Ania: Lektury ukształtowały moje upodobania książkowe
Lektury szkolne nie są czymś, co tygryski lubią najbardziej. Przeraża mnie, że coraz więcej młodzieży sięga po te w wersji z opracowaniem, byleby przeczytać streszczenie i tyle. Na szczęście trafiają się i tacy, którzy się nimi tylko wspomagają. No, ale żeby nie było, że zapomniał wół, jak cielęciem był. 😉
Lektury szkolne
Jak to u mnie było
W gimnazjum lektur nie cierpiałam! Krzyżaków nie przeczytałam do tej pory! Z kolei w technikum już trochę się ogarnęłam i bardzo miło wspominam czasy romantyzmu. Wybiórczo. 😉 Klimaty rusałek i duchów z Ballad i romansów Mickiewicza, a także obrzęd Dziadów, obudziły we mnie zalążek miłości do literatury fantastycznej.
Nie ukrywam, że pozytywistyczne książki-kobyły doprowadzały mnie do obłędu! Dopiero na studiach sięgnęłam po Trylogię i każda z moich współlokatorek miała swego ulubionego mężnego, honorowego bohatera-ulubieńca. 🙂
Ważną lekturą, która zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, była książka Mistrz i Małgorzata Bułhakowa. Ten bal u Wolanda i ogólnie cała magiczno-diabelska otoczka sprawiły, że czytałam tę książkę trzy razy.
Literatura wojenna – na przykład Borowski, Nałkowska, Herling-Grudziński… Ich relacje również bardzo mnie poruszyły. A kogóż by nie! Ileż to razy przecierałam sobie oczy ze zdumienia, gdy czytałam przesiąknięte okrucieństwem wspomnienia ofiar wojny. Momentami naprawdę musiałam odłożyć lekturę ze świadomością, że to niestety nie jest fikcja literacka, że to naprawdę miało miejsce. Te książki, w połączeniu z wizytą w obozie w Oświęcimiu, były prawdziwą żywą lekcją historii.
Jak to z nimi bywa teraz
Śledząc obecne nowości wydawnicze, dostrzegam, że historia zatacza pewne koło. Na liście bestsellerów ciągle królują motywy z powyższych powieści, czy to literatura fantasy, historyczna (chylę czoła przed Panią Cherezińską), a także coraz liczniejsze wspomnienia z czasów obozów, mniej lub bardziej oparte na faktach. A nieśmiertelna mitologia, skoro grecka, to czemuż nie wspomnieć i o tej bardziej rodzimej? Dlaczego nie powołać się na Kirke czy serię Szeptucha?
Dyskusje na temat listy lektur ciągle się pojawiają. Zarzuca się im albo skamieniałość, albo zmienność w zależności od upodobania partii rządzącej. O kluczach odpowiedzi, co do słowa precyzujących: co autor miał na myśli, już nawet przez grzeczność nie wspomnę! A gdyby tak dać dojść do głosu samym zainteresowanym? Jakiś czas temu spotkałam się ze zwyczajem praktykowanym we wczesnych klasach podstawówki. Każde dziecko na forum klasy przedstawiało swoją ulubioną książkę. Myślę, że i w starszych klasach, by to się sprawdziło? W związku z tym może nie trzymajmy się tak twardo kanonu, niech młodzież też ma coś do powiedzenia! I przeczytania. 😉