Kwantowa rzeczywistość Jim Baggott – recenzja książki
Wiedzieliście, że Neptuna odkryto dzięki obliczeniom matematycznym? Zaczęto go szukać, bo wpływał na orbitę Urana, swego lodowego sąsiada. Trochę taka jest fizyka — szukamy czegoś, czego nie widać, aby potwierdzić, albo zaprzeczyć danej teorii. Próbę wyjaśnienia mechaniki kwantowej podejmuje Jim Baggott, w swojej nowej książce – Kwantowa rzeczywistość.
Kwantowa rzeczywistość Jima Baggotta, czyli fizyka w rzeczywistość
Podobno powodem, dla którego Baggott zajął się naukami ścisłymi, było to, że miał kilku świetnych nauczycieli. U mnie było odwrotnie. Nie polubiłem fizyki przez kilku kiepskich nauczycieli. Szczególnie przez tego z liceum, który nas nią torturował. Wsławił się jako postrach szkoły, w której większość uczniów była zagrożona z tego przedmiotu. Niektórzy nauczyciele potrafią skutecznie zabić w uczniach ciekawość świata – a co innego lepiej niż fizyka opisuje świat?
Po latach ponownie zetknąłem się z fizyką w Centrum Nauki i zacząłem na nowo ją odkrywać, dlatego sięgnąłem po tę książkę. Miałem nadzieję, że coś niecoś mi rozjaśni na temat właściwości światła. A konkretnie zjawiska zwanego dualizmem korpuskularno-falowym, mówiącego o tym, że światło jest jednocześnie falą i cząstką. Właściwie to książka Baggotta z jednej strony ugruntowała moją wiedzę na ten temat, z drugiej pozostawiła w głowie jeszcze więcej znaków zapytania, niż miałem do tej pory.
Recenzja książki Kwantowa rzeczywistość
Autor rozpoczyna książkę zdaniem: Oto czego nauczyłem się przez jakieś ostatnie czterdzieści lat. Myślę, no to pięknie, nie mam aż tyle czasu.
Nie jest to łatwa książka, trzeba wiele cierpliwości i skupienia, żeby ją przeczytać. Sporo czasu zabiera sprawdzanie specjalistycznych słów, jak dekoherencja, czy kolaps funkcji falowej. Treść ze względu na takie terminy zapewne szybciej i łatwiej przyswoiliby studenci fizyki. Oni też zdecydowanie więcej wyciągnęliby z tej książki, bo obawiam się, że laik zrozumie niewiele. Przynajmniej tak było w moim wypadku.
Sięgając po książkę popularnonaukową, liczyłem, że zrozumiem więcej. Muszę jednak przyznać, że pomimo to, ta książka poniekąd mnie zainspirowała, bo pokazała fizykę i fizyków z innej strony, której dotąd nie dostrzegałem. Ten cytat doskonale to oddaje:
Pamiętajmy, że właściwie niemożliwe jest uprawianie nauki bez metafizyki, bez pewnych elementów, których prawdziwość musimy przyjąć bez dowodu.
Myślę, że elektrony są tu doskonałym przykładem. Są zbyt małe, żeby je zobaczyć, skąd zatem pewność, że istnieją? Dowodem na to jest np. ślad, jaki zostawiają w komorze mgłowej, który w przeciwieństwie do elektronów możemy zaobserwować.
Jednak nie dla laika…
Mechanika kwantowa jest dla mnie synonimem czegoś potwornie trudnego. Autor starał się ułatwić czytelnikowi przyswojenie tej książki, np. zamieszczając na jej końcu dodatek, w którym streścił sądy logiczne realistów i aksjomaty mechaniki kwantowej, do których się ciągle odnosi.
Książka zawiera sporo ilustracji, czasem linki do YouTube. W pierwszej części zawarł też krótkie podsumowanie wszystkiego, co należałoby wiedzieć o mechanice kwantowej, a w kolejnych rozdziałach omawia różne koncepcje, począwszy od kopenhaskiej.
Jim Baggott podejmuje próbę wyjaśnienia, jak działa mechanika kwantowa, oddaje głos fizykom, m.in. Einsteinowi, Heisenbergowi, Schrodingerowi, Bohrowi, czy Rovelliemu. To wszystko jednak mnie przerosło, za dużo specjalistycznego słownictwa trzeba znać i posiadać szerszą wiedzę fizyczną, żeby więcej wynieść z lektury. Będę musiał poszukać czegoś przystępniejszego, a tę książkę polecam studentom i pasjonatom fizyki.
Jim Baggott jest brytyjskim chemikiem i pisarzem-popularyzatorem nauki, jest autorem dziewięciu książek. Kwantowa rzeczywistość, ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka i jest dostępna tutaj: Kwantowa rzeczywistość, Jim Baggott.
Autor recenzji: Łukasz Kozłowski
Powiązane artykuły:
Listy od astrofizyka. Recenzja książki Neila de Grasse’a Tysona
Przewodnik po wszechświecie, Lucy i Stephen Hawking
Ocena Łukasza
-
5/10
-
7/10
-
5/10
-
5/10
Fragment recenzji
Nie jest to łatwa książka, trzeba wiele cierpliwości i skupienia, żeby ją przeczytać. Sporo czasu zabiera sprawdzanie specjalistycznych słów, jak dekoherencja, czy kolaps funkcji falowej. Treść ze względu na takie terminy zapewne szybciej i łatwiej przyswoiliby studenci fizyki. Oni też zdecydowanie więcej wyciągnęliby z tej książki, bo obawiam się, że laik zrozumie niewiele. Przynajmniej tak było w moim wypadku.