„Wytańczyć marzenia” Michaela De Prince – recenzja książki
Czy nastoletnia dziewczyna może napisać poruszającą i mądrą autobiografię? Czy taka książka nie jest przypadkiem z góry skazana na porażkę? Michaela De Prince podjęła ciekawą próbę. Z jakim rezultatem? O tym poniżej.
Michaela DePrince jest światowej sławy baletnicą. Z jej wspomnień dowiadujemy się, że przyszła na świat w Sierra Leone, gdzie krótko po wybuchu wojny została sierotą. Aby pozbyć się problemu kolejnego dziecka do wykarmienia, wuj oddał ją do sierocińca, zajmującego się adopcjami zagranicznymi. Michaela w wieku 4 lat trafiła do amerykańskiej rodziny, która przygarnęła ją i otoczyła opieką. Już podczas pobytu w Afryce dziewczynka miała jedno marzenie – tańczyć balet. To marzenie spełniła jej nowa, kochająca matka. Od wczesnego dzieciństwa mała Michaela ciężko pracowała na swój sukces. Ten wysiłek opłacił się i w przyszłości zaowocował występami na światowej sławy scenach baletowych.
„Wytańczyć marzenia” to książka pisana z perspektywy dziecka. Pierwsza, najbardziej tragiczna część wspomnień dotyczy wojny w Sierra Leone. Mała Michaela jest świadkiem bestialstwa i bezwzględności rebeliantów, nie raz widuje sceny śmierci lub porzucone zwłoki. Okrutny wydźwięk tych scen łagodzony jest właśnie poprzez spojrzenie dziecka, nie do końca świadomego dziejącego się zła. Również wspomnienia z pierwszych lat pobytu w Ameryce to głównie zapis dostrzegania kontrastów i kulturowych różnic, z jakimi spotyka się kilkuletnia dziewczynka, cudem wyrwana z piekła wojny. Jednak z biegiem czasu okazuje się, że ten upragniony raj również ma swoje wady, z którymi przyjdzie się jej zmierzyć.
Druga część książki o rozwijającej się już karierze baletnicy traci swój emocjonalny wydźwięk, staje się bardziej sprawozdawcza i mniej dynamiczna, a przez to nudniejsza. Michaela porusza w niej kwestie związane z uprzedzeniami rasowymi w świecie baletu, jednak nie są już one tak poruszające, jak jej poprzednie doświadczenia. Autorka nie zatrzymuje się na dłużej przy swoich morderczych treningach, prawdziwym obliczu tańca i środowiska artystycznego, w którym musi funkcjonować. Obraz jej pasji staje się zbyt wyidealizowany, a nawet momentami nieco sztuczny. Sama Michaela jawi się jako wrażliwa, mądra i ułożona dziewczyna, która ani na chwilę nie wątpi w swój talent i dobro świata.
„Wytańczyć marzenia” to historia, która miała ogromny potencjał. Sama Michaela jest w USA znaną i lubianą postacią. Z pewnością popularności przysporzyła jej smutna historia i doświadczenia bycia czarnoskórą baletnicą w zdominowanym przez białe tancerki świecie baletu. Jej wspomnienia zostały potraktowane dosyć powierzchownie, brakuje im głębszych przemyśleń, opisów prawdziwych emocji czy prób wnikania we własny świat wewnętrzny lub ukryte motywacje. Mamy co prawda poruszające, ale jednak tylko sprawozdania, bez psychologicznej głębi i swojego rodzaju odkrycia tajemnicy, którego czytelnicy zwykle oczekują po autobiografii. Być może to wina młodego wieku autorki. Czas na refleksje z pewnością jeszcze nadejdzie. Na razie mamy Hollywood story – idealne spełnienie amerykańskiego snu afrykańskiej dziewczynki.
„Wytańczyć marzenia” można jednak potraktować zupełnie inaczej – jako książkę, która ma na celu zmotywowanie młodych ludzi do spełniania swoich marzeń. Michaela jest bowiem niesamowitą inspiracją i zachętą do ciężkiej pracy i pokonywania nie tyle własnych słabości (z nimi panna De Prince nie miała problemów), co niezależnych od nas przeciwności losu. Ta młoda dziewczyna dokonała rzeczy niemożliwych, przełamała stereotypy i walczyła o równouprawnienie rasowe, aby ułatwić drogę innym dzieciom. To stanowi o wartości książki i chociażby ze względu na ten przekaz, warto sięgnąć po wspomnienia Michaeli De Prince.
Kup książkę „Wytańczyć marzenia” w sklepie internetowym TaniaKsiazka.pl >>