Pocałunki w ciemności – recenzja
Gdybyście mieli jedynym słowem opisać ostatnio przeczytaną książkę, to jakie by to było słowo?
Ja zacznę – UROCZA – taka była książka Pocałunki w ciemności.
Pocałunki w ciemności
A w zasadzie urocza, to mało powiedziane. To przepiękny romans, który Was rozczuli, chwyci za serce i sprawi, że będziecie chcieli zamknąć oczy, aby chłonąć rzeczywistość pozostałymi zmysłami.
Głównym bohaterem tej książki jest Austin, który właśnie wkracza w dorosłość, marzy o studiach i niezależności, spełnianiu się jako muzyk, bo to właśnie muzyka, a dokładnie gra na fortepianie jest jego pasją. Jest jednak jedno, ale… Jego matka, która wmawia mu, że z dala od niej, chłopak sobie nie poradzi. Bo jest niewidomy. I on jej wierzy, dlatego robi wszystko, tak jak chce matka, wmawiając sobie samemu, że granie na instrumencie w domu w zupełności mu wystarczy.
Urocza historia – to za mało powiedziane
Do czasu aż poznaje chłopaka, który jest dokładnym jego przeciwieństwem i który zaczyna pokazywać mu, że świat może należeć do niego mimo tego, że ten go nie widzi! Przed nimi wiele przeciwności, kłód i wyzwań. Wiele wylanych łez, ale i nieutraconych nadziei, że przyjedzie taki dzień, w którym wszystko będzie możliwe!
Ta książka to absolutny comfort book. Delikatność i wrażliwość – tego spodziewajcie się po tej książce.
I koniecznie przygotujcie chusteczki – wzruszenia podczas lektury gwarantowane!
Jeśli więc szukacie uroczej książki, która będzie jak plasterek, który koi, to już wiecie, że ta książka jest właśnie dla Was 📖🧡
Znajdziecie ją TUTAJ>>
Ocena Rudej
-
7/10
-
7/10
-
7/10
-
7/10