Czy księgarniom grozi bankructwo?
Pod względem czytelnictwa Polska znajduje się na szarym końcu Europy, co ma bezpośredni wpływ na sprzedaż książek w naszym kraju. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, ze względu na niskie nakłady, wielu księgarniom grozi bankructwo.
Najnowszy raport Biblioteki Narodowej pokazał, że aż 58 % Polaków nie przeczytało w ciągu roku żadnej książki. W stosunku do poprzedniego badania, przeprowadzonego w 2012 r. statystyki te uległy więc nieznacznej poprawie. Wtedy do braku jakiegokolwiek kontaktu z dłuższym tekstem pisanym przyznało się 61 % z nas. Ten mały krok w kierunku podnoszenia statystyk nie rozwiązuje problemów, z którymi od kilku lat muszą borykać się polskie wydawnictwa i księgarnie.
Nie czytamy, więc nie kupujemy
Oczywistą konsekwencją niskiego poziomu czytelnictwa, są kłopoty wydawnictw i księgarń. Według Biblioteki Analiz, te pierwsze zaliczyły 7,5 % spadek przychodów w stosunku do roku ubiegłego, a ich wpływy wyniosły 2,48 mld zł. Małe księgarnie stacjonarne wykańcza natomiast konkurencja dużych sieciówek i ich promocje na nowości. Prywatne, osiedlowe sklepy, zakładane zazwyczaj przez pasjonatów, nie mogą pozwolić sobie na takie zniżki. Muszą ratować się więc sprzedażą artykułów papierniczych i podręczników szkolnych. Chociaż i w tym zakresie właściciele księgarń zanotują znaczny spadek liczby klientów. Według projektu Ministerstwa Edukacji Narodowej do 2017 r. wszyscy uczniowie mają mieć bowiem zagwarantowany bezpłatny dostęp do podręczników, co całkowicie znosi z rodziców obowiązek ich finansowania. Według najróżniejszych prognoz, w ciągu najbliższych kilku lat z rynku zniknie prawie połowa księgarń, przez co pracę starci kilka tysięcy osób.
Stała cena książki
Pomysłem na zaradzenie tej trudnej sytuacji ma być ustawa o stałej cenie książki, którą pragnie przeforsować Polska Izba Książki. W jej myśl, każda nowość wydawnicza miałaby z góry ustaloną cenę, jednakową dla wszystkich podmiotów sprzedających. W praktyce oznacza to, że przez pierwsze 12 miesięcy sprzedawcy nie będą mogli nałożyć na dany tytuł żadnego rabatu. Specjaliści liczą, że takie działanie zahamuje falę bankructw i przystopuje wielkie sieci handlowe, dając zielone światło dla rozwoju niezależnych księgarń. Podkreślają również, że to rozwiązanie sprawdziło się w wielu innych państwach i doprowadziło do poszerzenia oferty wydawniczej. Zasadniczym pozostaje jednak pytanie, czy stała cena książki nie zniechęci klientów do zakupów. Zwolennicy tej idei przekonują jednak, że dzięki niej średni koszt książki (dzisiaj wahający się w okolicach 38 zł) pod jej wpływem z pewnością spadnie. Mimo to pomysł wzbudza wiele kontrowersji, a głównym zarzutem kierowanym w stronę autorów projektu jest fakt, że uderza on w wolny rynek. Twórcy projektu odbijają jednak piłeczkę i zmuszają do zadania sobie pytania o status książki w Polsce – czy należy ją traktować jako kulturalne dobro publiczne czy jak każdy inny produkt, podlegający mechanizmom marketingowym.