Matka Sienkiewicza lepsza od Orzeszkowej?
Czy zastanawialiście się kiedyś, czym zajmowała się matka Sienkiewicza? Śmiemy podejrzewać, że nie wszyscy poświęcali swój cenny czas na takie rozmyślania. Bo właściwie rodzicielki czy ojcowie słynnych pisarzy stoją w cieniu swoich dzieci. Tymczasem okazuje się, że w ich duszach może również grać liryczna nuta! W końcu nawet najsłynniejsi twórcy musieli odziedziczyć w genach, choć odrobinę po własnych rodzicach. Dlaczego by więc nie talent?
Matka Sienkiewicza miała zadatki na pisarkę?
Stefania z Cieciszowskich Sienkiewiczowa napisała niegdyś debiutancką powieść pt. Jedynaczka. Okazuje się, że eksperci uznali owy tekst za wiele zgrabniejszy i o niebo lepszy od Obrazka z lat głodowych autorstwa Elizy Orzeszkowej. Prezes towarzystwa im Henryka Sienkiewicza argumentuje, że Jedynaczka przejawia zwartą kompozycję, znakomity język oraz doskonałe opanowanie frazy.
Ale po kolei. Do tej pory nikt nie miał pojęcia, że rodzicielka Sienkiewicza w ogóle pisała. Tego niezwykłego odkrycia dokonała kustosz Biblioteki Narodowej, Michalina Byra. Podczas prac porządkowych natrafiła ona na wzmiankę o powieści w „Kurjerze Warszawskim”, w numerze z 7(19) sierpnia 1865 roku. Głębsze poszukiwania przyniosły nieoczekiwany efekt. Okazało się, że Jedynaczka była publikowana w kobiecym czasopiśmie „Bazar” jako odcinkowa powieść. Jak do tej pory utwór ten nie był znany bibliografom ani nie doczekał się wydania książkowego. Sam Sienkiewicz albo nie wiedział o twórczości matki, albo uważał ją za niegodną uwagi i pozbawioną wartości. Kiedyś sam przyznał, że: pisywała wiersze, jakkolwiek były to tylko poezye do albumów, bez pretensyi do jakiejś głębszej wartości artystycznej.
Niezwykłe odkrycie zostanie oczywiście należycie uhonorowane. Planowane jest książkowe wydanie Jedynaczki. Do projektu zostaną dołączone również dwie poprzednie nowele, które wyszły spod pióra Stefanii Sienkiewiczowej. Są to: Maszerdon. Obrazek na tle ludowym oraz Nietoperz. Gawęda z podań ludowych.
Kto wie, ile jeszcze nieodkrytych perełek literackich leży gdzieś na dnie bibliotecznych archiwów?