Królestwo Jo Nesbø – recenzja
Jedziecie cadillakiem. Kręta, wąska droga prowadzi w górę. Wysoko w górę. Mijacie górskie zbocza, naszpikowane ostrymi jak noże skałami. Ostrożnie manewrujecie kierownicą – zakręt przed Wami wygląda na naprawdę niebezpieczny, moglibyście się założyć, że zdarzył się tu jakiś wypadek. Wolicie nie patrzeć w dół, zresztą pewnie i tak nie byłoby widać dna przepaści. Dojeżdżacie do osamotnionego domu, wystawionego na łaskę i niełaskę norweskiej aury. Wysiadacie z cadillaca, uderza Was mroźne, przeszywające do szpiku kości powietrze, aż macie dreszcze. A może to nie wiatr je wywołał? Jak Wam się tu podoba? Tak właśnie wygląda Królestwo Jo Nesbø – recenzja nowej książki norweskiego autora do przeczytania poniżej.
Królestwo i jego prawa
Nesbø wysłał na urlop Harry’ego Hole’a, wydając książkę poza serią o słynnym inspektorze. Tym razem autor zabiera nas do małej norweskiej wioski Os, kurczowo trzymającej się górskich zboczy, walczącej o przeżycie w trudnych warunkach pogodowych i rynkowych.
Tutejsi ludzie gór to odizolowana, zamknięta społeczność, w której wszyscy wiedzą o sobie wszystko, często jednak uciekają się do gry pozorów, aby chronić swoje interesy. Ich hermetyczny świat stopniowo odkrywa przed nami narrator i jednocześnie główny bohater książki: prowadzący stację benzynową mechanik Roy Opgard. Nie zapominajmy jednak, że Roy także jest jednym z członków tej społeczności – sam decyduje jak i kiedy przedstawi nam informacje o tubylcach i zależnościach między nimi. Trzeba przyznać, że Nesbø „za pośrednictwem” Roya niejeden raz zręcznie wyprowadza nas na manowce.
Wszystko zostaje w rodzinie
Jesteśmy rodziną. Mamy siebie i nikogo poza tym. Przyjaciele, kochanki, sąsiedzi, współmieszkańcy z wioski, państwo – wszystko to ilzuja, gówno warta w dniu, w którym dzieją się rzeczy naprawdę ważne. Wtedy musimy stanąć przeciwko wszystkim, Roy. My przeciwko absolutnie wszystkim. Okej?
Historia zaczyna się w momencie, gdy do Os po piętnastu latach nieobecności wraca Carl, młodszy brat Roya. Rodzeństwo wiele przeszło w dzieciństwie i czasie dorastania. Jako nastolatkowie stracili rodziców w wypadku samochodowym, któremu towarzyszyły dość tajemnicze okoliczności. Carl uciekł przed demonami przeszłości za granicę, Roy został i zajął się rodzinnym majątkiem, zwanym przez ich ojca „królestwem”.
Carl przywozi ze sobą swoją niedawno poślubioną żonę i wielkie plany na przyszłość. Ulubieniec lokalnej społeczności zamierza uchronić wioskę przed nadchodzącym kryzysem, budując nowoczesny hotel SPA, który ma przyciągnąć rzesze turystów. Carl zdobywa pierwsze przychylne budowie głosy mieszkańców Os, jednak sytuacja komplikuje się, gdy policja zaczyna na nowo interesować się tajemniczym wypadkiem sprzed lat. Roy, kolejny raz wiedziony miłością do brata, i tym razem postanawia mu pomóc.
Stajemy się widzami spektaklu, w którym bracia Opgard, a także cała społeczność Os, zakładają swoje maski i rozpoczynają niebezpieczną grę pozorów.
Królestwo Jo Nesbø – recenzja
Komu poleciłabym tę książkę? Miłośnikom tempa toczącego się z prędkością rwącego, górskiego strumienia zdecydowanie odradzam. Po mocnym początku, który zawisa nad resztą książki jak złowrogi omen, akcja rozwija się bardzo powoli. Nesbø mota i rozplątuje nici relacji między bohaterami w taki sposób, że trudno napisać cokolwiek, aby nie zdradzić za dużo.
Królestwo to opowieść o oddaniu, uczuciach i krzywdzie. O winie i karze. W wielu miejscach jest brutalna i surowa niczym zimowy norweski krajobraz. Nie oślepia fajerwerkami spektakularnych zwrotów akcji, ale w lekturze stale towarzyszy nam jakby podskórne napięcie, które nie ustępuje, jak śnieg na górskich szczytach.
Na okładce książki widnieje pytanie: „Ile jesteś w stanie wybaczyć swojemu bratu?” Powiem (czy raczej napiszę) Wam, że jest to bardzo dobrze postawione pytanie w kontekście tej książki – w trakcie czytania kilkakrotnie zmienił się dla mnie jego wydźwięk. Dlaczego? Przekonajcie się sami.
Książkę znajdziecie TUTAJ.
Zobacz także:
Moja ocena
-
8/10
-
9/10
-
10/10
Fragment recenzji
Nesbø mota i rozplątuje nici relacji między bohaterami w taki sposób, że trudno napisać cokolwiek, aby nie zdradzić za dużo.
Królestwo to opowieść o oddaniu, uczuciach, i krzywdzie. O winie i karze. W wielu miejscach jest brutalna i surowa niczym zimowy norweski krajobraz. Nie oślepia fajerwerkami spektakularnych zwrotów akcji, ale w lekturze stale towarzyszy nam jakby podskórne napięcie, które nie ustępuje, jak śnieg na górskich szczytach.