Recenzja książki Wyzwolenie Iana Tregillisa
Recenzja książki Wyzwolenie to czysta przyjemność. Jej autorem jest Ian Tregillis, który odpowiedzialny jest za trylogię pt. Wojny alchemiczne. Wyzwolenie to jej ostatnia część. Kiedy myślę o tym, że to moje pożegnanie z serią, autentycznie ogarnia mnie smutek. Być może recenzja tej książki, to niejako przedłużenie mojej przygody z tym fantastycznym światem i bohaterami. Osobiście, od ostatnich tomów powieści, które wciągnęły mnie do reszty, oczekuję dość sporo. Czy Tregillisowi udało się zaspokoić moje czytelnicze oczekiwania? Więcej z przyjemnością powiem Wam w dalszej części.
Recenzja książki Wyzwolenie – skoro Martin poleca…
Głęboko wierzę, że Czytelnikom nie trzeba przedstawiać George’a R.R. Martina. Pomyślałam sobie, że skoro twórczość Iana Tregillisa poleca tak świetny pisarz, musi coś w tym być. Teraz z przyjemnością i niemałą satysfakcją mogę powiedzieć, że się nie myliłam. Chociaż muszę przyznać, że literatura podchodząca pod science fiction nie jest jednym z moich ulubionych odłamów fantastyki. Zawsze myślałam o niej w kategoriach kosmicznych wojen, statków kosmicznych, super rozwiniętej technologii i potężnej broni, która może zgładzić całą ludzkość. Jak się okazuje, moje obawy w tym przypadku były zupełnie nieuzasadnione. Ponieważ przypadła mi w udziale recenzja ostatniego tomu, pozwoliłam sobie na małe podsumowanie całej serii. I właściwie mogę zamknąć je w jednym zdaniu – jeśli Martin poleca ci książkę, bierz ją w ciemno! Naprawdę, wędrówka przez świat stworzony w tym cyklu była czystą i lekką przyjemnością. To jedna z tych serii, po których na sto procent dopadnie Was książkowy kac, gwarantuję.
Kiedy myślisz, że już nic cię nie zaskoczy
Ja tak myślałam. Zresztą nadal często tak mi się wydaje – że już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć, jeśli idzie o literaturę fantasy. Okej, przyznaję się, że jeszcze za mało widziałam i niewiele wiem. A o nieodkrytych książkach już nie wspomnę. Okazało się, że seria Wojny alchemiczne nie bez powodu określana jest epicką opowieścią. Tak po prostu jest.
Świat, który stworzył Tregillis w swoich książkach, zadziwi Was nie raz i nie dwa. Będzie robił to ciągle. Jeśli w którymś momencie powieści uznacie, że wiecie już o nim wszystko, to bądźcie pewni, że tak nie jest. Na co mogą liczyć Czytelnicy w ostatnim tomie? Jak zawsze na mnóstwo dynamicznej akcji. Nie zabraknie dylematów moralnych, z którymi przyjdzie się zmierzyć nie tylko bohaterom Wyzwolenia. Także odbiorcy będą musieli dokonać wyboru, po której stronie barykady chcą się znaleźć, komu kibicować. A decyzja wcale nie będzie łatwa, prosta i oczywista.
Autor w mistrzowski sposób wchodzi w interakcję z Czytelnikiem. I chociaż to fikcyjni bohaterowie stają przed trudnymi wyborami, odbiorcy czują wręcz obowiązek podjęcia słusznej decyzji. Na moim czole pojawiały się drobne kropelki potu, kiedy intensywnie analizowałam, kto ma rację i po której stronie leży prawda. Do kogo się przyłączyć? Za kogo trzymać kciuki? Nic tu nie jest jasne i oczywiste. Wszelkie poglądy ulegają niejednokrotnej weryfikacji i zmianie, wraz z biegiem historii.
Zakończenie w wielkim stylu
Oczywiście, że nie zdradzę Wam żadnych szczegółów. Pod tym względem moja recenzja książki Wyzwolenie może być mało przejrzysta. Ale tę historię musicie odkryć sami, szczegół po szczególe, bohater po bohaterze. Na koniec odniosę się jeszcze do pytania, które zadałam na początku – czy moje oczekiwania zostały zaspokojone? Odpowiedź brzmi, tak. Wyzwolenie to doskonałe domknięcie wszystkich wątków i rozwiązanie niejasnych spraw. Jednocześnie Czytelnik kończy lekturę, a w głowie wciąż ma mnóstwo spraw i detali, które musi przemyśleć. Idealne proporcje między akcją a opisem tego, jak działa przedstawiony świat.
Ian Tregillis udowodnił, że jego światowy sukces nie jest kwestią przypadku. To niezwykły umysł, który w zanadrzu skrywa z pewnością jeszcze wiele niesamowitych historii.
Ocena Pauliny
-
8/10
-
8/10
-
8/10
-
8/10
-
8/10
Fragment recenzji
Autor w mistrzowski sposób wchodzi w interakcję z czytelnikiem. I chociaż to fikcyjni bohaterowie stają przed trudnymi wyborami, odbiorcy czują wręcz obowiązek podjęcia słusznej decyzji. Na moim czole pojawiały się drobne kropelki potu, kiedy intensywnie analizowałam, kto ma rację i po której stronie leży prawda. Do kogo się przyłączyć? Za kogo trzymać kciuki? Nic tu nie jest jasne i oczywiste. Wszelkie poglądy ulegają niejednokrotnej weryfikacji i zmianie, wraz z biegiem historii.