Dziennik cwaniaczka – recenzja książki Jeffa Kinneya
Dziennik cwaniaczka to międzynarodowy bestseller, który odpowiada na proste pytanie: kto zrozumie gimnazjalistę lepiej, niż on sam? Seria książeczek Jeffa Kinneya o przygodach nastoletniego Grega Heffley’a, inspirowana doświadczeniami samego autora, zyskała miano jednej z najpoczytniejszych serii wszechczasów. Na czym polega fenomen tych książek? Posłuchajcie: Kiedyś będę sławny, ale na razie utknąłem w gimnazjum z bandą kretynów. I wszystko jasne 🙂
Dziennik cwaniaczka oczami gimnazjalisty
Okres gimnazjum uważa się za jeden z najtrudniejszych w życiu młodego człowieka. Z jednej strony dzieciaki wkraczają w okres buntu i buzujących hormonów, z drugiej zostają wyrwane ze znanego środowiska i trafiają do nowej szkoły, z którą trzeba od nowa się oswoić. Próba zaimponowania kolegom, pierwsze miłości, używki, walka z ideałami, czasami samotność mogą być źródłem frustracji i problemów z nauką. Dlatego seria Jeffa Kinneya idealnie trafiła w potrzeby młodych ludzi, pozwalając im znaleźć się w świecie, który ich rozumie i pozwala pokonać pewne problemy, z którymi stykają się na co dzień. Dzieciaki mogą utożsamiać się z głównym bohaterem i mieć wrażenie, że jest taki, jak oni. Poza tym, książeczki te przepełnione są humorem i po prostu rozśmieszają młodzież do łez. W gimnazjum przecież może być też zabawnie.
Dziennik cwaniaczka to perypetie szkolnego mięczaka
Najfajniejsza osoba, którą znam to ja.
W Dzienniku cwaniaczka, pierwszym tomie serii Jeffa Kinneya, poznajemy Grega w momencie, kiedy trafia do nowej szkoły. Szybko orientuje się, że w gimnazjum nie będzie lekko i że otaczają go różne, dziwne przypadki. Cieszy się jednak, że ma u swego boku najlepszego kumpla – Rowleya. O dziwo Rowley szybko zyskuje popularność, pod którą Greg chętnie się podpina. To stworzy cały łańcuch zabawnych zdarzeń.
Dziennik cwaniaczka to nie pamiętnik
Wszystkie swoje doświadczenia Greg zapisuje w dzienniczku, zapierając się rękami i nogami, że to nie jest pamiętnik. Właśnie dzięki tym rysunkom i komentarzom, historyjki gimnazjalne zyskują nową, atrakcyjną jakość. Sam autor Dziennika cwaniaczka z zawodu jest także rysownikiem, dlatego nadał swoim książkom unikatowy, komiksowy charakter. Grafiki są proste i stosunkowo mało skomplikowane, dzięki czemu z łatwością trafiają do młodego odbiorcy. Język, którym operuje autor jest przepełniony młodzieżowym slangiem i typowym dla tego okresu poczuciem humoru. Chociaż, tak naprawdę nawet dorośli czytając Dziennik cwaniaczka będą zaśmiewać się do łez.
Dziennik cwaniaczka jest po prostu cool
To naprawdę nie jest proste – napisanie podziękowań za prezenty, których tak naprawdę się nie chce
Jeff Kinney w swoich historyjkach wykreował nowy wzór bohatera, z którym dzieci mogą się utożsamiać. Nie jest on żadnym ideałem, ale jak mówi oryginalny tytuł dzienniczka – szkolnym mięczakiem, który próbuje odnaleźć się w nowej szkole. Jego próby wpasowania się do nowego środowiska lub zaimponowania dzieciom np. poprzez zostanie szkolnym skarbnikiem czy rysownikiem w szkolnej gazecie są bardzo zabawne i obrazują trudy i znoje bycia gimnazjalistą, okresu, który dla dzieciaków generalnie jest dosyć trudny i przez który trzeba po prostu jakoś przebrnąć.
Zdarza się, że Greg bywa złośliwy, a jego tok rozumowania wprawia w osłupienie. Jednak największą zaletą tej postaci jest to, że jest autentyczny i że dzieciaki w tym swoim gimnazjalnym życiu nie czują się takie wyobcowane i mają swojego bohatera. Zresztą, zarówno w Stanach, jak i na całym świecie czytanie Dziennika cwaniaczka jest po prostu cool.