Murder park Park morderców - kup na TaniaKsiazka.pl

Recenzja książki Murder park. Park morderców będzie stosunkowo krótka, bo to jedna z tych historii, gdzie lepiej nie zdradzać zbyt wielu szczegółów. Dlaczego? Bo wbrew temu, co myślałam na początku, to całkiem interesująca historia. Jeśli więc poszukujecie nietuzinkowego thrillera, który do ostatniej chwili będzie trzymał Was w niepewności i napięciu, trafiliście doskonale. Ja jestem zadowolona z czasu, jaki poświęciłam tej lekturze. Tak pozytywne wnioski już na początku recenzji? Tak! Bo Jonas Winner zasługuje na to, by zainteresowało się nim większe grono odbiorców.

Recenzja książki Murder park. Park morderców – historia warta uwagi

Przede wszystkim należy docenić tu starania i pomysł na poprowadzenie całej fabuły Jonasa Winnera. Nie ma co ukrywać, lawirując wśród opowieści snutej przez autora, Czytelnik znajdzie kilka schematycznych elementów. Ale pisarz doskonale równoważy je zaskakującymi zwrotami akcji i nieprzewidywalnym zakończeniem. To wszystko składa się na historię, która w żaden sposób nie męczy odbiorcy i pozwala pracować wyobraźni oraz nie zmusza jedynie do podążania za popularnymi motywami.

Na samym początku odbiorca styka się z krótką notatką. Informuje nas ona o tym, że już niedługo park rozrywki Zodiac Island zostaje przekształcony na Park Morderców i stanie się nową atrakcją turystyczną. Wesołe miasteczko na wyspie zostało zamknięte po serii brutalnych morderstw. Co dalej?

Bohaterowie i kolejne zaskakujące elementy

Kolejnym intrygującym i niecodziennym elementem tej książki jest rozpoczęcie. Bo właściwe wprowadzenie do powieści zaczyna się od tajemniczego wywiadu. Rozmowa głównego bohatera Paula Greenbalta z Sheldonem naprawdę mnie wciągnęła i już od tych kilku pierwszych stron wokół powieści narosła tajemnicza aura niepewności. Co ważne, towarzyszyła mi już przez całą książkę. To oznacza, że Jonas Winner idealnie oddał wszystkie emocje i doskonale poprowadził narrację. Czułam się miejscami tak, jakbym zamiast książki oglądała film. Całe szczęście, że z wersji papierowej nic nie mogło niespodziewanie wyskoczyć, chociaż pewne sceny potrafiły na moment przyspieszyć mój oddech i bicie serca.

W trakcie trwania opowieści odbiorcy dowiadują się, że Paul Greenbalt jest bardzo mocno związany z wydarzeniami, które miały miejsce 20 lat temu na wspomnianej wyspie. Kolejnym elementem, który nadał tej lekturze wyraźnego kolorytu, są wspomnienia bohatera, wtrącane w toku normalnej narracji. A każda inna postać jest tak skonstruowana, że sprawia wrażenie rzeczywistej. Kilka doskonałych trików autora przyczynia się do tego, że bardzo trudno jest podążać właściwym tropem, a Czytelnik przywiązuje się błyskawicznie do jednej wersji wydarzeń, biorąc ją za jedyne słuszne rozwiązanie. To dlatego zakończenie robi wielkie wrażenie i kompletnie zaskakuje. Ja czułam się trochę tak, jakbym z gęstej i wysokiej trawy wybiegła na skraj przepaści. Ogromna wyrwa sprawiła, że jeszcze raz, powoli, musiałam przeanalizować całą historię. Co nie było łatwe, bo w głowie kłębiło się mnóstwo myśli i towarzyszyło mi wiele emocji.

Recenzja książki Murder park. Park morderców – podsumowanie

Recenzja książki Murder park. Park morderców to czysta przyjemność. Mam nadzieję, że chociaż w najmniejszym stopniu pomoże Wam określić, czy jest to książka właśnie dla Was. Ja powiem tak, byłam nieco sceptycznie nastawiona, jednak okazało się, że to jedna z takich historii, które lubię. Dlatego też, jeśli poszukujecie dobrego thrillera, to koniecznie sięgnijcie po tę pozycję!

Ocena Pauliny
  • 9/10
    Jak mocno książka mnie wciągnęła? - 9/10
  • 8/10
    Jak oceniam styl pisania, język i warsztat autora? - 8/10
  • 8/10
    Czy warto przeczytać tę książkę ponownie? - 8/10
  • 8/10
    Jak oceniam konstrukcję bohaterów? - 8/10
  • 9/10
    Jak oceniam wątek fabularny i pomysł na historię? - 9/10
8.4/10

Fragment recenzji

Rozmowa głównego bohatera Paula Greenbalta z Sheldonem naprawdę mnie wciągnęła i już od tych kilku pierwszych stron wokół powieści narosła tajemnicza aura niepewności. Co ważne, towarzyszyła mi już przez całą książkę. To oznacza, że Jonas Winner idealnie oddał wszystkie emocje i doskonale poprowadził narrację. Czułam się miejscami tak, jakbym zamiast książki oglądała film. Całe szczęście, że z wersji papierowej nic nie mogła niespodziewanie wyskoczyć, chociaż pewne sceny potrafiły na moment przyspieszyć mój oddech i bicie serca.