Smocza Straż Brandon Mull – recenzja książki
Smocza Straż Brandona Mulla jest powrotem do znanego Czytelnikom Baśnioboru. Nowa książka nawiązuje do pięciotomowego cyklu fantasy, który zdobył uznanie i w świecie literatury dziecięcej oraz młodzieżowej stawiany jest obok przygód Harry’ego Pottera J.K. Rowling. Dla wielu fanów, którzy nie mieli okazji poznać powieści Mulla już to powinno być wystarczającą rekomendacją. Jeżeli dodam, że Baśniobór to na prawdę świetnie i plastycznie zbudowany świat, a Smocza Straż jest godną kontynuacją cyklu to liczę, że zachęciłem do dalszego czytania.
Nowe przygody w Baśnioborze
Nie miałem okazji wcześniej poznać historii przedstawianych w Baśnioborze. Dlatego też byłem bardzo pozytywnie zaskoczony światem, z którym się spotkałem w Smoczej Straży. Książka zawiera znane elementy – czary i magiczne postacie, jak wróżki, olbrzymy, demony oraz smoki. Na początku otrzymujemy informacje, o tym, co było wcześniej. Wiemy, że główni bohaterowie, Kendra i Seth Sorensonowie, w poprzednich częściach powstrzymali zło, które zagrażało Baśnioborowi. Pokonali armię demonów i zaprowadzili względny spokój. Jednak jak się okazuje rozejm miał nie trwać długo. Zamknięte w azylach smoki nie są zadowolone ze swojego losu. Po upadku sił nieczystych zwęszyły możliwość zdobycia lepszej pozycji.
Pierwsze wrażenie
Od samego początku da się wyczuć do kogo jest skierowana. Powieść jest bardzo łatwo przyswajalna i szybko się ją czyta. Wszystko za sprawą nieskomplikowanego języka, bez wyszukanych określeń bądź zwrotów. Mull prowadzi narrację dialogami i prezentuje dynamiczne, niewielowarstwowe wydarzenia co sprawia, że nawet najmłodsi Czytelnicy nie będą się czuli zagubieni. Może to kwestia wieku, ale mi osobiście brakowało jednak tego skomplikowania.
To ułatwianie widać również, gdy poznajemy głównych bohaterów. Od razu wiadomo, że są dobrzy, mają określone cele i motywacje, obawy oraz określoną wizję otaczającego świata. To wszystko ma pomagać w lepszej identyfikacji z Kendrą i Sethem. Zabieg ten ma podwójne dno. Sprawia też, że są przewidywalni. Dość powiedzieć, że bardziej interesująco przedstawiają się postaci drugoplanowe, a w szczególności Posępny Rycerz. Zdobył on u mnie większą sympatię niż rodzeństwo Sorenson.
Mimo tego, że autor stworzył naprawdę ciekawą fabułę z dynamiczną akcją to miejscami historia się przedłuża i brakuje konkretnego zwrotu akcji. Warto było jednak czekać na finał, który daje nadzieje, że kolejne części (tak, będą na pewno) utrzymają ten poziom, a na pewno nie będą słabsze. Ponieważ już wcześniej narzekałem to będę kontynuował jeszcze przez chwilę. Dodam, że sposób poprowadzenia historii oraz przedstawienia bohaterów dał mi wizję tego, co miało miejsce w 5 poprzednich książkach oraz co może się dziać dalej. W takim wypadku jedynie kreacja świata oraz chęć poznania nowych zakamarków Baśnioboru zachęca do sięgnięcia po kolejne tomy.
Smocza Straż – warto przeczytać?
Brandon Mull zabiera nas do przepięknego Baśnioboru, który został pieczołowicie opracowany i mimo tego, że jest to już szósta książka osadzona w tym świecie to ma on jeszcze wiele do zaoferowania. W każdym rozdziale pojawiały się elementy, które budziły zainteresowanie. Należy mieć jednak na uwadze, że jest to tytuł dla młodzieży, choć autor tak dopracował rzecz fabularnie, żeby również starszy Czytelnik nie dostał naiwnej opowiastki, która nie ma nic do zaoferowania. To dobra książka, choć uważam, że największą jej bolączką są bohaterowie. Życzyłbym sobie, aby inny pisarz porozumiał się z Mullem i stworzył dojrzałą powieść z mocnymi bohaterami w świecie Baśnioboru. Niemniej jednak jest to jeden z kilku albumów fantasy na rynku, po które zdecydowanie warto sięgnąć.
Ocena Marcina
-
8/10
-
7/10
-
7/10
-
5/10
-
9/10
-
8/10
Fragment recenzji
Brandon Mull zabiera nas do przepięknego Baśnioboru, który został pieczołowicie opracowany i mimo tego, że jest to już szósta książka osadzona w tym świecie to ma on jeszcze wiele do zaoferowania. Smocza Straż to na prawdę dobra książka fantasy z interesującą fabułą i niezwykłym finałem.