Paulina: Lektura szkolna, ważna dla mnie
Czy lektura szkolna może zachęcić do czytania? A może szkolna lista lektur i obowiązek czytania określonych powieści skutecznie zabija w młodzieży miłość do czytania? Bo w końcu, co to za tajemnica i magia, kiedy nauczyciel rozprawia się z daną historią, niczym wprawiony rzeźnik z tuszą mięsa? Chlast! Prast! I gotowe! Oto co autor miał na myśli, jak się czuł, co przeżywał w momencie tworzenia danego tytułu. Poza tym należy dorzucić do tego historyczny kontekst wydarzeń na świecie/ w kraju. I obowiązkowo sprawdzian, koniecznie z tak dokładnymi pytaniami, że czasem czytając historię tylko raz, nie ma szans zapamiętać podobnych niuansów.
Czy lektura szkolna i podejście nauczycieli do podstawy programowej naprawdę muszą zniechęcać? Wraz z redaktorkami CoPrzeczytac.pl postanowiłyśmy, choć trochę, odczarować tę wizję. Ponieważ to od szkolnych lektur często zaczyna się pierwsze obcowanie z książkami. Wtedy jest też szansa na prawdziwą miłość do nich.
Lektura szkolna – Mały Książę
Oczywiście, że musiałam skupić się tu na powieści Antoine’a de Saint Exupery’ego. W końcu nie bez powodu cieszyłam się jak dziecko, kiedy na recenzję trafiło do mnie nowe wydanie tej książki. Poza tym ile egzemplarzy Małego Księcia przewinęło się przez moje ręce, tego nie potrafię zliczyć już sama. Swego czasu był to obowiązkowy prezent-dodatek, wręczany każdemu nastolatkowi w mojej rodzinie.
Dlaczego Mały Książę? Po pierwsze, ponieważ książkę Exupery’ego w każdym wieku odbiera się zupełnie inaczej. Po drugie, ponieważ ta historia utknęła mi w głowie w gimnazjum. Wtedy też odkryłam swoje pierwsze pokłady miłości do książek fantasy. Choć ta gdzieś od małego się we mnie tliła. Bo rodzice czytali mi bajki i baśnie na dobranoc, kiedy jeszcze nie potrafiłam robić tego sama i jeszcze przez chwilę, kiedy długo zajmowało mi złożenie zdania pisanego i zrozumienie go. Wracając jednak do Małego Księcia, miałam naprawdę dobrą polonistkę, która pozwalała nam na nieco swobodniejsze interpretacje. Nie negowała naszego zdania, a w wizji każdego ucznia starała się doszukiwać czegoś, co mogła odnieść do określonej przez tęższe głowy, interpretacji.
Lektura szkolna – sentencje
Poza tym w Małym Księciu znajdziemy mnóstwo cytatów, które są żyjącymi do dziś sentencjami. I mam wrażenie, że w każdym momencie życia można w tej książce coś dla siebie znaleźć.
Proszę się nie śmiać, sprawa jest naprawdę poważna. Miałam psa, przyjaciela, który towarzyszył mi przez 14 długich lat w życiu. Tak się składa, że kiedy właśnie opracowywaliśmy w szkole książkę Exupery’ego, mój futrzak miał jakieś 3 lub 4 lata. A ja byłam w pewnym okresie buntu. „Obowiązkiem” wyprowadzania psa dzieliłam się z bratem. Dlaczego w cudzysłowie? Ponieważ dopiero, kiedy dojrzałam, zrozumiałam, że to przyjemność i najlepsza rutyna, jaka spotkała mnie w życiu. W związku z tym każdy powrót ze studiów do domu owocował w długaśne spacerowe popołudnia i poranki. Ale do rzeczy. Bunt, „obowiązek” wyprowadzania psa, mnóstwo innych „ważniejszych” rzeczy. Pojawiała się złość, że ktoś na czterech łapach czeka, aby wyjść na spacer. A ponieważ mój brat jest starszy, przeważnie swoją kolejkę zrzucał na mnie i kiedy rodzice byli w pracy, nie miałam nic do powiedzenia.
Lektura szkolna – Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś
Czytałam ten fragment 6 albo 7 razy. Już nie pamiętam. Na pewno analizowałam go długo. Bardzo długo. Patrzyłam na mojego łaciatego przyjaciela, a on szklistym wzrokiem potwierdzał zdanie, którego przecież nawet nie widział i nie znał. Poza tym potwierdzał je później jeszcze przez wiele lat. Czułam, jak w tamtej chwili rodzi się we mnie miłość nie tylko do literatury, ale przede wszystkim, że naprawdę zaczynam rozumieć, czym jest odpowiedzialność za drugą istotę, która w dużym stopniu jest przecież zależna od nas. Od tej pory byłam najbardziej odpowiedzialną osobą za szczęście i komfortowe życie mojego przyjaciela. Dodam tylko, że rodzice byli w szoku, jak gwałtownie zmieniło się moje podejście do obowiązków zajmowania się psem.
Lektura szkolna – podsumowanie
Czy lektury szkolne muszą być nudne? Moim zdaniem, nie. Absolutnie. Jeśli tylko postaramy się odłożyć na bok obowiązek i uruchomimy odrobinę ciekawości, okaże się, że to naprawdę świetne książki. Czy to przykry obowiązek? Możliwe, że trochę tak. Ale spójrzcie na to z innej strony. To dzieła ważne, wybrane specjalnie po to, by każde nauczyło nas czegoś o życiu i czasach, które minęły. Jestem przekonana, że w tak szerokiej ofercie szkolnych lektur, każdy znajdzie coś dla siebie. I kto wie, być może odkryje miłość do danego gatunku literackiego? A może jedno zdanie, jak w moim przypadku, wpłynie pozytywnie na Wasze postępowanie? Ponieważ da Wam sporo do myślenia.
Jednego jestem dziś pewna. Lektura szkolna to dobra sprawa, choć czasem bywa uciążliwa. A może Wy, drodzy czytelnicy, macie jakieś historie, związane z obowiązkowymi szkolnymi tytułami? Czy jakaś książka urzekła Was bardziej niż inne? Chętnie posłucham!