Cześć! Dziś przed wami recenzja książki Molly, której autorką jest Agnieszka Lingas-Łoniewska. Jeśli mieliście już styczność z prozą tej pisarki, to styl tej powieści i jej główna bohaterka zdecydowanie was zaskoczą. A może nie? Z tego, co się orientowałam, opinie w sieci na jej temat są bardzo podzielone, a czasem nawet skrajne. Cóż, moim zdaniem to właściwie dobrze świadczy o samej historii, ponieważ oznacza nic innego, jak fakt, że wzbudza dyskusje. A czy właśnie nie o to chodzi w literaturze? Jak było ze mną?
Recenzja książki Molly – krótko i bez spoilerów
Nie chcę wam za dużo zdradzać, ponieważ nieuchronnie wiązałoby się to ze zdradzeniem kilku istotnych dla fabuły faktów. Dlatego nie będę skupiać się zbytnio na konkretach w fabule.
Autorce zarzuca się, że powieść jest przewidywalna. To prawda, część rzeczy była naprawdę łatwa do odgadnięcia. Wszystkie moje domysły potwierdziły się. Czy to jednak świadczy o tym, że książka jest słaba? Moim zdanie nie. Kolejny zarzut to irytująca bohaterka. Oczywiście Molly w swoim zachowaniu jest denerwująca, miejscami irytująca, czasem nieznośna, niezdecydowana, skrajna, nieodpowiedzialna, może nawet głupia i uparta. Czy to minus tej historii? Nie. Ponieważ jej zachowanie to wypadkowa tego, co przeżyła i tego, w jakim środowisku się obracała. A są to, między innymi, toksyczne relacje, zdrada, brak lepszych wzorców do naśladowania. Jej zachowanie to mur obronny, którym odgradzała się od świata i ludzi, własny sposób na radzenie sobie z problemami.
Recenzja książki Molly – bohaterowie
O minusach tej książki jeszcze napiszę, ale w moim odczuciu bohaterowie tej powieści to właśnie jeden z mocniejszych jej punktów. Są wyraźni, prawdziwi i od początku do końca stworzeni z konsekwencją. Dawno nie widziałam tak spójnych i nieoczywistych charakterów. Wraz z biegiem fabuły można prześledzić zachodzące zmiany w Molly czy Wiktorze, a ci, którzy byli prawdziwie destruktywni i dążyli do samozagłady, nie zmieniają się nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Takie jest życie – brutalne i pozbawione złudzeń. Z pewnością czytelnicy nie otrzymają tu kolorowej historii o miłości, cierpieniu i odkupieniu. W tej powieści życie nie bierze jeńców.
Kiedy już poznacie Molly, sami przekonacie się, że jest bardzo konsekwentnie skonstruowaną bohaterką. I z tym, czym obarczyła ją autorka, nie mogła w połowie opowieści wyjść na środek i powiedzieć: „Cześć, kocham cię, zabierz mnie stąd, chcę spędzić z tobą resztę życia”. To dopiero byłoby nierealne! Oczywiście, że jest niezdecydowana, irytująca, chwiejna emocjonalnie, bo tak ukształtowała ją przeszłość. Jednak z dnia na dzień widać też, że powoli zachodzi w niej przemiana. Widać też, jak działa na innych, a to doskonale wpisuje się w opis, jaki znajdziecie na początku książki. Okazuje się bowiem, że Molly to potoczna nazwa substancji psychoaktywnej, a główna bohaterka, Melania, nosi taki przydomek nie bez powodu. „Żyj szybko, umieraj młodo” – ta maksyma doskonale do niej pasuje, a książka wpisuje się w ten nurt.
Recenzja książki Molly – bohaterowie
Oczywiście w książce dostrzegam też słabsze strony, jak właśnie schematyczność i przewidywane akcje. Szczerze powiem, że jakoś nie przeszkadzało mi to za bardzo. Nie oczekiwałam przecież od tej historii jakiejś odkrywczej opowieści. Miała mnie zaciekawić i zaskoczyć nietuzinkową bohaterką. I tak się stało. Na koniec autorka serwuje nam trochę dreszczyku emocji, trochę niepewności, a nawet odrobinę wzruszenia. Czyli wszystko to, co powinna mieć dobra proza.
Pojawia się też kilka innych niedociągnięć i są to m.in. błędy logiczne w opisach. Na przykład jest scena, w której bohaterowie patrzą na siebie, a za chwilę czytamy: „odwróciłam się, żeby spojrzeć mu w oczy”. W tekście jest tego wystarczająca ilość, by w końcu zwrócić na to uwagę. I akurat mnie to irytowało.
Podsumowanie recenzji książki Molly
Biorąc pod uwagę klimat, w jakim została stworzona opowieść, to jest to bardzo dobra historia. Bohaterowie są konsekwentni, niedoskonali i prawdziwi. Oczywiście brakuje tu przełamania schematu i brakuje dbałości o język czy styl. Jest prosto i szybko, ale to też w sumie pasuje do opowieści o szalonej Molly, więc pod tym względem moim zdaniem wszystko dobrze się uzupełnia. Książka oparta jest na schemacie, ale wciąga, a o to właśnie przecież chodzi! Dla mnie była to przyjemna odskocznia i całkiem miła odmiana od ugrzecznionych bohaterek i romansów niczym z bajki.
Ocena Pauliny
-
7/10
-
6/10
-
7/10
-
10/10
Fragment recenzji
Na koniec autorka serwuje nam trochę dreszczyku emocji, trochę niepewności, a nawet odrobinę wzruszenia. Czyli wszystko to, co powinna mieć dobra proza.