Szczypta miłości. Przepiękne dzieło!
Rozsmakuj się w miłości – wystarczy szczypta
Nikt nie wie, że odnosząca sukcesy i pełna klasy kobieta doszła do szczytu kariery w bynajmniej nie elegancki sposób. Teraz mimo ponad sześćdziesięciu lat zakochuje się do szaleństwa. Zrobi wszystko, aby cienie przeszłości nie padły na jej sielankowe uczucie. Czy zdoła ukryć mroczne sekrety?
Oto jedna z tych powieści, którą pochłania się w dwa wieczory. A jeśli ma się niezwykłą zdolność wkroczenia w wyimaginowany świat to wystarczy nawet jeden, nieco bardziej intensywny niż zwykle. Dlaczego tak się dzieje? Nawet jeśli ma się ochotę nieco podelektować tą opowieścią o miłości w literackiej formie, pokusa dowiedzenia się tego, co nastąpi w dalszej kolejności jest zbyt silna. I Czytelnik bezwiednie się jej poddaje, śledząc z zapartym tchem coś, co z pozoru może wydawać się banalne. A jednak – uczucie nigdy nie jest banalne. Zwłaszcza… kobiety po sześćdziesiątce.
Szczypta miłości – o fabule słów kilka
To przepiękna historia z wyjątkową, niekonwencjonalną główną bohaterką. Pru to kobieta, która przysłowiowe najlepsze lata maj już za sobą. Dźwiga spory i bynajmniej niepozbawiony cieni bagaż doświadczeń. O co chodzi? Elegancka bizneswoman do swojej kariery nie doszła ścieżką, którą można nazwać moralną. Więcej szczegółów w książce.
Pomimo że na początku Czytelnik spodziewać się może, że ta słodka historia będzie (niezależnie od swojego nieodpartego uroku) przewidywalna, z czasem zdaje sobie sprawę, że zwiodły go pozory. Nietuzinkowe sploty i zwroty akcji sprawiają, że większość historii czyta się z oczami szeroko otwartymi ze zdumienia. Nie brakuje też jednak chwili na budującą refleksję i moment zadumy.
Szczypta miłości – krótkie podsumowanie
To przeczuła historia i, owszem, nie brakuje w niej słodyczy, ale jest to wartościowa lektura. Czasem trzeba przeczytać taką miłosną opowieść, aby docenić to, co się ma. W książce echem odbija się styl Jojo Moyes, ale jednak Amanda ma w sobie coś niepowtarzalnego.
Autorka ma niezwykły talent do zabierania Czytelnika we wspaniałe podróże. Zakochałam się w głównych bohaterach – płakałam, śmiałam się, doświadczałam bólu wraz z nimi. I ciągle czułam ten zew nadziei – wspólnie i usilnie. Piękno.
Ocena Anny
-
9/10
-
8/10
-
9/10
-
10/10
-
10/10
Fragment recenzji
Oto jedna z tych powieści, którą pochłania się w dwa wieczory. A jeśli ma się niezwykłą zdolność wkroczenia w wyimaginowany świat to wystarczy nawet jeden, nieco bardziej intensywny niż zwykle. Dlaczego tak się dzieje? Nawet jeśli ma się ochotę nieco podelektować tą opowieścią o miłości w literackiej formie, pokusa dowiedzenia się tego, co nastąpi w dalszej kolejności jest zbyt silna. I czytelnik bezwiednie się jej poddaje, śledząc z zapartym tchem coś, co z pozoru może wydawać się banalne. A jednak – uczucie nigdy nie jest banalne. Zwłaszcza… kobiety po sześćdziesiątce.