Jak już pewnie zdążyliście zauważyć – moda na kulturę skandynawską trwa! Ja nie narzekam, albowiem bardzo lubię czytać (i pomalutku wcielać w życie) o hygge czy lagom, stąd też zainteresowałam się książką Katji Pantzar Odnaleźć sisu. Zapraszam zatem do lektury mojej recenzji.
Co to jest sisu?
Podtytuł książki brzmi Fiński sposób na szczęście przez hartowanie ciała i ducha. Z tyłu okładki możemy przeczytać, że czas zdmuchnąć świeczki i wyjść ze strefy komfortu, bo w sisu nie o to chodzi! Ale najpierw należałoby poznać definicję tego słowa. Autorka, Kanadyjka z urodzenia, Finka z wyboru pyta o znaczenie tego słowa swoich fińskich znajomych. Mimo że ciężko jest uchwycić jego istotę, to najogólniej rzecz ujmując w sisu chodzi o niepoddawanie się, zwłaszcza kiedy robi się ciężko. To hart ducha i siła, którą znajdujemy w sobie, starając się walczyć z przeciwnościami losu.
Pani Katja wie, o czym mówi. Ze szczerością opowiada o swojej przeszłości, o wieloletnich zmaganiach z depresją. Pomogła jej dopiero przeprowadzka do Finlandii i w dużej mierze aktywność fizyczna. Bardzo zresztą nietypowa. Autorka bardzo sobie chwali fiński zwyczaj morsowania i sauny. Opisuje swoje doświadczenia, przeprowadza rozmowy z ciekawymi ludźmi, którzy nie wahają się wskoczyć do zimnej wody. Brrrr! Okazuje się, że takie zabiegi w znaczący sposób podnoszą poziom hormonów szczęścia w naszym ciele. Przy okazji przynoszą spektakularne efekty zdrowotne, zarówno dla ciała, jak i duszy.
Odnaleźć sisu – recenzja książki
Śnieg, mróz i ogólnie niekorzystne warunki pogodowe nie przeszkadzają Finom w zażywaniu kąpieli w Bałtyku, jak i jeździe na rowerze. I to przez cały rok! Wszyscy, i mali, i duzi, z radością oczekują dni wolnych, by spędzić je na łonie natury. Bez względu na to, czy jest to domek na działce, czy grzybobranie w lesie. Sami przyznają, że to pomaga w osiągnięciu harmonii i szczęścia. A jak powszechnie wiadomo – w zdrowym ciele zdrowy duch. 🙂
Dzięki autorce poznajemy też skandynawską dietę, modę i trochę kultury, która świeci triumfy również w Polsce. Nie tak dawno spotkałam pana taksówkarza, z takim zapałem opowiadającego o morsowaniu, że gdybym miała dłuższą trasę, to by mnie namówił! 😉 Widać było po nim, że doświadcza zbawiennych skutków tego hobby. Książka zachęca nas do założenia ogródka. Wiadomo, że nie każdy może sobie na to pozwolić, ale można zacząć chociażby od ziół na parapecie (osobiście serdecznie polecam!). Świetnie, że autorka przedstawia przykłady zmian w swoim życiu, dzięki czemu mamy pewność, że wie, o czym pisze. Ponadto po każdym rozdziale mamy listę pomocnych wskazówek, które pomogą nam ogarnąć przeczytany materiał i ulepszyć nasze życie. 🙂
Przyznaję – książkę czytałam pod kocem, bo niektóre opisy przyprawiały mnie o gęsią skórkę! Ale dzięki niej postanowiłam wysiadać przystanek wcześniej, spędzać więcej czasu na powietrzu (co przy obecnej pogodzie jest nie lada poświęceniem, prawda? 😉 ). I tak właśnie rozumiem sisu. Nie poddawanie się, zawziętość i cierpliwość. Nawet gdy nieprzyjazna aura to tylko przenośnia, oznaczająca cięższe kłody, które los rzuca nam pod nogi.
Ciekawa jestem Waszych opinii, a póki co – książkę możecie znaleźć tutaj.
Moja ocena
-
8.6/10
-
8.7/10
-
8/10
-
8.7/10
Fragment recenzji
Z tyłu okładki możemy przeczytać, że czas zdmuchnąć świeczki i wyjść ze strefy komfortu, bo w sisu nie o to chodzi! Wręcz przeciwnie, autorka zachęca nas do częstszych kontaktów z naturą, wbrew pogodzie i lenistwu 😉 Mnie zmotywowała!