdy w stylu: ej, to wszystko ma jednak sens.
Powieść pokoleniowa?
Na początku recenzji postawiłam pytanie, czy Teorię opanowywania trwogi słusznie określa się powieścią pokoleniową? Dzisiejsi trzydziestokilkulatkowie pamiętają jeszcze poprzedni ustrój. Funkcjonowali w analogowej rzeczywistości. Dziś stawiają czoła mediom społecznościowym i próbują się odnaleźć w zupełnie innym nienaturalnym dla nich świecie. Być może wielu z nich ma poczucie pustki i bezsensu, być może wielu nakłada maski opanowania na wnętrza ściśnięte lękiem. Dlaczego? Bo tak trzeba, bo tego oczekują inni. Ci wrażliwsi z pewnością bywają tak zrezygnowani, jak Borys i mierzą się z poczuciem porażki i bezsensu. Nie żyją, tylko wegetują… Jestem pewna, że to powieść pokoleniowa.
Książkę Tomasza Organka warto przeczytać, ale omijajcie ją z daleka, jeżeli macie ochotę na literaturę lekką, przyjemną i rozrywkową. Jej lektura z pewnością nie da Wam rozrywki. To powieść, która skłania do refleksji i budzi mieszane emocje. Z pewnością to książką wartościowa.
Teorię opanowywania trwogi znajdziecie w tym miejscu.
Ocena Anety
-
10/10
-
10/10
-
10/10
Fragment recenzji
Osnową fabularną akcji jest podróż, którą Borys odbywa z Anetą. Jadą razem na pogrzeb jej ojca. Czytając tę książkę, miałam wrażenie, że to nie fabuła jest w niej najważniejsza. Kolejne wydarzenia są pretekstem do wewnętrznych monologów i przemyśleń Borysa.