Oczy uroczne Marty Kisiel. Recenzja przedpremierowa
13 marca swoją premierę będzie miała najnowsza powieść Marty Kisiel – Oczy uroczne. To kolejna odsłona cyklu fantasy – Dożywocie. Nowa powieść autorki jest kontynuacją fabuły opowiadania Szaławiła nagrodzonego w zeszłym roku Nagrodą im. Janusza A. Zajdla.
Po Małym Lichu zakochałam się w prozie Marty Kisiel (moją recenzję tej książki znajdziecie tutaj) i z wielką chęcią sięgnęłam po Oczy uroczne. Przeczytałam też nagrodzoną Szaławiłę, bo chciałam wiedzieć, jak zaczyna się historia Ody Kręciszewskiej. Jak to się stało, że postanowiła zbudować dom w miejscu, w którym kiedyś spłonęła Lichotka (posiadłość znana wszystkim czytelnikom bestsellerowego Dożywocia).
Wraz z zimą nadchodzi czas śmierci
Oda, która wcale nie tak dawno odkryła, że nie jest do końca człowiekiem, a miejsce, które wybrała sobie do życia, też wcale nie jest takie całkiem normalne, będzie musiała zmierzyć się z mitycznym złem, które nadciąga wraz z zimowym przesileniem. Co ciekawe, to mityczne zło wcale nie będzie takie znowuż oderwane od realności. W całej historii dużą rolę odegrają oczywiście m.in. Roch (gburowaty płanetnik) i Bazyl (uroczy, rogaty czort z wielką wadą wymowy). Więcej nie mogę Wam zdradzić, żeby nie zepsuć przyjemności z czytania książki.
Oczy uroczne Marty Kisiel. Recenzja przedpremierowa
Spodobało mi się, że Marta Kisiel pełnymi garściami czerpie z mitologii słowiańskiej, a jednocześnie historia, którą opowiada, zahacza o tematy, które są bardzo aktualne. Na przykład w Małym Lichu było to m.in. poczucie wyobcowania w grupie rówieśniczej. Z kolei w Oczach uroczych Marta Kisiel podejmuje temat ruchu antyszczepionkowców (nie zapominajmy, że Oda jest lekarką). Autorka oplata trudne tematy w fantastyczną otoczkę i pisze z wielkim poczuciem humoru. To sprawia, że historie przez nią opowiadane, są momentami bardzo zabawne. Co ważne – jednocześnie nie są komiczne, a w niektórych momentach napawają grozą. Po prostu czyta się je świetnie.
Marta Kisiel czerpie garściami nie tylko z mitologii, ale też z literatury. W jej powieściach często znajdujemy bezpośrednie i fabularnie uzasadnione odwołania do klasycznych dzieł literackich. W Oczach urocznych cytuje Lucjana Siemieńskiego i jego Podania i legendy polskie, ruskie i litewskie z 1845 roku.
To ciekawa książka, którą czyta się lekko. Przed sięgnięciem po nią możecie wcześniej przeczytać Szaławiłę, ale nie sądzę, żeby ta lektura była niezbędna do zrozumienia Oczu urocznych. Bo w gruncie rzeczy to dwie odrębne historie.
Myślę, że ta książka może spodobać się też fanom serii Kwiat Paproci Katarzyny Bereniki Miszczuk.
Żeby podsumować recenzję, przytoczę słowa Anety Jadowskiej, którą zacytowano na okładce Oczu urocznych. Trafiają w sedno.
Jedno spojrzenie w oczy uroczne, jedno spotkanie z Odą, Rochem i Bazylem i już po was. Uważajcie na książki Marty Kisiel, są silnie uzależniające.
Takiego uzależnienia mogę życzyć Wam z czystym sumieniem. Dla mnie 10/10. Książkę możecie znaleźć tutaj.
Ocena Anety
-
10/10
-
10/10
-
10/10
-
10/10
Fragment recenzji
Spodobało mi się, że Marta Kisiel pełnymi garściami czerpie z mitologii słowiańskiej, a jednocześnie historia, którą opowiada, zahacza o tematy, które są bardzo aktualne.