Recenzje

Recenzja „Co nas nie zabije” Davida Lagercrantza

MILLENIUM_ZAP01Fani Millennium mogą odetchnąć z ulgą. David Lagercrantz okazał się łagodnym i wyważonym kontynuatorem drogi wytyczonej przez Larssona. Nie uśmiercił głównych bohaterów, nie wysłał ich w kosmos ani nie postawił na ślubnym kobiercu. Po prostu wplątał w kolejną aferę, w wyniku której dobro zwyciężyło, a zło ponownie zeszło do podziemi.

Wielu czytelników obawiało się, że czwarta część Millennium okaże się kompletną klapą. Oddanie w inne ręce tak dobrze napisanej i wciągającej historii wydawało się wręcz niedorzecznym pomysłem, z góry skazanym na porażkę. Spodziewana katastrofa jednak nie nastąpiła, a David Lagercrantz całkiem nieźle udźwignął ciążącą na nim odpowiedzialność.

Na początku dobre rzeczy. Po pierwsze „Co nas nie zabije” oddaje klimat i ducha starego Millennium, dzięki którym przenosimy się w świetnie znany nam świat sztokholmskich ciemnych interesów. Po drugie autor zachowuje bohaterów oraz schemat fabularny poprzednich części. Po trzecie zaś i chyba najważniejsze, naśladuje styl Larssona, szczególnie widoczny w opisach codzienności i drobiazgowych historiach przedstawianych postaci. Mimo zapewnień dziennikarza, że będzie on unikał kopiowania pisarskich chwytów, charakterystycznych dla pierwowzorów, nie da się nie zauważyć podobieństw. Działają one jednak zdecydowanie na korzyść książki i całej historii, która zachowuje w ten sposób swoją spójność.

Ponadto Lagercrantz wprowadza do akcji kilkoro nowych, dobrze skonstruowanych postaci. Jedną z ciekawszych jest mały August Balder, kilkuletni sawant obdarzony nadzwyczajnymi zdolnościami matematycznymi i malarskimi. Drugą bohaterką przyciągającą uwagę staje się siostra Lisabeth Salander, piękna i złowroga Camilla, która odegra w powieści niebagatelną rolę. Swoje miejsce znaleźli także drugorzędni bohaterowie znani nam z poprzednich części, m.in. komisarz Bublanski i jego współpracowniczka Sonja Modig.

Problem pojawia się jednak w przypadku głównych postaci – Mikaela Blomkvista i Lisabeth Salander. Czytelnicy, którzy zdążyli już poznać tę dwójkę, mogą wyczuć pewną obcość, szczególnie mocno zaznaczająca się u Blomkvista. Momentami ciężko uwierzyć, że ten skapciały i zrezygnowany dziennikarz w trzech wcześniejszych powieściach był zdeterminowanym, twardym i bezkompromisowym śledczym, przed którym drżeli zarówno przestępcy, jak i wysoko postawione osoby. W rozwikłaniu zagadki tajemniczego morderstwa profesora Fransa Baldera brakuje mu energii, zapału i dawnej dociekliwości. Raczej biernie poddaje się biegowi wypadków, a informacje które zdobywa nie są wynikiem jego śledztwa, ale szczęścia do informatorów, niespodziewanie wyłaniających się spod ziemi.

Dużo lepiej wypada natomiast nowa Lisabeth Salander. Autor nie pozbawia jej charakterystycznych cech buntowniczej osobowości. Dalej jest wybitną hakerką, czującą uzasadniony wstręt do wszelkich form instytucji państwowych. Lagercrantz śmielej wyznacza jej jednak ścieżkę działania i można odnieść wrażenie, że Salander z czasem przeradza się w superwoman, stojącą po stronie słabszych i uciskanych, zdolną do poświęceń w imię wyznawanych przez siebie wartości. Nie czuć tu jednak znaczącego dysonansu, jaki ma miejsce w przypadku działań  Blomkvista.

Akcja „Co nas nie zabije” wciąga, a książkę czyta się jak dobrze napisany, ale nie zachwycający kryminał. Brakuje w niej głębi i da się wyczuć kilka fałszywych nut, wątków, które pozostawiają po sobie pewien niedosyt. Jednak trzeba pamiętać, że Lagercrantz nie jest autorem kryminałów, a do tej pory zajmował się raczej dziennikarstwem i biografistyką. Zważywszy na to, pisarz zasługuje na uznanie, ponieważ całkiem nieźle poradził sobie w nowym dla siebie gatunku i nie zmasakrował spuścizny po Larssonie.

Czy warto sięgnąć po „Co nas nie zabije”? Zdecydowanie tak! Chociażby tylko po to, żeby wyrobić sobie własne zdanie 🙂

Kup książkę „Co nas nie zabije” Davida Lagercrantza w Księgarni TaniaKsiazka.pl >>