Miasteczko kłamców - zobacz na TaniaKsiazka.pl

Recenzja książki Miasteczko kłamców to niełatwa sprawa. Jakiś czas temu miałam przyjemność polecać Wam tę książkę. Dziś na jej temat powiem Czytelnikom znacznie więcej. Od razu chcę zaznaczyć, że wstęp może zawierać drobny spoiler. Jednak spokojnie! Nie zdradzę znaczących szczegółów fabuły, odniosę się jedynie do pewnego elementu. Tak więc usadźcie się wygodnie w fotelu i rozpocznijcie tę niezwykłą wędrówkę po świecie stworzonym przez Megan Mirandę razem ze mną.

Recenzja książki Miasteczko kłamców Miasteczko kłamców - sprawdź na TaniaKsiazka.pl

Recenzja książki Miasteczko kłamców – sekret fenomenu

Wspomniałam na początku, że recenzja tej powieści nie jest łatwą sprawą i opinię tę podtrzymuję. Pierwszy raz przy czytaniu książki miałam pod ręką kartkę i długopis. Skrupulatnie notowałam sobie, co mi się podoba, a co raczej odrzuca. Dlaczego postanowiłam to zapisywać? Bo okazało się, że zapowiedź z tyłu okładki to nie bujda. W istocie powieść stworzona przez Mirandę to rollercoaster wydarzeń i emocji.

Zacznę od tego, co od razu mi się nie spodobało. Tym samym przypominam o niegroźnym spoilerze, który zresztą pojawia się również w opisie samej fabuły książki. Główna bohaterka Nico powraca do rodzinnego miasteczka po 10 latach nieobecności. Tam natrafia na swoją miłość z liceum, którą porzuciła, uciekając przed mrocznymi wydarzeniami. Nieszczęśliwie ten fragment pojawia się tuż na samym początku książki. Moim zdaniem motyw oklepany. Spotkanie po latach, dawna miłość, w innym mieście czeka idealny narzeczony, który niewiele wie o przeszłości swojej przyszłej żony. Zaczyna się… Niewyjaśnione sprawy z przeszłości, dawne uczucie, powiedzenie „stara miłość nie rdzewieje”. I tu pojawiło się pierwsze zaskoczenie. Bo owszem, motyw być może jest stary jak świat, ale autorka sprytnie go rozmywa, wybierając z niego tylko to, co najpotrzebniejsze.

Tym samym serce bohaterki nie zaczyna bić szybciej na widok starego, dobrego znajomego. Nie podaje w wątpliwość obecnego związku i nie żałuje decyzji z przeszłości. Postać byłego chłopaka jest po prostu nieodłącznym elementem, potrzebnym do stworzenia wciągającej fabuły. Autorka ten wątek poprowadziła tak precyzyjnie, że nie odczułam żadnego niesmaku. Co ważne, nie odsunęła przy tym postaci obecnego narzeczonego Nico. W historii występuje on niemal równorzędnie z innymi postaciami. Odgrywa nawet ważną rolę. Kiedy fabuła toczy się swoim torem, nie jest on spychany na dalszy plan. To wszystko przemawia na korzyść autorki i udowadnia, że nawet utarte schematy można wykorzystać dość innowacyjne i obiecująco.

Recenzja książki Miasteczko kłamców – im dalej tym ciekawiej…

Przyjemność lektury to bez wątpienia zasługa dobrego stylu pisarki. Książka nie męczy, wciąga, a każda strona pochłaniała mnie coraz bardziej. Nim się obejrzałam, miałam za sobą już ponad połowę. Jeśli w takim tonie napisane byłoby większość thrillerów, chętnie sięgałabym po nie częściej. Niby nic się nie dzieje, niby zaginięcie dziewczyny, jakieś rutynowe czynności z tym związane, napływ wspomnień. A jednak. Jednak przerzucałam kolejne strony w przeświadczeniu, że cały czas coś się dzieje. Nie wyłapałam nieistotnych dialogów i długich opisów, które miałyby zapewnić odpowiednią liczbę stron książce.

Żeby jednak nie było za cukierkowo, mam jeszcze jeden istotny element, który nie przypadł mi do gustu. Chodzi tu o Nico. Miejscami jej dedukcja i łączenie faktów przypominało serię kryminalną, gdzie główny bohater to wprawiony, bystry detektyw, mający za sobą długoletnią pracę w branży. Bohaterka stworzona przez Mirandę od początku nie przejawiała takich cech. Więc czasem po prostu sceny, w których nagle wyjaśnia, co może być przyczyną lub skutkiem, wydają się komiczne i w moim odczuciu nieco żenujące.

Opowieść płynie, a Czytelnik razem z nią. Coś się dzieje, poczucie niepewności i strachu pojawia się nagle i nim odbiorca się orientuje, jest już w połowie historii. A co ciekawe, czas, a właściwie dni przygód głównej bohaterki odmierzane są do tyłu. Trzeba więc mieć się na baczności, aby nie pogubić się w mrocznych tajemnicach, obnażanych strona po stronie.

Jeśli ktoś zapytałby mnie o tę powieść, powiedziałabym, że to dobra książka, warta uwagi. Bo tak jest w rzeczywistości. Nie bez powodu robi się o niej coraz głośniej.

Książkę znajdziecie tutaj.

Ocena Pauliny
  • 8/10
    Jak oceniam styl pisania, język i warsztat autora? - 8/10
  • 7/10
    Czy warto przeczytać tę książkę ponownie? - 7/10
  • 7/10
    Jak oceniam konstrukcję bohaterów? - 7/10
  • 8/10
    Jak oceniam pomysł i rozwinięcie fabuły? - 8/10
7.5/10

Fragment recenzji

Przyjemność lektury to bez wątpienia zasługa dobrego stylu pisarki. Książka nie męczy, wciąga, a każda strona pochłaniała mnie coraz bardziej. Nim się obejrzałam, miałam za sobą już ponad połowę. Jeśli w takim tonie napisane byłoby większość thrillerów, chętnie sięgałbym po nie częściej. Niby nic się nie dzieje, niby zaginięcie dziewczyny, jakieś rutynowe czynności z tym związane, napływ wspomnień. A jednak. Jednak przerzucałam kolejne strony w przeświadczeniu, że cały czas coś się dzieje. Nie wyłapałam nieistotnych dialogów i długich opisów, które miałby zapewnić odpowiednią liczbę stron książce.